Drastyczny wzrost kosztów budowy linii tramwajowej na Morenę » 800 mln złotych zamiast planowanych 207 mln. O tyle wzrosły koszty budowy linii tramwajowej Gdańsk –... Gdański Wołyń... » 81. rocznica Rzezi Wołyńskiej w Gdańsku była obchodzona przez wiele środowisk patriotycznych i organ... “Nocna zmiana” w Muzeum II Wojny Światowej » Czarna dziura zamiast portretu rotmistrza Witolda Pileckiego, rodziny Ulmów i św. o. Kobego. W nocy ... Koncert symfoniczny w stoczniowej hali CRIST » Stocznia CRIST jest w trakcie przygotowań do nietypowego wydarzenia. Tym razem nie będzie to jednak ... "Gdańska" na przerwie » Pozwolimy państwu odetchnąć chwilę od "złego powietrza i zwierząt drapieżnych" - naturalnego siedlis... Poseł Płażyński u konserwatora upomina się o historię Gdańska » Poseł RP Ziemi Pomorskiej Kacper Płażyński napisał list do nowego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytkó... Zlecenie na Popiełuszkę » 19 października 1984 r. funkcjonariusze SB zamordowali bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. To była zbrodnia... Ksiądz Jerzy Popiełuszko, błogosławiony męczennik » To dla mnie zawsze odpowiedzialność i wyzwanie pisać o Księdzu Jerzym Popiełuszce. Odpowiedzialność,... List do ministra Parella - D. Wałęsa nie udzielała się w opozycji » Wojewódzka Pomorska Rada Konsultacyjna ds. Działaczy Opozycji i Osób Represjonowanych w odniesieniu ... PRO LIVE w Gdańsku » Już po raz 12. na gdańskich ulicach odbył się Marsz dla Życia.Marsz ruszył o godzinie 15 spod Kaplic...
Drastyczny wzrost kosztów budowy linii tramwajowej na Morenę
czwartek, 18 lipca 2024 11:22
Drastyczny wzrost kosztów budowy linii tramwajowej na Morenę
800 mln złotych zamiast planowanych 207 mln. O tyle wzrosły koszty
Energa Wybrzeże - Arged Malesa LIVE: 38:50 70:107
niedziela, 23 czerwca 2024 09:31
Energa Wybrzeże - Arged Malesa LIVE: 38:50 70:107
Na godz. 14.00 zaplanowano początek meczu 9. kolejki Metalkas 2.
Transferowa ofensywa w Lechii trwa
piątek, 21 czerwca 2024 15:31
Transferowa ofensywa w Lechii trwa
Już tylko miesiąc został do inauguracji Ekstraklasy w
Terminarz PKO Ekstraklasy 2024/2025
czwartek, 06 czerwca 2024 13:56
Terminarz PKO Ekstraklasy 2024/2025
Inauguracja nowego sezonu PKO Ekstraklasy odbędzie się w piątek 19

Galeria Sztuki Gdańskiej

Z jazzowej półki
poniedziałek, 17 czerwca 2024 16:28
Z jazzowej półki
Po wielu latach to powrót do amatorskiej fascynacji jazzem, mającej

Sport w szkole

Rozdano medale w wioślarstwie halowym
sobota, 30 marca 2024 16:46
Rozdano medale w wioślarstwie halowym
22 marca w hali sportowej Szkoły Podstawowej 94 po raz kolejny

"Gdańska" w antrakcie

Charlie zmienia się w kurczaka
środa, 05 czerwca 2024 13:24
Charlie zmienia się w kurczaka
Od niedawna w Polsce uczniowie nie muszą odrabiać prac domowych.
Powstaniec z Gdyni
piątek, 05 stycznia 2024 16:35
Powstaniec z Gdyni
„Powstaniec 1863”- to długo oczekiwany film o wielkim bohaterze

