W inauguracyjnym meczu I ligi żużla Lotos Wybrzeże przegrał w Gnieźnie ze Startem 43:47. Pomimo porażki można z optymizmem patrzeć na dalsze starty gdańszczan.
Przed meczem zdecydowanym faworytem byli gospodarze. Niżej podpisany również wyżej oceniał szanse gnieźnian. W Gnieźnie gdańskich kibiców spotkało miłe zaskoczenie, a nie da się ukryć, że mogło być jeszcze lepiej.
Podczas przedmeczowej wizytacji na torze najwięcejdo powiedzenia mieli trener Stanisław Chomski i Dawid Stachyra. - Trzeba się trzymać do połowy toru - przestrzegał szkoleniowiec gdańszczan. - Nie możecie dać się wyrzucić na zewnętrzną. Jak jedziecie przy krawężniku to jednym kołem po trawie - instruował swoich podopiecznych trener Chomski.
Tu jest ścieżka - pokazuje trener Chomski
- Jak byłem tu rok temu to było twardo, dziś można powiedzieć, że jest dość przyczepnie - na wpółżartobliwie objaśniał stan gnieźnieńskiego toru Dawid Stachyra.
- To jest czas żeby zacząć zarabiać pieniądze - motywował swoich kolegów Magnus Zetterstroem. - To oni są faworytami. Na nas się nie stawia. Pokażmy im kto jest szefem na tym torze. Od samego początku musimy być głodni zwycięstwa. Od samego startu. Jestem dumny z tej drużyny - dodał kapitan czerwono-biało-niebieskich.
Uciekające punkty
Początek meczu był pechowy dla gdańszczan. Po trzech biegach zamiast prowadzić sześcioma punktami Lotos Wybrzeże przegrywał czterema. W biegu drugim po starcie gdańska para była na czele. Chwilowe nieporozumienie wykorzystał Kacper Gomólski, który wyprzedził Damiana Sperza. Riposta gdańszczanina była natycmiastowa i już w wejściu w drugim wiraż Damian wyprzedzał gnieźnieńskiego juniora. Młodszy z braci Gomólskich pojechał zbyt brawurowo i obaj zawodnicy runęli na tor. Gdańszczanin wpadł pod dmuchaną bandę. Na szczęście obyło się bez poważniejszych obrażeń. W powtórce, bez wykluczonego K. Gomólskiego, poobijany Sperz znakomicie ruszył spod taśmy. Niestety nie popisał się Matej Kus, który jeździł zbyt szeroko jakby zapominając o przemeczowych radach trenera. Zamiast 5:1 było 4:2. Na dublet zanosiło się przez ponad 3 okrążenia wyścigu trzeciego. Ku radości około 400-osobowej grupy gdańskich kibiców na starcie najlepsi byli Dawid Stachyra i Renat Gafurow. Rosjanin przez trzy okrążenia bronił się przed atakami Michała Szczepaniaka. Na poczatku czwartego kółka zawodnik Startu przepuścił skuteczny atak i wyprzedził "Renatę". Gdańszczanin zbyt szybko chciał się zrewanżować i upadł na wyjściu z pierwszego wirażu czwartego okrążenia. Sędzia przerwał bieg i nakazał jego powtórzenie. Decyzję można określić jako kontrowersyjną. Upadek miał miejsce na ostatnim okrążeniu i można było zaliczyć jego wyniki. Byłoby 3:3. W powtórce tuż po starcie na łokcie powalczyli Stachyra i Adrioan Gomólski. Zwycięsko z tej walki wyszedł "Adik" i para gospodarzy pomknęła po 5 punktów.
Szybcy i waleczni
W biegu czwartym klasę pokazał Magnus Zetterstroem. Start wygrał Krzysztof Jabłoński. Na trzecim okrążeniu "Zorro" kapitalnym atakiem minął byłeo zawodnika gdańskiej drużyny. W piątym wyścigu ponownie upadek. Na drugim wirażu Paweł Hlib wyprzedzał A. Gomólskiego gdy ten zanotował upadek. W powtórce gdańskiej parze nie dał szans Szczepaniak. Bieg szósty zaczął się od prowadzenia Stachyry, ale na dystansie przeszedł go Jabłoński. Gafurow początkow jechał czwarty, ale zdołał wyprzedzić K. Gomólskiego.
