To był chyba najbardziej zróżnicowany, ciekawy i nieprzewidywalny dzień jak dotąd. od samego początku poziom był bardzo wysoki i nie spadł poniżej określonego poziomu przez cały wieczór.
Około 60 tysięcy ludzi codziennie przewija się przez lotnisko w Babich Dołach. Łącznie przez cały festiwal przejdzie rekordowe sto tysięcy. I żadna z nich nie ma tak naprawdę powodów do narzekań.
Dzień rozpoczął się od koncertu Zbigniewa Wodeckiego wraz z zespołem Mitch&Mitch. Jest to jeden z najbardziej rozchwytywanych dziś projektów. I trudno się dziwić. Połączenie pomysłów, umiejętności i spontaniczności wszystkich muzyków dało niesamowity, przebojowy mariaż. Najlepszym dowodem na to, że pomysł wypalił, był tłum młodych ludzi tańczących pod sceną.
Jednak dzień należał przede wszystkim do dwóch wykonawców. Co-headlinerzy, jakże różni od siebie, pokazali swą wielkość. Najpierw LCD Soundsystem, projekt któremu przewodzi James Murphy zagrali porywający koncert, który pokazał, że ich powrót nie był przypadkowy. Jednak magia zadziała się dopiero po północy, kiedy na scenie pojawili się Islandczycy z post-rockowego Sigur Ros. Ich muzyka jest trudna, momentami męcząca. Niczym elfickie śpiewy z "Władcy Pierścieni" Tolkiena. Nie jest to muzyka do zabawy. Niemal cały teren przed główną sceną zamienił się w pole leżakujących słuchaczy, którzy dali się porwać cudownej oprawie.
Ten koncert to był absolutnie przepiękny, pełen dramaturgi spektakl multimedialny, gdzie wszystko było dopracowane do ostatniego szczegółu. To był jeden z tych momentów, który zapamięta się do końca życia. Muzycy z chłodnej Islandii swoim proekologicznym hołdem wobec Matki Ziemi rozpalili serca słuchaczy dając naprawdę wiele powodów do różnego rodzaju wzruszeń. Majstersztyk. Kto nie był, popełnił ogromny błąd.
Główną scenę zamknął Paul Kalkbrenner, ikona muzyki techno, który swoim świetnym, zróżnicowanym setem nie pozwolił zasnąć nikomu do białego rana. Dalej uważam, że to on właśnie powinien zamykać cały festiwal, a nie kolejny pseudodidżej ze Skandynawii.
Warto także wspomnieć o genialnym koncercie Nothing But Thieves w namiocie. Muzycy były szczerze poruszeni tym, ile osób przyszło na ich występ. A ten był rewelacyjni. Nic dziwnego, że ten zespół robi coraz większą karierę. Ale skoro już jesteśmy przy namiocie, trzeba powiedzieć jak gigantyczne frekwencja była na dwóch polskich wykonawcach. Grający muzykę dla każdego Dawid Podsiadło i Kortez zebrali nieprzebrane tłumy słuchaczy. Z jednej strony dobrze, że mamy w Polsce wykonawców dobijających poziomem do tych przynajmniej europejskich, z drugiej jednak trochę smutne jest to, że dalej największa frekwencja jest na tym, co znamy najlepiej. Wydaje się, że wciąż za mało ciekawości jest w rodzimym odbiorcy.
W sobotę rozpocznie się ostatni dzień tegorocznego Open'era. Szkoda, że to już koniec. Ale ten koniec zapowiada się bardzo mocno, przebojowo i bezpretensjonalnie - zobaczymy chociażby The 1975, Bastille, At The Drive-In czy Pharrell Williams.
goch
fot. mat.prasowe/ishootmusic.eu
- 21/10/2016 09:57 - Open'er 2017: pierwsze ogłoszenie i od razu bomba!
- 13/09/2016 17:11 - Charytatywny koncert Piotra Rubika
- 05/08/2016 07:59 - Rusza Sopot Molo Jazz Festival
- 12/07/2016 09:19 - Podsumowanie Open'er Festival 2016
- 03/07/2016 19:41 - Open'er 2016: czwartego dnia muzyka wygrała z pogodą
- 01/07/2016 11:30 - Open'er 2016: dzień drugi, czyli kibicujemy naszym
- 30/06/2016 10:47 - Open'er 2016: dzień pierwszy pod znakiem tęczy, awarii i niespodzianki od Alter Artu
- 25/06/2016 08:21 - Rusza piętnasty Open'er Festival
- 14/06/2016 13:17 - Euro Chamber Music Festival po raz piąty
- 01/06/2016 17:51 - Open'er Festival 2016 już za chwilę!