Akcja mecenasa Giertycha zachęcania swoich fanów do składania protestów wyborczych – nawet udostępnił im wzór takiego pisma - zaowocowała tym, że już w Sądzie Najwyższym (dane z 18 czerwca) jest ich ok. 30 tysięcy. Dla porównania – w 2020 roku było ich ok. 5 tysięcy 800. I mam w związku z tym dwie dobre wiadomości – po pierwsze wzór protestu, który poleca mecenas swoim fanom niewiele wspólnego ma z wymogami Kodeksu Wyborczego, który jasno określa kto, w jakich okolicznościach i na podstawie jakich dowodów może takie pismo do Sądu Najwyższego złożyć. Po drugie – jednobrzmiące protesty zostaną potraktowane jak jeden.
I wszystko wskazuje na to, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (bo to ona zajmuje się protestami i orzeka o ważności wyborów) raczej tych protestów nie potraktuje poważnie, to znaczy nie będzie ich rozpatrywała, a nawet jeśli to nastąpi, to zapewne uzna, że wskazywane okoliczności nie miały wpływu na wynik wyborów.
Wcześniej, przed napływem tych giertychopodobnych protestów, Sąd Najwyższy zalecił powtórne przeliczenie głosów w trzynastu komisjach i dzisiaj są efekty z dwóch sprawdzanych – w Bielsku-Białej. I choć wyniki tej kontroli powinny trafić bezpośrednio do Sądu Najwyższego, Prokuratura Krajowa z nadgorliwością godną nie powiem kogo, postanowiła poinformować o tym opinię publiczną, wpisując się w narrację mecenasa o sfałszowanych wyborach. W jednej z komisji błędnie przypisano 160 głosów oddanych na Trzaskowskiego Nawrockiemu, w tej drugiej podobno odwrócono wynik na niekorzyść Trzaskowskiego.
Tylko ze to żadna sensacja, bo już 5 czerwca Onet informował o tym, że w ok. 15 komisjach mogło dojść do nieprawidłowości. Wśród nich znajdowały się także te z Bielska-Białej, ale również trzy, w których wyniki obliczono na niekorzyść Nawrockiego. „Błędy te mogły skutkować zawyżeniem realnej przewagi Nawrockiego w wyborach o ok. 4,5 tysiąca głosów” – pisał Onet – „Co bardzo ważne – nie wpłynęłoby to więc na ostateczny wynik i wygraną kandydata PiS. Nawet o skorygowanie wyników o te 15 komisji, przewaga Karola Nawrockiego byłaby nadal większa niż 360 tys. głosów”.
Tymczasem mecenas, nie przybity ujawnianiem kolejnych taśm z nagraniami jego rozmów nie tylko z politykami, ale także „elitą” mainstreamowych mediów, której zleca opublikowanie listu swego ojca, Macieja Giertycha (nb. oszukując, bo sam ten list napisał, a ojciec tylko go firmował), by „urwać” gdzieś tak 2% PiS w wyborach w 20129 roku na rzecz PSL i w ten sposób nie dopuścić do wygrania prawicy, udaje się do Sądu Najwyższego w ramach tzw. kontroli poselskiej i żąda udostępnienia wyników kontroli w komisjach wyborczych.
I, dosadnie mówiąc, został stamtąd pogoniony, bo Ustawa o wykonywaniu mandatu senatora i posła mówi wyraźnie, gdzie takiej kontroli można dokonywać – „w organie administracji rządowej i samorządu terytorialnego, zakładzie lub przedsiębiorstwie państwowym oraz organizacji społecznej, a także w jednostkach gospodarki niepaństwowej dla załatwienia sprawy, którą wnosi we własnym imieniu albo w imieniu wyborcy lub wyborców, jak również zaznajamiać się z tokiem jej rozpatrywania”.
O sądach nic tam nie ma, a zresztą niezawisłość sędziowska to fundamentalna zasada ustrojowa w Polsce, gwarantująca niezależność sędziów od jakichkolwiek wpływów zewnętrznych przy sprawowaniu ich urzędu. Jest ona zapisana w Konstytucji RP i oznacza, że sędziowie w swojej pracy kierują się wyłącznie Konstytucją i ustawami, a ich orzeczenia nie mogą być podważane ani zmieniane przez inne organy państwowe czy osoby prywatne. Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której poseł udaje się np. do sądu rejonowego i żąda wglądu w akta jakiejś prowadzonej sprawy?
Adam Bodnar, widocznie zaniepokojony nadaktywnością Giertycha (poliszynel od dawna mówi, że mecenas ostrzy sobie zęby na jego posadę, oczywiście formalnie, bo nieformalne jego wpływy na wymiar sprawiedliwości także ujawniono na wspomnianych taśmach) postanowił nie dać się wyprzedzić i zamiast zajmować się takimi imponderabiliami, jak liczenie głosów, strzela z grubej rury, kolejny raz kwestionując status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, twierdząc iż nie jest ona sądem i nie może orzekać o ważności wyborów. Tyle uznanych autorytetów prawniczych rozprawiło się już z tą bzdurą, że nawet nie chce mi się rozbrajać tego kapiszona. Jeśli zdaniem Adama Bodnara to nie jest Izba upoważniona do orzekania o ważności wyborów, to on podszywa się od dwóch lat pod funkcję senatora, bo właśnie ta Izba orzekła o ważności wyborów, w których zdobył ten mandat.
Kompromitacja Romana Giertycha związana ze znajomością prawa (protest wyborczy, kontrola poselska), choć mogą to być zamierzone działania, byle wywołać ferment, to tylko przyczynek do oceny całej jego działalności.
Opublikowanie taśm potwierdza to, o czym mówiono do tej pory nieoficjalnie – toksyczną zażyłość Giertycha z Tuskiem i przekonanie mecenasa, że to on kręci psem. I to wystarczający powód, by Giertych mógł się spodziewać ze strony tego ostatniego „zakazu stadionowego”, czyli wygaszenia swojej aktywności nie tylko w mediach społecznościowych, ale także w polityce. Czy tak się stanie? Bo Premier Donald Tusk po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego de facto storpedował działalność Giertycha i grona jego fanów:
„Na RBN postawiłem bardzo jasno kwestię wiarygodności wyborów. Na sali był zarówno prezydent, jak i prezydent elekt Karol Nawrocki. Uznałem za rzecz absolutnie konieczną powtórzyć dwie zasadnicze kwestie, jeśli chodzi o wybory. Nikt nie powinien kwestionować w Polsce wyniku wyborów prezydenckich. Nie może być tak, że ktokolwiek — dlatego że ma podejrzenia — uznaje, że te wybory są nieważne lub że trzeba je powtórzyć – powiedział Donald Tusk.
„Roma locuta, causa finita est” (Rzym przemówił, sprawa skończona)?
Aleksandra Jakubowska
- 04/06/2025 08:46 - Z torebki Jakubowskiej: Na dziecko pełne naturalności i swobody wylało się morze hejtu
- 04/06/2025 08:38 - Akapit wydawcy: Zwolnić Tuska w trybie art. 52 prawa pracy
- 30/05/2025 19:00 - Posterunek Straszyn: Zjednoczeni Zwyciężymy!
- 30/05/2025 17:56 - Latarką w półmrok: Zaryglowali Gdańsk, Nawrockiego nie zaryglują!
- 27/05/2025 19:00 - Posterunek Straszyn: Premier głupszy od kelnera