Jednym z najciekawszych biegów był ósmy. Paweł Hlib wygrał start i bronił się przed atakami K. Jabłońskiego. Na drugim okrążeniu "Jabol" wyprzedził gdańszczanina. Hlib pokazał jednak charakter i nie całe okrążenie później odzyskał pierwszą lokatę. Takie wyścigi ogląda się z przyjemnością! Ponieważ Thomas Jonasson uporał się z Robinem Aspegrenem Lotos wygrał bieg 4:2 i tracił do rywala tylko 2 punkty.
W wyścigu 9 wreszcie pokazał się Gafurow, który prowadził od startu do mety. Niestety przyzwoity w pierwszych startach Stachyra przyjechał ostatni. W biegu dziesiątym w konfrontacji liderów Szczepaniak nie dał szans Zetterstroemowi. Ponieważ Kus przegrał z A. Gomólskim Start ponownie prowadził różnicą 4 "oczek". Jeszcze gorzej było po 11 wyścigu. Słabiej dysponowany w drugiej części meczu Stachyra i bezbarwny Jonasson ulegli 1:5 i gdańszczanie tracili już 8 punktów.
Inspekcję toru czas zacząć
Pechowa trzynastka
Losy spotkania rozstrzygnęły się w biegu 13. Z gdańskiej strony miała jechać, jak się wydawało, mocna para Zetterstroem-Gafurow. Niestety "Renata" wjechał w taśmę. W powtórce Peter Ljung również prawie wjechał w taśmę.
Przed biegami nominowanymi Start miał 8 punktów przewagi i praktycznie wygrany mecz. Zwycięstwo gnieźnian stało się faktem gdy w wyścigu czternastym drugi na metę przyjechał K. Jabłoński. Zwycięstwo w tym starcie i ostatnim pozwoliło gdańszczanom na zmniejszenie rozmiarów porażki do 4 punktów co daje realne szanse na zdobycie bonusa w dwumeczu.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno) : Cieszę się, że wygraliśmy ten pierwszy mecz. Przed rokiem przegraliśmy pierwsze spotkanie i trochę się nam ono odbijało. Przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę. Było bardzo ciężko, ale jak się mówi "Lepiej brzydko wygrać niż pięknie przegrać". Nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby ktoś mnie w Gnieźnie na dystansie przechodził, a to się udało zawodnikom z Gdańska.
Damian Sperz (Lotos Wybrzeże) : Początek był udany. Pomimo upadku w biegu juniorskim przywiozłem trójkę. W następnych dwóch startach zabrakło mi startu. Nie wychodziłem za dobrze spod taśmy. Gdybym chociaż na równo wychodził z startu z rywalami to mógłbym zdobyć więcej punktów. Starałem się powalczyć na dystansie. Tak było w biegu z Ferjanem. Byłem bliski wyprzedzenia go, ale pomógł mu Ljung, który mnie przyblokował. Podczas upadku nic mi się nie stało. Lekko się poobijałem, nic mi się nie stało. Czuję się dobrze.
Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże) : Było kilka przyczyn tego, że przegraliśmy. Biegi drugi i trzeci to jest raz. Mój błąd, za długo czekałem z Kusem. To jest dwa. Zła komunikacja niektórych zawodników w pierwszym łuku i upadek Gafurowa to jest trzy. No i taśma Renata w biegu trzymntym, która nie powinna się zdarzyć takiemu zawodnikowi w takimi momencie. To jest cztery. Ambicja była, chęć była. Można było to wygrać. Na odprawie pomeczowej powiedziałem zawodnikom - "Nie cieszmy się z wyniku. Przegraliśmy można powiedzieć honorowo, ale trochę szczęścia i spokoju wewnętrznego i można było to wygrać". Urok sportu jest taki, że nie zawsze faworyci spełniają oczekiwania. Chyba nikt się nie spodziewał, że liderem Startu będzie Szczepaniak. My mamy zawodników młody, a może lepiej powiedzieć - na dorobku. Popełniają błędy. Po 10 biegu była presja żeby zmienić przełożenia. Nie wszystkie moje uwagi poszły w dobrym kierunku. Każdy ma indywidualny styl jazdy i motocykle przygotowane pod siebie. Na pewno mamy rezerwy. Cieszy, że jest ta pazerność na punkty, że zawodnicy walczą. Chcę zaszczepić w nich takiego ducha głodnego zwycięstw. To jest sport błędów. Kto ich popełni mniej ten wygrywa. My dzisiaj popełniliśmy więcej dlatego przegraliśmy.