Muzeum Stutthof w Sztutowie

2076 dni obozu pod Gdańskiem
piątek, 16 września 2022 18:15
2076 dni obozu pod Gdańskiem
Obóz koncentracyjny Stutthof wyzwoliły wojska III Frontu

Foto "Kwiatki"

Zimowe oblicza Trójmiasta
sobota, 13 lutego 2021 11:08
Zimowe oblicza Trójmiasta
Zimowe oblicze Trójmiasta w obiektywie Roberta
Debata w Szemudzie: Dołkowski pyta, Kalkowski kluczy
środa, 17 kwietnia 2024 12:38
Debata w Szemudzie: Dołkowski pyta, Kalkowski kluczy
II tura wyborów samorządowych w gminie Szemud wchodzi w
Spotkali się, by oszacować możliwości założenia muzeum
poniedziałek, 10 kwietnia 2017 18:04
Spotkali się, by oszacować możliwości założenia muzeum
Fundacja „Mater Dei”, ta sama dzięki której w dużej mierze

Dlaczego nie głosuję na Tuska

środa, 04 października 2023 12:35
Już dni dzielą nas od kolejnych wyborów. Niektórzy twierdzą, że

Czerwona Gwiazda nie zaświeciła nad Białym Orłem – zwycięstwo bez pomnika triumfu

Ocena użytkowników: / 26
SłabyŚwietny 
poniedziałek, 15 sierpnia 2022 11:42

altNastały upalne sierpniowe dni roku 1920. W letnim powietrzu czuć było wiejący od Narwi i Bugu strach i zbliżające się decydujące starcia. Dyplomaci opuścili Warszawę. Zmartwychwstałe państwo polskie trzy miesiące po awanturze kijowskiej chwiało się w posadach - nad przepaścią rychłego swego końca. W stolicy pozostał tylko nuncjusz papieski arcybiskup Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Spośród najwyższej władzy RP na placu boju pozostał chłop, czyli premier Wincenty Witos. On w krytycznym momencie wojny 24 lipca 1920 r. stanął na czele Rządu Obrony Narodowej, który uzyskał poparcie wszystkich sił politycznych w kraju. O tym za chwilę...


Hańbą i wstydem pozostaje niewystawienie pomnika Zwycięstwa 1920 roku i bohaterów tamtej bitwy – 33 lata po tzw. odzyskaniu wolności i po 7 latach rządów ludzi malujących się na jedynych prawdziwych patriotów. Wstyd, że Polski nie stać jest na łuk triumfalny – pomnik Cudu i wygranej Bitwy. Wolimy klęski i upadłych i smutnych „wodzów”?

Panie ministrze i wicepremierze Piotrze Gliński: Pomnik Victorii 1920 roku miał stać na stulecie Bitwy Warszawskiej. Jego odsłonięcie – a pomnik wg. wybranego przez Ministerstwo projektów ma kształt wskazówki zegara lub „korkociągu” - zaplanowano 15 sierpnia 2020 r.


Cud
Rodząca się po 123 latach nicości państwa Rzeczpospolita siłą oręża, wytrwałością obywateli i geniuszem wojskowych odepchnęła bolszewicką dzicz na 20 lat od Europy. W dzień Wniebowzięcia Matki Boskiej, Matki Boskiej Zielnej, w który dziewczęta i kobiety polskie przynoszą do kościołów naręcza ziół i kwiatów…
- Gdzieś pod Warszawą znajduje się nie centrum polskiego rządu burżuazyjnego i republiki kapitału, ale centrum całego współczesnego systemu imperialistycznego. Okoliczności pozwalają nam wstrząsnąć tym systemem i prowadzić politykę nie w Polsce, ale w Niemczech i w Anglii. Tym samym stworzyliśmy w Niemczech i Anglii zupełnie nowy odcinek rewolucji proletariackiej, walczącej z ogólnoświatowym imperializmem...- wołał Włodzimierz I. Uljanow „Lenin”.

