Już w środę, 29 czerwca, rozpocznie się w Gdyni jubileuszowa edycja Open'er Festival. I trzeba przyznać, że organizator, firma Alter Art, się postarał – line-up prezentuje się najmocniej od lat. Zarówno muzycznie, jak i poza.
Skoro to jubileusz, nie można więc nie zacząć od pewnych podsumowań i wspomnień. Open'er zadebiutował w 2002 roku. Pierwsza edycja festiwalu odbyła się w Warszawie, a jej gwiazdą byli The Chemical Brothers.
Rok później postanowiono przenieść imprezę do Gdyni. Miasta młodego, podobnie jak Open'er, oraz prężnie się wtedy rozwijającego. Głodnego wielkiego świata. Po prostu świetne miejsce na rozwój nowego przedsięwzięcia. Festiwal odbywał się wtedy na Skwerze Kościuszki. Pamiętam plakaty promujące, na których widniały nazwy Cassius, Kosheen oraz Layo & Bushwacka. Na Skwerze impreza gościła jeszcze przez dwie edycje, na których wystąpili m.in. Cypress Hill, Pink, Goldfrapp, Massive Attack, Snoop Dogg, Faithless, Fatboy Slim, Lauryn Hill, The White Stripes czy Underworld.
Szybko okazało się jednak, że nadmorski plac staje się zbyt ciasny. W 2005 roku weszło nań 25 tysięcy osób. Trzeba było więc pomyśleć o innej lokalizacji. Wybór padł na teren wojskowego lotniska na Babich Dołach. Początkowo wystarczyły jedynie trzy hektary do zorganizowania Open'era. Dla porównania, dziś ta liczba to około osiemdziesięciu hektarów.
W 2006 roku w Kosakowie zaczęło być już naprawdę światowo i elitarnie, jak na rodzime wtedy warunki. Placebo, Pharrell Williams, Franz Ferdinand, Sigur Rós, Scissor Sisters, The Streets, Basement Jaxx i – wtedy wyrostek, dziś człowiek instytucja – Kanye West. Od tego momentu było wiadomo, że nad polskim morzem rośnie nam wydarzenie europejskiej rangi.
W kolejnych latach na openerowych scenach wystąpiły takie nazwy, jak Drake, Phoenix, Muse, Sex Pistols, Refused, Pearl Jam, Kings of Leon, Skunk Anansie, Jack White, Faith No More, Arctic Monkeys, Coldplay, The Strokes, Prince, Editors czy Beastie Boys. Wymieniać by można było pewnie pół dnia. Ponadto festiwal rozrósł się także pod kątem oferty – teatr, sztuka nowoczesna, muzeum, organizacje pozarządowe – oraz wielkości, bo w 2009 roku zwiększył liczbę dni do czterech.
Jednak gwiazdy to nie wszystko. Młody Open'er zaczął wyznaczać festiwalowe trendy, które przyjęły się na każdej podobnej imprezie. Jako pierwszy wprowadził opaski festiwalowe, na które wymienia się bilety, w 2006 roku, gdy impreza przeniosła się na lotnisko, we współpracy z miastem Gdynia, zorganizowano specjalne darmowe autobusy, dowożące uczestników spod dworca kolejowego na teren festiwalu. Przy okazji Open’era po raz pierwszy wykorzystano także bezgotówkowy system rozliczeń na festiwalach - bony festiwalowe i kartę Mastercard PayPass, z których można na festiwalu korzystać do dziś. To najważniejsze rzeczy. I trzeba przyznać, że ułatwiają one życie podczas przebywania na terenie imprezy.
W tym roku również te ułatwienia się pojawią. Oczywiście jest także dostępny karnet SKM, który pozwala poruszać się kolejką w trakcie trwania festiwalu i pomaga zaoszczędzić na pojedynczych biletach (kosztuje tylko 30zł, do nabycia na altersklep.pl). Dodatkowo pojawi się innowacja – karta płatnicza jak zegarek. Idealne rozwiązanie dla tych, którzy wiecznie coś gubią. Teraz swoje pieniądze będą mogli nosić na nadgarstku.
* * *
Można powiedzieć, że Open'er 2016 to podwójne urodziny – Alter Art może świętować piętnaste urodziny swojego największego dziecka, a Gdynia dołączyć się do krojenia tortu, jako dziewięćdziesięciolatka.
Na początku trzeba jasno powiedzieć – line-up festiwalu prezentuje się najlepiej od lat. Na pewno pomogło w tym pozyskanie sponsora strategicznego, firmy Orange, jednak i bez takiego, przez ostatnie kilka edycji w Kosakowie zestaw wykonawców był imponujący. Jednak dzięki dodatkowemu zastrzykowi gotówki, Alter Art mógł zaszaleć.
