Piotr Truchel wydaje się być jednym z bardziej niedocenionych muzyków trójmiejskiej sceny alternatywnej. Czy płyta „Hell Flower” to zmieni tego nie wiem, ale na pewno zasługuje na spore zainteresowanie.
Kilka lat temu powstał zespół Absyntia. Nieco psychodeliczny, mroczny, czasem wręcz liryczny czy mistyczny. Dźwięki wiolonczeli, w połączeniu z ciekawymi tekstami dotykającymi najróżniejszych sfer życia, dawały naprawdę świetny efekt. Zwłaszcza na żywo. Coś się jednak w Absyntii popsuło – częste zmiany personalne sprawiły, że jej ojciec, Piotr Truchel, postanowił odłożyć ją na chwilę w kąt i zająć się działalnością solową.
I tak, jako Pete True, zadebiutował płytą „Hell Flower”. Przy okazji uznał też, że jest to dobry moment do odkurzenia Absyntii. Chociaż nieco dziwnie jest mówić o debiucie w przypadku człowieka, który już niejeden koncert zagrał i niejedną płytę wydał. Ale niech już będzie.
Płyta za wiele wspólnego z wcześniejszą działalnością Truchela nie ma. No, chyba że na upartego będziemy starali się szukać łączników tylko dlatego, że używa czasem podobnego instrumentarium – wiolonczeli czy fortepianu. Jednak wszystko jest oparte na gitarze. Sześć strun w zupełności wystarczy, żeby zrobić kawałek niezłego materiału.
Na „Hell Flower” znajdziemy dziewięć autorskich utworów oraz jeden cover („I'm Your Man” z repertuaru Leonarda Cohena). I poniekąd ten cover właśnie może najlepiej pokazywać w jaką stronę w swojej solowej działalności będzie zmierzał Piotr. Moda na współczesnych bardów czy singer/songwriterów osiągnęła apogeum. Pełno mamy muzyków, którzy chcą komponować w stylu Hoziera czy Jamesa Baya. Może gdzieś nawet jak zapomniane już Secondhand Serenade.
Na polskim podwórku też da się tak grać i osiągnąć sukces – patrz Skubas czy Kortez. Jednak czy popyt jest aż tak duży? Jeśli Truchelowi uda się zrobić szum w sieci, jest szansa, że dołączy do tej dwójki. Tym bardziej, że ma ku temu spory potencjał. „Hell Flower” to piosenki o wewnętrznych rozterkach, miłości, o życiu. Nieco intymne, pamiętnikowe, po prostu własne. Ta muzyka nie mówi o ogóle, lecz o jednostce.
Na pewno nie można rozprawiać o czymś odkrywczym w przypadku solowego debiutu Truchela. Ale z drugiej strony czy tacy są wielcy dziś Hozier, Bay czy bardziej syntetyczny Jack Garrat? Nie. Oni bazują na oklepanych schematach, którym dodali po prostu nieco innowacji. Jeśli i w tę stronę zmierza Piotr, tym lepiej dla niego. Póki co naprawdę warto zwrócić uwagę na „Hell Flower” oraz na autora. Bo na pewno nie można mu odmówić zaangażowania i chęci do działania. Ponadto widać, że ma w głowie kilka ciekawych pomysłów. No i czas najwyższy, aby na dobre wyszedł z lokalnego podwórka.
Pete True - "Hell Flower" [Full Album]
Patryk Gochniewski
- 25/06/2016 08:21 - Rusza piętnasty Open'er Festival
- 14/06/2016 13:17 - Euro Chamber Music Festival po raz piąty
- 01/06/2016 17:51 - Open'er Festival 2016 już za chwilę!
- 12/04/2016 12:53 - La Scala Chamber Orchestra – usłysz na żywo muzkę, którą pokochał cały świat!
- 20/03/2016 15:05 - Julia Marcell w Żaku
- 10/03/2016 22:51 - Koncert muzyki filmowej w ERGO Arena
- 03/03/2016 21:43 - IAMX zagra w B90
- 02/03/2016 16:55 - Zakopower w Filharmonii Bałtyckiej
- 27/02/2016 18:03 - Chór Gregorian: Masters of Chant. Finał w ERGO Arenie
- 23/02/2016 11:51 - Boiler Room w Gdańsku – ogromna promocja lokalnych muzyków