Latem 1920 r. instalował się w Białymstoku ówczesny PKWN, a niemieccy internacjonaliści, niesieni rewolucyjna falą, zdobywali Berlin i tamowali ruch pociągów z pomocą dla walczącej Polski. Dokerzy w Londynie topili broń dla Polski. Płonęły Węgry podpalone przez Belę Kuna.

Jednak błyskawiczne decyzje sztabowców i silna „Błękitna Armia” Hallera oraz łut szczęścia - lub jak kto woli – „cud” wywołany modlitwą skromnych księży w połatanych sutannach - jak ksiądz Ignacy Skorupka dały nam zwycięstwo.
- Nu malczik pagadi, my zawtra czaj popijom w Warszawie - mówił na Podlasiu do mego wtedy 17-letniego dziadka „bojec”, zabierając konia na „podwodę”. Rok wcześniej – w 1919 roku - dwaj bracia babci, o istnieniu których dziadek Stach nie miał wtedy jeszcze prawa wiedzieć, studenci Uniwersytetu im. Stefana Batorego, położyli głowy w walce o nasze Wilno.

Dlaczego? 14 lutego 1919 roku rozpoczęła się wielka bitwa o Europę. Tego dnia o poranku patrol kawalerii wpadł na bolszewickie obozowisko i przerwał im śniadanie. Ułańskie lance rozniosły słoninę, cebulę, butelki z samogonem, zrabowane trofea i samych bolszewików. Dwa miesiące później Józef Piłsudski wydał rozkaz w Monitorze Polskim z 30 kwietnia 1919:
„Żołnierze! W niespełna dwa tygodnie męstwem swym i dzielnością zmieniliście stosunki na wschodzie Polski. W niespełna dwa tygodnie przerzuciliśmy zagrażający nam front o dobrych kilkadziesiąt kilometrów, zdobywając przy tym niezwykle ważne punkty wojskowe, jak Lida, Baranowicze i mickiewiczowski Nowogródek, a przede wszystkim oswobadzając stolicę kraju – Wilno. Wróg pobity pierzcha zdezorganizowany na wszystkie strony. W imieniu Ojczyzny, która was na obronę swych kresów wysłała, dziękuję wam za waszą pracę, za wasze trudy. Kampania wileńska, przez was wygrana, pozostanie na zawsze jedną z piękniejszych stronic naszej historii wojskowej i każdy z was może być dumny, że brał w niej udział. Szczególnie dziękuję generałowi Szeptyckiemu (brat biskupa grekokatolickiego – dop. red.), który swą energią i uporczywą wolą doprowadził do zajęcia Baranowicz i Nowogródka. Generałowi Rydzowi-Śmigłemu, który pomimo wielkich przeszkód technicznych, doprowadził na czas dywizję do Wilna i ostatecznie wygnał wroga ze stolicy.

15 sierpnia 1920 roku nie było picia bolszewickiej herbaty w Warszawie, nie było też „bojca”, ba! Nie było wnet trzech bolszewickich armii.
Między 13 a 16 sierpnia 1920 r. na przedpolach Warszawy i na polach Mazowsza i Podlasia rozegrała się decydująca bitwa wojny polsko-bolszewickiej. "Cud nad Wisłą”, 18. przełomowa bitwa w historii świata zadecydowała o zachowaniu przez Polskę niepodległości i uratowaniu Europy przed bolszewizmem – do 1939 r. Walczyli gimnazjaliści, studenci, walczyli – przede wszystkim chłopi – rodził się naród polski.