I zaszalał. Na scenach rozstawionych na terenie lotniska zobaczymy takie tuzy, jak Red Hot Chili Peppers, którzy powracają do Polski po długiej przerwie. I to przy okazji wydania nowego albumu, co tylko jeszcze bardziej zachęca do obejrzenia ich na żywo. LCD Soundsystem – jeden z najgłośniejszych powrotów tego roku, geniusze muzyki elektronicznej. Pharrell Williams – człowiek, który jest niczym król Midas. Czego się dotknie, zamienia to w złoto. Zaczynał jako producent muzyczny wielu gwiazd, jednak to mu nie wystarczyło. Najpierw założył projekt N.E.R.D., a od pewnego czasu występuje już tylko solowo. Wiele osób zarzucało mu, że nie potrafi śpiewać. I faktycznie, miał z tym spore problemy. Do tego stopnia, że na festiwalu Glastonbury w zeszłym roku, publiczność zaczęła rozchodzić się na inne koncerty. Jednak chyba wziął lekcje, bo jego tegoroczne występy brzmią już o wiele lepiej. Florence and the Machine – wielka europejska gwiazda. Aczkolwiek bardzo chimeryczna, raz jej koncerty są wspaniałe, innym razem rozczarowujące. Oby w Gdyni padło na to pierwsze. Z początku mocno czerpała z indie-rockowego dobytku, jednak z czasem zaczęła coraz bardziej dryfować w stronę bardziej soulowych kompozycji, które mieszały w sobie intymność oraz zadziorność zarazem.
Tyle o największych. Warto jednak wspomnieć także o legendzie sceny hardcore'owej, która również reaktywowała się w tym roku, czyli At the Drive-In. Ponadto kolejny powrót – The Last Shadow Puppets, którzy niedawno wydali swój drugi album. Jest to projekt Milesa Kane'a i Alexa Turnera, którzy chyba nieco znudzili się swoimi macierzystymi formacjami i postanowili powrócić do dawnych pomysłów.
Na scenach pojawią się także chociażby Bastille (również z nowym materiałem), rozchwytywani coraz bardziej CHVRCHES, jeden z najciekawszych raperów ostatniego czasu, czyli Vince Staples, świetnie znani w Polsce Caribou, Beirut, Foals czy M83. Na uwagę zasługuje świetna Grimes oraz ultraalternatywny, rewelacyjny Kurt Vile. Ciekawym artystą jest również Mac DeMarco, który idealnie wpisuje się w koncept Open'era ostatnich lat. Warto będzie zobaczyć Anglików z The 1975, których nowy album „The Sound” to naprawdę kawał dobrej muzyki, czy szkotów z Twin Atlantic, sukcesywnie pukających do bram wielkiego grania.
Nie można także zapominać o legendarnej już PJ Harvey, niesamowicie klimatycznych post-rockowcach z Sigur Rós czy nieco dziwacznym, ale bardzo interesującym Tame Impala. To również będą jedne z tych koncertów, które trzeba zobaczyć i które zapewne zgromadzą tłumy pod sceną. Ciekawie prezentuje się także polski zestaw wykonawców, wśród którego znaleźli się m.in. Dawid Podsiadło, Piotr Zioła czy Rysy.
* * *
Jednak Open'er to nie tylko muzyka. To także strefa mody, teatr oraz muzeum. Moda zawsze jest dość niszową sceną, gdyż zaglądają tam przede wszystkim osoby zainteresowane najnowszymi trendami, które tworzą młodzi, polscy projektanci.
Co innego teatr i muzeum. Te dwa miejsca odwiedza naprawdę spora rzesza festiwalowiczów. W tym roku organizator, Alter Art, wraz z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie przygotowali wystawę „140 uderzeń na minutę. Kultura rave i sztuka w latach 90. w Polsce”. 140 to liczba uderzeń na minutę w klasycznym techno. Jacek Sienkiewicz, pionier techno w Polsce, grał w takim tempie w latach 90. Termin rave używany jest na określenie imprez tanecznych z muzyką elektroniczną, które pojawiły się w Polsce wraz z transformacją ustrojową początku lat 90. i były wyrazem często naiwnego, ale i autentycznego optymizmu czasów otwarcia na świat, cywilizacyjnego i technologicznego przyspieszenia.
Kultura rave/techno była, następną po punku w latach 80., subkulturą muzyczną, w którą mocno zaangażowali się artyści wizualni zafascynowani sposobami formułowania się wspólnoty rave w reakcji na neoliberalną atomizację, prywatyzację i hierarchizację społeczeństwa.
Jeśli chodzi natomiast o teatr, w tym roku będzie można zobaczyć trzy tytuły. „Ewelina płacze” Anny Karasińskiej to spektakl o możliwości bycia sobą w świecie, w którym tożsamość człowieka tworzą liczne, często sprzeczne ze sobą narracje. Tekst jest zbudowany z fantazji, obiegowych opinii i wizerunków medialnych aktorek i aktorów. Aktorzy grają tu siebie samych wyobrażonych przez kogoś innego. Nie mając możliwości sprostowania informacji na swój temat pozostają uwięzieni w swoich przypadkowych i fragmentarycznych tożsamościach które przenikają się z ich prywatną prawdą. Spiętrzenie ról sprawia, że nie wiadomo już do kogo należą wypowiadane ze sceny kwestie.
