Drugi dzień upłynął pod znakiem dwóch spraw - ćwierćfinału Euro2016, gdzie Polacy walczyli z Portugalią oraz świetnego występu Red Hot Chili Peppers.
Na wstępie muszę odnieść się do pewnej sprawy. Ci dziennikarze, którzy mówią o tym, jak futbol zabił festiwal, jaki to skandal i brak szacunku do wykonawców, są ignorantami i nie mają podstawowego pojęcia o tym, co się działo i jakiej rangi to był mecz. Otóż da się połączyć muzykę z piłką nożną. Zainteresowanie jednym nie musi oznaczać, że na drugie nie ma miejsca. To był mecz historyczny. Polska reprezentacja piłkarska, po latach posuchy, od czasu 1982 roku, zajęła najwyższe miejsce w dużym turnieju.
Oczywiście, koncert Red Hot Chili Peppers również był wielkim wydarzeniem, ale muzycy do nas wrócą, a ćwierćfinał mistrzostw Europy to jednak zupełnie inni kaliber. Amerykańscy muzycy dali fantastyczny, pełen przebojów i energii, multimedialnych smaczków, koncert. Ale zrobili także ogromny ukłon w stronę publiczności. Wiedzieli, że piłkarze walczą o historyczny wynik. W pewnym momencie Flea, basista (który był wodzirejem całego koncertu, pozostawiając wokalistę, Anthony'ego Kiedisa w cieniu), zaintonował "Polska, Biało-Czerwoni" - publiczność oszalała chyba jeszcze bardziej niż podczas największych hitów. Naprawdę - klasa. Mogliby po prostu grać, nie zważać na to, ale pokazali, że mimo statusu potężnej gwiazdy, wciąż są też normalnymi ludźmi.
Pod koniec koncertu część ludzi tłumnie zaczęła zmierzać w stronę strefy kibica, by zdążyć na końcówkę rzutów karnych. Myślę, że zespół nie miał tego za złe. Dlatego, panie dziennikarzu piętnujący wszystkich tych, dla których oba te wydarzenia były równie ważne - opanuj się. Nie można wrzucać publiczności do worka z napisem debil, ignorant czy cham, tylko dlatego, że swoim wcześniejszym wyjściem z występu, nie oddali odpowiedniej "czczci" bogom rocka. Trochę ogłady. Naprawdę. To, że ktoś ślepo nie jest zapatrzony tylko w jedną sferę życia, nie oznacza, że jest kulturalnym gorszym sortem. Bo to oznacza, że nawet najwybitniejsze dzisiaj postaci polskiego społeczeństwa są debilami. A przecież nie są.
A co jeszcze działo się drugiego dnia? Na pewno sprawniej działał system płatności. Pogoda również dalej, w miarę, dopisywała. Mimo deszczu około godziny 17, potem wypogodziło się i było całkiem przyjemnie. Na uwagę na pewno zasługiwał świetny koncert Foals (sami muzycy zresztą podkreślali ze sceny, że openerowa publiczność nigdy ich nie zawodzi), bardzo subtelny i swego rodzaju mistyczny Beirut idealnie wpasował się w klimat smutku, który panował po meczu. Nastroje zaczął poprawiać projekt M83, bardzo znany i lubiany w Polsce. Trzeba przyznać, electro-rockowe granie idealnie sprawdziło się jako wstęp do, tak naprawę kończącego wieczór, tanecznego występu Caribou.
Ah, nie można też zapominać, że jedną z największych atrakcji popołudnia w Kosakowie był spektakularny pożar jednego z foodtrucków, z którego słup dymu unosił się na wiele metrów w powietrze. Poskutkowało to zamknięciem tej strefy na dobre. Ale to zrozumiałe, trzeba było wyjaśnić wszystkie okoliczności zajścia.
Przed nami jeszcze dwa dni piętnastego Open'er Festival. Oby tak udane, jak dwa pierwsze.
goch
fot. Michał Murawski/mat. prasowe/ishootmusic.eu
- 13/09/2016 17:11 - Charytatywny koncert Piotra Rubika
- 05/08/2016 07:59 - Rusza Sopot Molo Jazz Festival
- 12/07/2016 09:19 - Podsumowanie Open'er Festival 2016
- 03/07/2016 19:41 - Open'er 2016: czwartego dnia muzyka wygrała z pogodą
- 02/07/2016 11:41 - Open'er 2016: dzień trzeci skradli Zbigniew Wodecki oraz Sigur Ros
- 30/06/2016 10:47 - Open'er 2016: dzień pierwszy pod znakiem tęczy, awarii i niespodzianki od Alter Artu
- 25/06/2016 08:21 - Rusza piętnasty Open'er Festival
- 14/06/2016 13:17 - Euro Chamber Music Festival po raz piąty
- 01/06/2016 17:51 - Open'er Festival 2016 już za chwilę!
- 12/04/2016 12:53 - La Scala Chamber Orchestra – usłysz na żywo muzkę, którą pokochał cały świat!