Rewolucyjne plany
Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się wraz ze stopniowym odzyskaniem przez Polskę niepodległości w październiku 1918 roku. Operacja "Wisła" - z rozkazu Lenina wyznaczona została na 18 listopada 1918 roku. Pokonanie Polski było dla Lenina celem taktycznym – po trupie „białej” Polski do wszechświatowej rewolucji. Cel był jasny - udzielenie pomocy komunistom, anarchistom, internacjonalistom i rewolucjonistom, którzy rozpoczęli rewolucję w Niemczech, w Austrii i na Węgrzech.
W tym samym czasie wyforowany zbiegiem okoliczności na wodza Polaków Józef Piłsudski obawiał się zwycięstwa „białych” w Rosji. W decydującym momencie wstrzymał nasze parcie na wschód w 1919 r. Potem siadł z Leninem do rozmów. Uważał, że z „Białą” Rosja się nie dogada. Czy słusznie? Tego się już nie dowiemy, ale to pozwoliło bolszewikom zadać ciężkie straty "białemu" admirałowi Antonowi Denikinowi, a także zmusiło ukraińskiego atamana Semena Petlurę, do przejścia na terytorium Polski. W zamian za uznanie przez Ukrainę praw Polski do Małopolski Wschodniej (Lwów, co nie było oczywiste, bo do dziś (!) ukraińskie środowiska kwestionują granice), Polska uznała rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej. Podpisano konwencję wojskową. 7 maja 1920 roku siły polsko-ukraińskie (Petlura) wkroczyły do Kijowa. Było to złudne i naiwne zwycięstwo.


Wojna na śmierć lub życie
Armia Czerwona rozpoczęła w maju 1920 roku kontrofensywę - dowodzona przez Michała Tuchaczewskiego, jednego z najzdolniejszych dowódców sowieckich, pogromcę Białej Gwardii, a później i ofiarę czystek lat 30, zamordowanego przez siepaczy Stalina w 1937 r. Kontratak Tuchaczewskiego miał na celu zdobycie Warszawy. Jednocześnie armia konna Siemiona Budionnego zaatakowała Lwów, a korpus kawalerii Gaj-Chana ruszył dynamicznie na północne Mazowsze, aby otoczyć i pokonać siły polskie, pustosząc, paląc rabując i gwałcąc m.in. Płock

Bitwa Warszawska toczyła się od 13 do 16 sierpnia 1920 roku. Rozegrana była według planu operacyjnego - na podstawie ogólnej koncepcji Józefa Piłsudskiego, który jednak map sztabowych nie potrafił czytać (kto i gdzie miałby brygadiera tego uczyć?). Plan akcji przygotowali zatem: szef sztabu generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski, płk Tadeusz Piskor i kpt. Bronisław Regulski.

Generał Tadeusz Jordan-Rozwadowski powrócił do Warszawy 19 lipca 1920 r., gdy wojska Frontu północno-wschodniego gen. Szeptyckiego znajdowały się w odwrocie od linii Auty i Berezyny. Konarmia Budionnego powodowała odwrót armii polskich oddających pole bolszewickim dywizjom strzeleckim niemalże bez walki. Powołany przez Piłsudskiego na stanowisko szefa Sztabu Generalnego 22 lipca 1920 r. gen.Rozwadowski przejmował obowiązki i wiedzę operacyjną gen. Stanisława Hallera. Rozwadowski był kontynuatorem koncepcji Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego z 9 lipca 1020 roku z rozkazu Nr 7344/III  „Dyrektywy operacyjne dla kontrofensywy”. Celem naszej operacji było odcięcie korpusu Gaj-Chana od armii Tuchaczewskiego oraz wydanie im bitwy na przedpolu Warszawy. Stolicę miały atakować bolszewickie XV i XVI armie. Tam doszło do bitwy na linii Działdowo-Nasielsk z walnym udziałem gen. Władysława Sikorskiego.

Na froncie centralnym 13 sierpnia 1920 r. miasteczko Radzymin kilkanaście razy przechodził z rąk do rąk. Polscy żołnierze, za cenę wielkich strat, utrzymali Radzymin. 14 sierpnia 1920 r. działania zaczepne na linii dopływu Narwi rzeki Wkry podjęła 5 Armia gen. Władysława Sikorskiego. W zaciekłej walce, w okolicach pod modlińską twierdzą, wyróżniała się 18 Dywizja Piechoty gen. Franciszka Krajewskiego. 16 sierpnia 1920 roku gen. Sikorski śmiałym atakiem zdobył Nasielsk. To był cios decydujący.