Drugą pozycją jest „Samotność pól bawełnianych” Bernarda-Marie Koltèsa. Wyjątkowe i długo oczekiwane przez widzów wznowienie słynnego spektaklu, przedstawiającego transakcyjny wymiar stosunków międzyludzkich. Opowiada o spotkaniu dwóch mężczyzn w ciemnym zaułku, na obrzeżach miasta. Diler i Klient zaczynają ubijać jakiś podejrzany, może nawet nielegalny biznes. Widz musi domyślić się, co jest przedmiotem dealu, przeradzającego się w transowy, pojedynek na miny, słowa, pozy, szantaże.
Ostatnia propozycja na tegorocznym Open'erze to „Zrób siebie”. Nieco inne w formie i dlatego też odbywający się na Beat Stage, a nie w Kinoteatrze.
"Zrób siebie" zaczyna się od treningu, nakazu i cielesnej rzeźby. Obiektem eksperymentu jest grupa pięciu performerek i performerów, którzy na czas performance'u przybierają imiona: High Speed, Coco, Lordi, Glow oraz Beauty. Moderatorką i przewodniczką po tym doświadczeniu jest Marta Ziółek jako Angel Dust. Znajdujemy się gdzieś między siłownią, imprezą techno a korporacyjnym kościołem mindfulness.
* * *
Piętnaście edycji już trwa historia Open'era i potrwa jeszcze wiele, wiele lat. Wprawdzie na rynku festiwalowym wciąż trwa kryzys, jednak trzeba przyznać, że Alter Art radzi sobie z nim świetnie. Te wszystkie odsłony gdyńskiej imprezy to setki koncertów, niezapomnianych wrażeń, emocji, spiekoty w upale i marznięcia na deszczu. To też świetna organizacja. Oczywiście, zawsze są pewne mankamenty, jednak naprawdę ten festiwal może być wzorem pod tym względem dla wielu większych w Europie. Jest czysto, jest przestrzennie i wygodnie. A to wystarczy, żeby komfortowo przetrwać cztery dni w polowych warunkach.
A czy padnie rekord z zeszłego roku, kiedy bilety na Open'era kupiło 90 tysięcy unikatowych festiwalowiczów? Możliwe, jednak nie to jest najważniejsze. Będziemy po prostu, po raz kolejny, świadkami tworzenia się historii. Piętnaście lat to naprawdę szmat czasu, ale wciąż gdyński festiwal jest jednym z najmłodszych w Europie. Mimo wszystko jednak to już potężna marka, która jest rozpoznawalna na całym kontynencie.
I jeszcze jedno. Cieszmy się, że możemy korzystać z takiej imprezy za naprawdę dobrą cenę. Nie oszukujmy się, kwota około sześciuset złotych to naprawdę niewiele. Zwłaszcza jeśli porównamy ją z innymi europejskimi festiwalami. Dlatego ci, co narzekają, naprawdę chyba nie mają pojęcia o czym mówią, albo robią to tylko dla zasady. Tym bardziej, że od lat organizatorzy wciągają rękę – bilety Early Bird czy sprzedaż ratalna.
Open'er Festival odbędzie się w dniach 29 czerwca – 2 lipca na gdyńskim lotnisku Kosakowo. Bilety w cenach: karnet 4-dniowy – 589zł, karnet 4 dniowy + pole namiotowe – 659zł, karnet weekendowy – 399zł, karnet weekendowy + pole namiotowe – 459zł, bilety jednodniowe – 239zł; Bilety dla dzieci: Od 3 do 12 roku życia - 50% ceny: karnet 4-dniowy - 294zł, karnet 4-dniowy + pole namiotowe – 329zł, karnet weekendowy – 199zł, karnet weekendowy + pole namiotowe – 229zł, bilety jednodniowe – 119zł; Dzieci do 3 roku życia: udział bezpłatny.
Wszystkie szczegółowe informacje dotyczące godzin wydarzeń znajdują się na stronie opener.pl.
Patryk Gochniewski/mat.prasowe
fot. T. Kamiński, M. Murawski/mat. prasowe
- 12/07/2016 09:19 - Podsumowanie Open'er Festival 2016
- 03/07/2016 19:41 - Open'er 2016: czwartego dnia muzyka wygrała z pogodą
- 02/07/2016 11:41 - Open'er 2016: dzień trzeci skradli Zbigniew Wodecki oraz Sigur Ros
- 01/07/2016 11:30 - Open'er 2016: dzień drugi, czyli kibicujemy naszym
- 30/06/2016 10:47 - Open'er 2016: dzień pierwszy pod znakiem tęczy, awarii i niespodzianki od Alter Artu
- 14/06/2016 13:17 - Euro Chamber Music Festival po raz piąty
- 01/06/2016 17:51 - Open'er Festival 2016 już za chwilę!
- 12/04/2016 12:53 - La Scala Chamber Orchestra – usłysz na żywo muzkę, którą pokochał cały świat!
- 20/03/2016 15:05 - Julia Marcell w Żaku
- 18/03/2016 09:43 - Pete True - Hell Flower [RECENZJA]