Tam-tamy globalnej wioski.
Zadzwonił do mnie pan z gdyńskiej Gazety Świętojańskiej pytając co sądzę o tym, że w sytuacji, gdy upadają stocznie prezydent Szczurek wydaje 200 tysięcy na kwartalnik literacki „Bliza”? Z pieniędzy miasta oczywiście, choć w redakcji są ludzie z Gdańska. W dodatku owa redakcja też będzie opłacana, ok. 8,5 tys. miesięcznie. Na domiar złego nie będzie kontrolowana przez radę redakcyjną. A tak w ogóle, to cały pomysł nie był konsultowany z miejscowym środowiskiem.
Odpowiedziałem, że pomysł jest świetny.
A potem w internetowych wydaniach „Gazety Świętojańskiej” poczytałem sobie pisane wierszem i prozą recenzje periodyku (który się jeszcze nie ukazał). Oczywiście na nie.
A potem pojechałem na rzeczywistą promocję.
Gdynia to spore, i raczej nie ubogie miasto. Jako jedno z pierwszych (a może nawet pierwsze) ufundowało nagrodę literacką. Nie taką dla miejscowych twórców, jaką funduje większość urzędów marszałkowskich i prezydenci co większych miast. Kilka, najwyżej kilkanaście tysięcy. Ogólnopolską, w wysokości porównywalnej z Nike. To całkiem co innego. Nie wsparcie dla artysty, o którym napiszą lokalne gazety, a migawka ukaże się w lokalnej telewizji. To duże medialne wydarzenie, dyskutowane, opisywane w gazetach, pokazywane w ogólnopolskich programach telewizyjnych. Artysta ma pieniądze, miasto splendor i wzrost marketingowych punktów. Inwestycja, mniemam, procentująca i wcale nie tak kosztowna. Nic dziwnego, że coś podobnego będzie robił Gdańsk.
„Bliza” to pomysł równie ważny. Nie żaden projekt kultury, finansowany z grantów. Jeśli dobrze rozumiem to jest to składowa gdyńskiego Centrum Kultury, placówki budżetowej. Z etatami, funduszem honoracyjnym, i innymi stałymi. Zawodowa instytucja kultury.
Coś, co po transformacji przestało istnieć (prócz kilku pism patronackich, utrzymywanych przez Ministerstwo Kultury za pośrednictwem Biblioteki Narodowej). Wprawdzie każde województwo ma jedno przynajmniej pismo artystyczne, są też w mniejszych miejscowościach. Łącznie grubo ponad setka. Z reguły bez etatów, honorariów, i bez gwarancji, że w przyszłym roku będą się ukazywać.
Pomysł gdyński, jeśli go dobrze rozumiem, opiera się na takim oto rozumowaniu: skoro miasto może mieć teatr zawodowy, utrzymywany z budżetu dom kultury, muzeum albo galerię, to dlaczego nie może mieć podobnie zorganizowanego pisma literackiego? Utrzymywanego przez miasto, jako jego instytucja kultury. Nie zaś pomysł, któremu udzieliło finansowego wsparcia.
Efekt finalny, zmaterializowany w konkretnym zeszycie pisma, może być podobny, ale status, sposób funkcjonowania a i usytuowanie wśród zjawisk pokrewnych – zupełnie inne!
Najłatwiej, gdy coś porządnego powstanie, natychmiast to utrupić. Skoro my nie mamy, dlaczego mają mieć inni!
„Bliza” jest pierwsza. Być może przykład Gdyni podchwycą inne miasta. Świadome, że im się to opłaci.
A.K.Waśkiewicz
- 24/12/2009 09:01 - Znikające obietnice ”
- 23/12/2009 17:29 - Apolityczny karp
- 10/12/2009 10:25 - W słusznej sprawie
- 08/12/2009 16:07 - Meandry władzy
- 03/12/2009 00:00 - Demokracja bez kobiet to pół demokracji!
- 26/11/2009 10:43 - Polityczne boisko Premiera
- 20/11/2009 09:22 - Ubogacić orła!
- 14/11/2009 12:10 - Jednoręcy bandyci
- 06/11/2009 09:39 - Nieistniejące drogi
- 29/10/2009 14:03 - Ostra jazda