Pismo święte
W Bitwie Warszawskiej 15 sierpnia 1920 r. 203. pułk ułanów zdobył dokumenty sztabu IV armii sowieckiej, a wraz z nimi – zapisy kancelarii, stany magazynów i jedną z dwóch radiostacji do utrzymywania łączności z dowództwem bolszewików w Mińsku. Szybko (tak trzeba!) podjęto decyzję o przestrojeniu polskiego nadajnika i rozpoczęto zagłuszanie nadajników wroga. Radio Warszawa na bolszewickiej częstotliwości nadawało przez dwie doby bez przerwy (!) tekst Pisma Świętego – jedyny tak obszerny tekst, który udało się odnaleźć i wyemitować.

I tak Pismo Święte wyeliminowało bolszewicką IV Armię z bitwy o Warszawę.

16 sierpnia 1920 roku nastąpił przełom. Grupa manewrowa - pięć dywizji piechoty i brygada kawalerii WP, przełamała obronę bolszewicką w rejonie Kocka i Cycowa na Lubelszczyźnie, a następnie zaatakowała tyły wojsk bolszewickich, tych nacierających na Warszawę.

Ostateczną klęskę bolszewicy ponieśli pod Osowcem, Białymstokiem i Kolnem. W ślad za tym linię obrony oprzytomniały już Józef Piłsudski oparł o rzeki Orzyc-Narew-Wisła-Wieprz-Seret i podzielił ją na trzy fronty, przydzielając dowództwa: gen. Józefowi Hallerowi (Front Północny - obrona Warszawy), gen. Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu (Front Środkowy - uderzenie na armię Tuchaczewskiego) i gen. Wacławowi Iwaszkiewiczowi (Front Południowy).

18 sierpnia 1920 r,, po starciach pod Stanisławowem, Łosicami i Sławatyczami, siły polskie znalazły się na linii Wyszków-Stanisławów-Drohiczyn-Siemiatycze-Janów Podlaski-Kodeń.

19 sierpnia jednostki polskie przeszły do działań pościgowych, starając się uniemożliwić odwrót głównych sił Tuchaczewskiego.

W tych dniach bolszewicka IV Armia, nie wiedząc o klęsce pod Warszawą, atakowała Włocławek, zamykając sobie drogę odwrotu. Wyjściem dla oddziałów sowieckich było przekroczenie granicy Prus Wschodnich. Tam została internowana.


Finał

Nie udał się bolszewicki przemarsz przez Polskę do Niemiec i dalej na zachód „czerwonym mostem”. Niestety tak samo nie powiodła się idea: federacja krajów Europy Wschodniej bo wnet polsko-litewski spór terytorialny zniweczył plan. W 1922 r uratowaliśmy jeszcze niepodległość Łotwy.
W tym samym czasie 1919-21 pożyteczni idioci na Zachodzie wrzeszczeli „Ręce Precz od Kraju Rad!”, a rządy Europy słały do nas emisariuszy, ale nie karabiny. A przecież latem 1920 roku tylko maksymalnie pięć dni marszu dzieliło bolszewików od Berlina.
– Na zachód, Naprzód! Do pożogi rewolucji świata przez trupa białej Polski – wołał Tuchaczewski.


Wolni wolnym
I jeszcze coś. Otóż był w Warszawie w 1920 roku pułkownik Charles de Gaulle. Na szczęście dla Francji. W 1940 roku nie miał już złudzeń co do istoty totalitaryzmu i stanął na czele Wolnych Francuzów, ratując po klęsce honor Francji.
W Warszawie legatem papieskim był wówczas Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli późniejszy Pius XI. Przyszły papież lat wojny 1939-45 szykował się na przyjście Antychrysta. Jest w tym sporo symboliki.
W pierwszej armii konnej Budionnego komisarzem politycznym był w 1920 roku Józef syn Wissariona zwany „Stalinem”.