Trener Chomski wyjaśnia Matejowi Kusowi zasady startów juniorów w I lidze
Oceny gdańszczan:
Paweł Hlib - bardzo bojowy i waleczny. Drugi zawodnik w drużynie. Dziewięć punktów na trudnym terenie w Gnieźnie to dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Kapitalny bieg z Krzyśkiem Jabłońskim.
Thomas Jonasson - jeden z najsłabszych jeśli nie najsłabszy zawodnik Lotosu. Jeździł bezbarwnie. Tak naprawdę wywalczył tylko jeden punkt na Aspegrenie.
Dawid Stachyra - udany początek, potem z biegu na biegu jakby uchodziło z niego powietrze. Po wygraniu startu w pierwszym podejściu do biegu trzeciego w powtórce przegrał walkę na łokcie z Adrianem Gomólskim. Pokazał się jeszcze w biegu szóstym. Potem statystował.
Renat Gafurow - przed sezonem typowany na jednego z dwóch liderów drużyny w Gnieźnie zawiódł. Niby trzeci zawodnik pod względem zdobytych punktów, ale... Jego note obniża upadek w biegu trzecim i taśma w trzynastym. Męczył się z Kacprem Gomólskim. Dwie trójki nieco poprawiają jego ocenę.
Magnus Zetterstroem - lider z prawdziwego zdarzenia. Nic nie można mu zarzucić. Nawet jedynka w pierwszym wyścigu nominowanym nie obniża jego noty. Szybki na starcie i na dystansie.
Damian Sperz - zaskoczył in plus. Oprócz Hlib i Zetterstroema można go ocenić najwyżej. Spora część kibiców nie wierzyła w niego, a w Gnieźnie pokazał się z bardzo dobrej strony. Pomimo upadku wygrał powtórkę biegu juniorskiego. W dwóch pozostałych startach ambitnie walczył. Podoba się mogła jego walka z Ferjanem. Gdyby nie pomoc Ljunga wyprzedziłby zawodnika Startu.
Matej Kus - oczekiwania były dużo większe. Po znakomitym starcie w biegu juniroskim w jego powtórce popełniał błędy i przegrał z Aspegrenem. Wyszedł mu dopiero ostatni start. Może za bardzo chciał.
- Kto wygra mecz? - LOTOS!!
Komentarz
Muszę przyznac, że nie liczyłem na zbyt dużo . Stawiałem na wysoką porażkę gdańszczan. Dlatego w Gnieźnie miło się rozczarowałem. Gdańszczanie byli walczeni i ich postawa napawa optymizmem. Wygrana była w zasięgu Lotosu. Kilka głupiom straconych punktów - m.in. upadek i taśma Gafurowa - pozbawiło podopiecznych trenera Chomskiego zwycięstwa. Nie wszyscy zawodnoicy pojechali tak jak się od nich oczekuje. Chodzi przede wszystkim o Jonassona i Kusa. Jeśli ta dwójka się poprawi to gdańscy kibice mogą mieć w tym roku powody do zadowolenia. Drużyma ma rezerwy i jeszcze nie w pełni pokazała swój potencjał. Mam nadzieję, że jeszcze kilka razy mnie zaskoczą - mile.
Tomasz Łunkiewicz
Fot. Tomasz Łunkiewicz
- 09/04/2010 14:31 - Śladami polskich zesłańców
- 09/04/2010 09:40 - Spółdzielcze „Allegro”
- 08/04/2010 12:04 - Tramwajowy zawrót głowy
- 08/04/2010 11:31 - Żółw wraca do Gdyni
- 07/04/2010 21:01 - Sperz awansował we mgle
- 06/04/2010 13:07 - Najładniejsza elewacja 2009
- 03/04/2010 15:00 - Śniadanie Wielkanocne na Targu Węglowym
- 03/04/2010 14:29 - Gdańskie Misterium
- 02/04/2010 15:48 - Żaby idą
- 01/04/2010 21:11 - 2 kwietnia 1891 roku ukazał się pierwszy numer Gazety Gdańskiej