Dolne Miasto – część dzielnicy Śródmieście, która datuje swój początek na XIV wiek. Miejsce zamieszkania wielu Gdańszczan i do niedawna jeden z najbardziej zapomnianych obszarów na mapie Trójmiasta. Infrastrukturalna przepaść jaka dzieli Dolne Miasto od innych dzielnic wydaje się być nie do przeskoczenia. Owszem, radni zapowiadają rewitalizację w każdym możliwym aspekcie, lecz czy podejmują właściwy kierunek działań?
Sami mieszkańcy przyzwyczaili się już do obdartych kamienic i mało zdumiewających widoków, choć wielu z nich marzy o opuszczeniu dzielnicy. Odczuwają jednak przywiązanie i pozytywny związek emocjonalny z miejscem, gdzie zapuścili niegdyś korzenie. Jednak opinia reszty Gdańszczan na temat Dolnego Miasta, nie jest dostatecznie pozytywna. Jak zatem zmienić jej obraz i przekonać obywateli Trójmiasta, że to nie kłębowisko przestępczych zachowań, biedy i zacofania, ale w pełni zasługująca na uwagę dzielnica?
Ponad połowa osób zamieszkujących dziś te tereny deklaruje, że nie żałuje swego wyboru. Ten wskaźnik byłby znacznie wyższy, gdyby radni zechcieli faktycznie zająć się tym miejscem nie tylko pragnąc zmienić jego wygląd (czego dokonują dla siebie i przyjezdnych) ale także pomyśleć
o dzieciach i młodzieży, która może po prostu miałaby ochotę na boisku zagrać w piłkę lub pobujać się na huśtawce. Zapowiadają się duże zmiany. Remonty budynków i ulic mają pochłonąć ponad 42 mln. złotych i potrwają do 2015 roku. Pieniądze na Świetlicę Ucznia, Klub Młodzieży czy Okienko Przedszkolne już udało się zagospodarować. Brakuje na place zabaw i choćby niewielkie boiska piłkarskie, gdzie nieco bardziej ruchliwe i pełne energii dzieci będą mogły pozbyć się nadmiaru emocji. Być może to dobry sposób na zaprzestanie demolowania ulic i obiektów użyteczności publicznej. Nie każdy musi mieć przecież ochotę uczestniczenia w zamkniętych zajęciach edukacyjnych, odbywających się w ciasnych i dusznych świetlicach. Dzieciom brakuje miejsca, gdzie będą mogli zrealizować swoje sportowe aspiracje, sprawdzić się w grach zespołowych i rywalizacji. Nie dla nich przecież muzea i wystawy. Ich nie musi interesować historia miasta i to nie przewodnik po zabytkach będzie dla nich autorytetem. Szansą są gry zespołowe, jak piłka nożna czy koszykówka, które mogą dać upust emocjom wynikłym może z poczucia niespełnienia i trudnego dzieciństwa czy niskiego stanu majątkowego ich rodzin. W naszym kraju brakuje zdeterminowanych sportowców, a wciąż nie daje się szansy równego rozwoju.
Doskonale, że wreszcie udało się wygospodarować pieniądze na rewitalizację Dolnego Miasta. Bez wątpienia potrzeba tam nowych nawierzchni, parkingów, odnowienia elewacji zabytkowych kamienic, jednak niestety to wszystko nie zreformuje realnego życia mieszkańców. Nie odmieni codziennej egzystencji, nie poprawi sytuacji materialnej, ani nawet nie podniesie własnej wartości i wiary w siebie. Potrzeba nieco bardziej fundamentalnej odnowy, perspektywy ich indywidualnego rozwoju. Dzieciom, zaś wystarczy podarować minimum zabawy w postaci choćby placu zabaw, a to nie kosztuje dużo. W innym przypadku swoje dzieciństwo spędzą w bramach, przy wejściach do obdartych kamienic i z braku zajęcia, zaczną trudnić się szkodliwymi w skutkach działaniami. Potrzeba faktycznego namysłu nad prawdziwą rewitalizacją Dolnego Miasta, a nie tylko upychaniem pieniędzy dla rozgłosu. Czy radni miasta chcą faktycznej poprawy życia mieszkańców czy tylko uciszenia głosów krytyki, albo skompletowania nowej rzeszy wyborców? Czy mieszkańców stać będzie na opłacanie wyższych czynszów po reformie i renowacji budynków? Trudno uwierzyć, że coś może ulec realnej zmianie, gdy Radny Marek Bumblis z komisji ds. Kultury i Sportu mieszkający na Dolnym Mieście, nie potrafi zadbać nawet o ogródek Jordanowski, 200 metrów oddalony od jego mieszkania, nie wspominając o kamienistym boisku SP 65. Nic dziwnego, jego dzieci są już przecież dorosłe. Czyżby i w tym przypadku sprawdzał się tzw. efekt św. Mateusza, dotyczący ubożenia biednych i bogacenia majętnych: „Albowiem temu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie; a temu kto nie ma i to co ma, będzie odjęte” (Mat. 13-12). Czy w kwestii Dolnego Miasta naprawdę nie można już zrobić nic bardziej odpowiedniego
i perspektywicznego?
Karol Liszkiewicz
- 23/05/2013 19:07 - Mój Wrzeszcz: Śmieciowy bałagan
- 19/05/2013 20:32 - Okiem Borowczaka: Solidarna amnezja
- 15/05/2013 19:58 - Mój Wrzeszcz: Bieg to zdrowie
- 15/05/2013 19:26 - Stosunki transatlantyckie
- 12/05/2013 16:28 - Okiem Borowczaka: Ruch oporu
- 08/05/2013 16:27 - Czy aby to lekcja anatomii? Wystawa „Bodies…” w Gdańsku - pytania do władz i prokuratury…
- 07/05/2013 18:53 - Mój Wrzeszcz: Utarg niższy o 50%, czynsze na tym samym poziomie
- 01/05/2013 17:59 - Niech się święci 1 Maj!
- 30/04/2013 07:43 - Latarką w półmrok: Lechia, nasza udręka
- 29/04/2013 12:30 - Okiem Borowczaka: Kropla drąży skałę