Okrucieństwa wojny wiosnę i lato 1920 roku opiewał Izaak Babel w zbiorze opowiadań noszących tytuł „Konarmia”. Ten rewolucyjny Żyd, który sławił się i chwałę Armii Czerwonej, zmarł po latach w sowieckim łagrze – taki chichot historii.

Kircholm 1605 – Zamość 1920
31 sierpnia 1920 r. pod Zamościem rozegrała się ostatnia wielka bitwa kawaleryjska w Europie. Nasi ułani rozbili w proch siedem tysięcy jeźdźców, tak, jak pod Kircholmem.
Pod Zamościem „Konarmia” i Budionny napotkali niespodziewany opór. Nieliczna i słabo uzbrojona załoga miasta: 31 pp, dwa bataliony etapowe, batalion wartowniczy, 6. Siczowa Dywizja Strzelców (ukraińska), dywizjon artylerii oraz dwa pociągi pancerne, otoczona, broniła się wytrwale i skutecznie. Budionny starał się złamać opór. Bitwa pod Komarowem na Zamojszczyźnie rozegrała się 31 sierpnia 1920 r.

Polska 1. Dywizja Jazdy pod dowództwem pułkownika Juliusza Rommla, mimo przewagi liczebnej i lepszego uzbrojenia wroga, pogromiła sowiecką Armię Konną Siemiona Budionnego. Po polskiej stronie walczyło dwa tysiące żołnierzy, po sowieckiej 7 tysięcy. Wojsko Polskie miały do dyspozycji 70 karabinów maszynowych i kilkanaście dział. Przeciwnik - 350 km i 50 dział. Proporcje sił wyniosły zatem jak 1:5. Jednak to Budionny został pobity pod Komarowem i Zamościem - w ostatniej, historycznej bitwie dużych związków kawaleryjskich.


Zaprzepaszczona szansa
Nie powiodła się koncepcja federacji z Ukrainą pod wątłym przywództwem Petlury. W 1920 r. Ukraińcy był to nasz jedyny faktyczny sojusznik. To Ukraińcy, pod dowództwem Mychajło Omelianowicza Pawlenki, bronili linii Dniestru, a następnie uderzyli na tyły XIV Armii bolszewickiej. 6. Dywizja Strzelców Siczowych w składzie 3 Armii Wojska Polskiego broniła Zamościa i uczestniczyła w czasie bitwy pod Komarowem. To braterstwo broni było jedynie epizodem.
Witos

W odezwie „Do Braci Włościan na wszystkich ziemiach polskich” 30 lipca 1920 r. premier Wincenty Witos napisał:
„Gdyby zaszła taka potrzeba, musimy podjąć walkę na śmierć i życie, bo lepsza nawet śmierć niż życie w kajdanach, lepsza śmierć niż podła niewola. Precz z małodusznością, precz ze zwątpieniem. Ludowi, który jest potęgą, wątpić nie wolno, ani rezygnować nie wolno! Trzeba ratować Ojczyznę, trzeba jej oddać wszystko – majątek, krew i życie, bo ta ofiara stokrotnie się opłaci, gdy uratujemy państwo od niewoli i hańby”.
5 sierpnia 1920 to on w odezwie apelował: „Żołnierze! Na Was patrzy i Wam ufa cała Polska, patrzy cały świat”.

Widoczny był wzrost świadomości obywatelskiej stanu włościańskiego i poczucie tożsamości narodowej chłopów. Witos zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywała i czuł, że zbliża się chwila, która może zdecydować o losach Europy. Tymczasem 15 sierpnia 1920 r. od dwóch dni w ogniotrwałej szafie Rady Ministrów przechowywał on pewien niezwykły dokument, który otrzymał, gdy wraz z wicepremierem Ignacym Daszyńskim i ministrem spraw wewnętrznych Leopoldem Skulskim został zaproszony 12 sierpnia 1920 r. na spotkanie przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego.

