O problemach komunikacyjnych miasta, wielkich inwestycjach i podwyżkach opłat w lokalach komunalnych – o tym m.in. rozmawiali w Radiu Gdańsk Dariusz Adamowicz, Paweł Adamowicz, Krzysztof Andruszkiewicz i Andrzej Jaworski.
W środę odbyła się ostatnia debata kandydatów na prezydenta Gdańska. W studiu Radia Gdańsk pojawili się czterej zaproszeni przez dziennikarzy kandydaci do fotela prezydenta Gdańska. Dariusz Adamowicz, Paweł Adamowicz, Krzysztof Andruszkiewicz i Andrzej Jaworski odpowiadali na pytania przygotowane przez dziennikarzy Radia Gdańsk, uczniów III LO w Gdańsku oraz publiczności.
Pierwszym tematem jaki omawiali zaproszeni przez Radio Gdańsk kandydaci, były wyniki sondażu wyborczego zrobionego przez Instytut Badania Opinii Publicznej Homo Homini. Przy frekwencji sięgającej 49,4 % frekwencji niekwestionowanym zwycięzcą sondażu wyborczego okazał się być Paweł Adamowicz z poparciem 50,6 % głosów. Na drugim miejscu Andrzej Jaworski z 15,7 %, na trzecim Dariusz Adamowicz 5,09 %, czwarte zajął Krzysztof Andruszkiewicz z 3,7 % poparcia.
- Ludzie w Gdańsku popierają te osoby, których działania dla miasta już znają. Pięcioprocentowe poparcie dla pana Dariusza Adamowicza oceniam jako oczywistą pomyłkę wyborców. Przypominam nazywam się Paweł Adamowicz – żartował urzędujący prezydent Gdańska.
- Przed czterema laty w sondażach prezydenckich dostawałem nieco ponad 7 % wszystkich głosów. W wyborach zdobyłem 30 %. Jeżeliby kierować się statystyką, na której często opiera swoje decyzje pan Adamowicz, powinienem bez problemu wygrać w pierwszej turze – komentował wyniki sondaży Andrzej Jaworski.
Komunikacja
Prawdziwa debata rozpoczęła się jednak przy pytaniu o problemy komunikacyjne Gdańska i sposoby kandydatów na ich rozwiązanie.
- Moim pomysłem na rozładowanie korków w mieście jest wprowadzenie biletu za złotówkę na wszystkie trasy dla mieszkańców miasta. Uczniowie i studenci byliby zwolnieni z tej opłaty. Inną sprawą jest wybudowanie dodatkowych pasów z przeznaczeniem na buspasy. Gdyby mieszkańcy mieliby do wyboru stać godzinę w korku w samochodzie, albo pokonać tą trasę w 15 minut komunikacją publiczną, na pewno wybraliby komunikację. Podobne rozwiązanie bardzo dobrze sprawdziło się zresztą w Krakowie – twierdził Dariusz Adamowicz.
- Pomysł pana Dariusza Adamowicza to 80 milionów złotych z budżetu miasta. Państwu zostawiam odpowiedź, czy takie rozwiązanie ma sens – ripostował Paweł Adamowicz.
- Te pieniądze, to wpływy z naszych podatków. To właśnie potrzeby mieszkańców powinny być tutaj na pierwszym miejscu respektowane. Jeżeli miasto ma pieniądze, które przeznacza na bardzo drogie stadiony i hale sportowe, to powinno tym bardziej je mieć na przejazdy komunikacją miejską dla mieszkańców – odgryzł się Dariusz Adamowicz.
- Nie wchodząc w duże inwestycję wystarczy trochę dobrej woli i pomysłu żeby usprawnić ruch samochodowy w mieście. Po pierwsze możliwość dobudowania w niektórych, szczególnie newralgicznych miejscach prawoskrętów, po drugie wprowadzenie i opłacenie w godzinach szczytu osób, które kierowałyby wówczas ruchem. Trzecią kwestią jest przearanżowanie niektórych rozwiązań, jak chociażby niepotrzebnie tamujące ruch wysepki na ulicy Kartuskiej. To wszystko są małe kwestie, ale mogą usprawnić ruch w godzinach szczytu – mówił Andrzej Jaworski.
