Obserwując w telewizji zadymy przy okazji przeróżnych marszów niepodległości, można powiedzieć, jak w tym kabarecie – „Ja wiedziałem, że tak będzie…” Jeżeli tak ma być co roku, może warto zakazać wszystkich pochodów 11 listopada? Skoro nie potrafimy godnie uczcić najważniejszego dla kraju święta, może lepiej aby do takich zajść nie dochodziło. Organizatorzy tych marszów zupełnie nie panują nad zaproszonymi przez siebie uczestnikami. Mało tego, zupełnie nie poczuwają się do winy za zorganizowane przez siebie bijatyki i zadymy. Zapewne nie tylko ja mam nieodparte wrażenie, że demonstracje z okazji niepodległości Polski, zgubiły gdzieś Polskę…
Józef Piłsudski, któremu zawdzięczamy wiele, potrafił zmobilizować wszystkich Polaków. Nieważne było kto skąd był, liczyła się tylko miłość do wolnej ojczyzny. Marszałek wiedział, że do budowy wolnej Polski, rodacy muszą być zjednoczeni, dlatego na premiera powołał reprezentanta wsi Wincentego Witosa, bo to polska wieś skutecznie żywiła i broniła naszej niepodległości. Dzisiejsi politycy, którzy pragną nazywać się mężami stanu, zupełnie nie czerpią z mądrości marszałka Piłsudskiego. Polacy mają jednak jedną cechę, która wyróżnia nas od innych. Pokazujemy, że historia nigdy niczego nas nie nauczyła. Tak jest i dzisiaj, gdzie święto niepodległości, które powinno być radosnym i doniosłym wydarzeniem stało się igrzyskami chaosu i negatywnych emocji.
Na pewno świadomy tego wszystkiego jest prezydent Bronisław Komorowski, który zaprosił wszystkich kochających wolną ojczyznę do wspólnego marszu. Niestety wielu jest na to głuchych. W naszym kraju cyniczne zawłaszczanie świąt narodowych do politycznych celów stało się normą, bo niektórzy zawiedzeni politycznymi porażkami i niemocą, będą wpajać ludziom, że Polska nie jest wolna i że jesteśmy kondominium niemieckim lub rosyjskim… To właśnie oni organizują marsze nienawiści przeciw ludziom inaczej myślących lub innych wyznań i narodowości. Próbują podpalić Polskę, bo taki mają sposób uprawiania polityki. Nawiązują do niepodległościowych przedwojennych organizacji, z którymi nie mają nic wspólnego i zapewne te organizacje nie chciałby mieć nic wspólnego z nimi.
Kiedy w 1979 r. dołączyłem do gdańskiej opozycji Wolnych Związków Zawodowych, walczyliśmy wspólnie przeciw komunizmowi razem z kolegami z KOR-u, Ruchu Młodej Polski i ROPCiO. Innych organizacji nie było lub ja o nich nie słyszałem. Dla nas liczyło się wspólne działanie na rzecz wolnej ojczyzny. Dlatego nie mogę zrozumieć dzisiejszych podziałów i nienawiści. Co wspólnego z patriotyzmem mają burdy uliczne, petardy i rzucanie kamieniami? Z demokracji trzeba umieć bowiem korzystać. Na pewno nie w kominiarkach zasłaniających bezmyślne twarze i z kamieniami w rękach…
Marzę o tym, aby 95 rocznica odzyskania niepodległości minęła w zupełnie innej atmosferze. Może nadszedł wreszcie czas na narodowe opamiętanie?
Jerzy Borowczak
- 09/12/2012 14:00 - Okiem Borowczaka: 13 grudnia Jarosława
- 03/12/2012 14:50 - Okiem Borowczaka: Jeden Palikot wiosny nie czyni
- 26/11/2012 16:11 - Okiem Borowczaka: Miliardy Jarosława
- 22/11/2012 16:19 - Górski: Twórzmy alternatywę medialną
- 19/11/2012 13:24 - Okiem Borowczaka: 5 lat koalicji PO-PSL
- 08/11/2012 08:42 - Latarka w półmrok: Firma tenisowa
- 07/11/2012 10:36 - Okiem Borowczaka: IV Rzeczpospolita – Dzień Świra
- 02/11/2012 11:43 - Okiem Borowczaka: Nadejszła wiekopomna chwila!
- 25/10/2012 17:29 - Latarką w półmrok: Lisicki grzebiący w śmieciach
- 22/10/2012 16:27 - Okiem Borowczaka: Kto zawinił?