Witos tak wspominał to spotkanie z Piłsudskim:
„W ciągu rozmowy wyjął z kieszeni niezapieczętowany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźnym i zmienionym. Na czterech kartkach małego formatu mieściła się dość obszernie umotywowana jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa. W piśmie tym zaznaczał między innymi, że nie wiedząc, czy i kiedy będzie mu dane wrócić z placu boju, którego losy uważa za niepewne, mnie prosi i upoważnia do zastępowania go na jego urzędzie. Co zaś do samej rzeczy i pisma, prosi o zachowanie bezwzględnej tajemnicy tak długo, jak tego będą wymagały stosunki, i ja sam uznam za potrzebne”.

List Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego do premiera Rządu Obrony Narodowej Wincentego Witosa, przedstawiający powody dymisji z zajmowanych stanowisk brzmiał następująco:
Belweder, 12 VIII 1920 r.
Wielce Szanowny Panie Prezydencie!
Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydencie, moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich.

Powody i przyczyny, które mnie do tego kroku skłoniły, są następujące:
1. Już na jednym z posiedzeń ROP miałem zaszczyt wypowiedzieć jeden z najbardziej zasadniczych powodów. Sytuacja, w której Polska się znalazła, wymaga wzmocnienia poczucia odpowiedzialności, a przeciętna opinia słusznie żądać musi i coraz natarczywiej żądać będzie, aby ta odpowiedzialność nie była czczym frazesem tylko, lecz zupełnie realną rzeczą. Sądzę, że jestem odpowiedzialny zarówno za sławę i siłę Polski w dobie poprzedniej, jak i za bezsiłę oraz upokorzenie teraźniejsze. Przynajmniej do tej odpowiedzialności się poczuwam zawsze i dlatego naturalną konsekwencją dla mnie jest podanie się do dymisji. I chociaż ROP, gdy tę sprawę podniosłem, wyraziła mi pełne zaufanie i upoważniła w ten sposób do pozostania przy władzy, nie mogę ukryć, że pozostają we mnie i działają z wielką siłą te moralne motywy, które wyłuszczyłem przed R.O.P. parę tygodni temu.

2. Byłem i jestem stronnikiem wojny „a outrance” z bolszewikami dlatego, że nie widzę najzupełniej gwarancji, aby te czy inne umowy czy traktaty były przez nich dotrzymane. Staję więc z sobą teraz w ciągłej sprzeczności, gdy zmuszony jestem do stałych ustępstw w tej dziedzinie, prowadzących w niniejszej sytuacji, zdaniem moim, do częstych upokorzeń zarówno dla Polski, a specjalnie dla mnie osobiście.

3. Po prawdopodobnym zerwaniu rokowań pokojowych w Mińsku pozostaje nam atut w rezerwie – atut Ententy. Warunki postawione przez nią są skierowane przeciwko funkcji państwowej, którą od prawie dwu lat wypełniam. Ja i ROP, rząd czy sejm, wszyscy mieliby do wyboru albo zostawić mnie przy jednej z funkcji, albo usunąć mnie zupełnie. Co do mnie wybieram drugą ewentualność. Jest ona bardziej zgodna z godnością osobistą i jest praktyczniejsza. Pozostawienie mnie na jednym z urzędów zmniejsza mój autorytet i tak silnie poderwany i doprowadza z konieczności do powolnego zniszczenia tej siły moralnej, którą dotąd jeszcze reprezentuję dla walki i dla kraju. Biorę następnie pod uwagę mój charakter bardzo niezależny i przyzwyczajenie do postępowania według własnego zdania, co z warunkami postawionymi przez Ententę nie zgadza się. Wreszcie przeczy to systemowi, któremu służyłem w Polsce od początku swojej pracy politycznej i społecznej, której podstawą zawsze była możliwie samodzielna praca nad odbudowaniem Ojczyzny, ta bowiem wydawała mi się jedynie wartościową i trwałą. Obawiam się więc, że przy pozostawieniu przy funkcjach przodujących oraz przy moim charakterze i przyzwyczajeniach wyniknąć mogą ze szkodą dla kraju tarcia mniejsze i większe, które nie będąc przyjemne dla żadnej ze stron wszystko jedno skończyć by się musiały moim usunięciem się.