- Trzeba zachęcić mieszkańców do korzystania z alternatywnych środków transportu. Główny ciężar leży tutaj w komunikacji miejskiej. Należy wybudować specjalne parkingi przed miastem i w ważniejszych punktach Gdańska, gdzie mieszkańcy mogliby zostawiać swoje samochody i przesiadać się na komunikację miejską. Gdańsk jako miasto portowe, położone nad dużą rzeką, powinno również postawić na transport drogą wodną. Ten pomysł wydaję się być w Gdańsku niewykorzystany – przekonywał Krzysztof Andruszkiewicz.
Inwestycje
Kandydaci zostali również przepytani w kwestii wielkich inwestycji jakie realizuję Gdańsk. Dziennikarze Radia Gdańsk pytali jak oceniają oni finansowanie Ergo Areny, ECS, czy Baltic Areny oraz czy takie inwestycję są potrzebne dla miasta.
- Wiemy jaki mamy budżet, nie stać nas na to co się obecnie w mieście dzieje. Nie mówię, że Gdańsk nie potrzebuje hali widowiskowo-sportowej, stadionu na Euro 2012, czy Europejskiego Centrum Solidarności. Koszty tych inwestycji i ich późniejszego utrzymania są jednak tak dramatycznie wysokie, że miasto nie powinno ich w takiej formie realizować. Hala na granicy Gdańska i Sopotu miała kosztować miasto nie więcej niż 50 milionów złotych. Ta kwota została bardzo mocno przekroczona. W następnym budżecie na jej utrzymanie jest przeznaczone w budżecie 6 milionów złotych rocznie. Pieniądze miasta są marnowane. Na świecie było wiele wizjonerów, którzy obiecywali złote góry, a to bardzo często kończyło się bankructwem, jak w przypadku Grecji – mówił Andrzej Jaworski.
- Jeżeli chodzi o wielkie inwestycje realizowane w Gdańsku to oczywiście są one potrzebne, ale ich koszt powinien być o 80 % mniejszy. Co do Centrum Solidarności, to oczywiście Solidarność była zjawiskiem niespotykanym, ale myślę, że więcej osób przyjechałoby do Gdańska oglądać dzieła Memlinga, gdyby były właściwie wyeksponowane, niż współczesne muzeum. Większość z tych pieniędzy powinna być jednak przeznaczona na rewitalizację zaniedbanych dzielnic miasta. W niektórych miejscach ciągle nie skończyła się wojna, widać jeszcze dziury po kulach – twierdził Dariusz Adamowicz.
Podwyżki opłat
Najwięcej emocji wzbudziła jednak kwestia 150 % podwyżek opłat w lokalach komunalnych od 2011 roku, o którą pytali dziennikarze Radia Gdańsk.
- W Białymstoku zostały wprowadzone podobne rozwiązania z bardzo dobrym efektem. Dzisiaj w Gdańsku spotykamy się z sytuacją, kiedy jedna osoba mieszka na 100 metrach kwadratowych powierzchni. Z tych dużych mieszkań korzystają często cwaniacy, na których zrzucają się wszyscy mieszkańcy. To jest niemoralne. Powinniśmy pomagać biednym, ale ta pomoc powinna iść precyzyjniej. W dużych mieszkaniach powinny mieszkać rodziny wielodzietne, które dziś mają problemy z uzyskaniem lokalu komunalnego. Poza tym ci którzy osiągają niskie dochody będą dostawali specjalne ulgi mieszkaniowe. Dla ludzi w trudnej sytuacji jesteśmy przygotowani na zwiększenie wymiaru tej pomocy. Nie możemy się jednak zgodzić z aktualną sytuacją – przekonywał Paweł Adamowicz.