Wreszcie ostatnie. Rozumiem dobrze, że ta wartość, którą w Polsce reprezentuję, nie należy do mnie, lecz do Ojczyzny całej. Dotąd rozporządzałem nią, jak umiałem samodzielnie.

Z chwilą napisania tego listu uważam, że ustać to musi i rozporządzalność moją osobą przejść musi do rządu, który szczęśliwie skleciłem z reprezentantów całej Polski.

Dlatego też pozostawiam Panu, Panie Prezydencie, rozstrzygnięcie co do czasu opublikowania aktu mojej dymisji: Również Panu wraz z Jego kolegami z Rządu pozostawiam sposób wprowadzenia w życie mojej dymisji i wreszcie oczekiwać wówczas będę rozkazu Rządu co do zużytkowania moich sił w tej czy innej pracy. Co do ostatniego proszę tylko nie krępować się ani wysoką szarżą, którą piastuję, ani wysokim stanowiskiem, które posiadam. Nie chciałbym bowiem mnożyć swoją osobą licznej rzeszy ludzi nie układających się w żaden system, czy to z powodu kaprysów i ambicji osobistej, czy to z powodu słabości charakteru polskiego, skłonnego do wytwarzania najniepotrzebniejszych funkcji dla względów osobistych.
Proszę Pana Prezydenta przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku i poważania, z jakim pozostaję
(-) Józef PIŁSUDSKI
(Za: „Niepodległość”, t. VII, Londyn 1962; W. Witos, „Moje wspomnienia”, cz. 2, Paryż 1964, s. 290-292).

Marszałek był bardzo poważny, a nawet przybity i niepewny. Tego samego dnia opuścił on Warszawę, udając się – jak twierdzą źródła – do Puław. To z książki żony Piłsudskiego dowiadujemy się, że w istocie udał się do majątku Wieniawy-Długoszowskiego - do Bobowa koło Tarnowa.

Gen. Maxime Weygand, szef francuskiej misji wojskowej, napisał: „(wszyscy byli zdziwieni, a ja pierwszy, widząc, że wódz naczelny porzuca kierownictwo całości bitwy”.
W związku z zaistniałą sytuacją Wincenty Witos wypełniał funkcję premiera, Naczelnika Państwa oraz Naczelnego Wodza, a dowództwo operacyjne powierzył gen. Tadeuszowi Rozwadowskiemu. Witos postanowił nie ujawniać złożonej na jego ręce dymisji.


Epilog

W zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego jest teczka: we wrześniu 1919 roku szyfry Armii Czerwonej zostały złamane przez matematyka por. Jana Kowalewskiego. Manewr polskiej kontrofensywy udał się więc także dzięki znajomości planów i rozkazów strony rosyjskiej i umiejętnemu wykorzystania tej wiedzy przez polskie dowództwo. To właśnie ma na celu sprawna i dobrze zorganizowana służba wywiadu i kontrwywiadu wojskowego - myślenie i łamanie szyfrów, a nie poukrywane szemrane biznesy, działki i „rewolucje” wg. scenariusza światowego Forum Gospodarczego realizowanego przez ludzi mocnych ale tylko w głoszeniu frazesów na wewnętrzny rynek zbytu.

Artur S. Górski


Inne artykuły związane z:
Related news items:
Newer news items:
Older news items:
 

Dodaj komentarz


Kod antysapmowy
Odśwież