- Jak słucham pana Adamowicza, to się włos na głowie jeży. Z pana wypowiedzi wynika, że w Gdańsku w mieszkaniach komunalnych mieszkają całe rzesze cwaniaków, a pan przez 12 lat nic z tym nie zrobił. W takiej sytuacji powinien pan zrezygnować ze swojej kandydatury. Mówiąc jednak serio patrząc na budżet miasta dobrze widać, że nie trzeba oszczędzać na biednych, ale raczej powinno się to robić na halach i stadionach – wypominał aktualnemu prezydentowi Andrzej Jaworski.
- Jestem mieszkańcem Wrzeszcza, wokół znajduje się sporo mieszkań komunalnych. Faktycznie te mieszkania są duże, około 80 metrów kwadratowych. Często zajmują je samotne osoby, mieszkające tam po śmierci swojego współmałżonka. Te staruszki i staruszkowie spędzili tam często całe życie. Teraz po tylu latach mają się przenieść na 42 metry kwadratowe, bo takie jest rozporządzenie miasta? Z taką polityką mieszkaniową nie mogę się zgodzić – mówił Krzysztof Andruszkiewicz.
Za mało debat
- Debat w Gdańsku jest dużo za mało. Zaskakuje mnie i smuci małe nimi zainteresowanie Telewizji Gdańsk. Jeżeli chodzi o debatę, to obserwując jej przebieg nieustannie dziwię się dobremu samopoczuciu władz samorządowych i ich myśleniu, że kosztowne inwestycje są motorem rozwoju miasta. Nawet osoby zarządzające tymi projektami, radni PO mówią, że będą one przynosić straty. Brakuję 5 milionów złotych rocznie na utrzymanie stadionu, rosną koszty utrzymania Ergo Areny. Jak takie inwestycje mogą być motorem rozwoju miasta i regionu jeżeli przynoszą straty? Miasto i wszyscy jego mieszkańcy jesteśmy zadłużeni na wiele milionów złotych. W dużej części trójmiejskich gazet wszystko jest jednak w jak najlepszym porządku. Ładne wizualizacje, nowe inwestycje – miasto się rozwija. Mniej przyjemnie robi się kiedy mamy zapłacić rachunki. Wtedy widzimy skąd finansowane są te wszystkie współczesne areny walki. Odpowiedź jest prosta. Z naszych kieszeni. Powinniśmy przyjrzeć się tym wydatkom, bo za nie płacą nauczyciele, urzędnicy i wszyscy mieszkańcy w astronomicznych rachunkach za wodę i ścieki. Pieniędzy brakuję jednak na wymianę instalacji wodno-kanalizacyjnej w Gdańsku, której koszt wyniesie 750 milionów złotych. Polityka oderwała się od rzeczywistości. Idąc na wybory patrzmy w nasze portfele, a nie na piękne wizualizacje i efektowne inwestycje opisywane na łamach części trójmiejskich gazet – mówiła po debacie Jolanta Banach, kandydatka SLD do Rady Miasta Gdańska.
Ostatnia debata, zorganizowana przez Radio Gdańsk, nie zmieniła i nie mogła zmienić zdania zdeklarowanych już wyborców. Pokazała jednak zasadnicze różnice w poglądach na kwestie inwestycyjne, społeczne i infrastruktury kandydatów na prezydenta Gdańska. Przy grupie prawie 20 % niezdecydowanych wyborców mogła być jednym z impulsów, który przesądzi o losach pierwszej tury wyborów na prezydenta Gdańska.
Tomasz Wrzask
Inne artykuły związane z:
- 10/12/2010 20:21 - Rënk bierze pomorski hurt
- 08/12/2010 18:28 - "Dojrzały Przedsiębiorca" strzałem w dziesiątkę!
- 30/11/2010 18:26 - Nowe władze pomorskiego sejmiku
- 25/11/2010 19:21 - Prezydent Komorowski odsłonił pomnik Tatara na Oruni
- 23/11/2010 17:39 - Lotos gra z Lechią
- 14/11/2010 22:00 - Rezygnacje w SM Suchanino
- 04/11/2010 19:33 - Lubię trudne wyzwania
- 03/11/2010 18:35 - Kosztowna kampania
- 02/11/2010 13:30 - Gdańszczanie mają alternatywę
- 26/10/2010 21:52 - Debata Gazety Gdańskiej