SKT c.d: świadek Pedrycz bez wariografu

Zdaje się nie mieć końca tragifarsa wystawiana przez polski wymiar sprawiedliwości w sprawie przywrócenia Sopockiemu Klubowi Tenisowemu prawa użytkowania kortów w Sopocie. Po 6 latach procedowania na różnych szczeblach, po uzyskaniu wszelkich możliwych i korzystnych rozstrzygnięć, które administracyjny zamach prezydenta Karnowskiego na stowarzyszenie pozbawiały prawomocności, wciąż brak ujawnienia legalnego użytkownika w rejestrach wieczystych.

Tymczasem w opłotkach toczą się sądowe wątki uboczne. Przed sędzia wydziału karnego Sądu Rejonowego w Sopocie Małgorzatą Przybylską-Lewandowską stanął świadek Wiesław Pedrycz. To były kurator sądowy SKT zaproponowany Temidzie przez prezydenta Karnowskiego jako człowiek zaufania.

Zeznania W. Pedrycza mają charakter satyryczny. Z nich wynika bowiem, że b. kurator niewiele pamięta z okoliczności poważnej pracy powierzonej mu przez sąd, ale pamięta kogo spotkał kilka lat wcześniej w aptece. Nie spotyka się też z panem Karnowskim, który wybrał go na klubowego terapeutę tylko dlatego, że był pierwszym podpisanym na skardze doniesionej prezydentowi, ale... spotykał się z nim w 2015 roku, 2016, 2017, 2018 i 2019. Spotykał, ale decyzji, których już nie pamięta nie konsultował, jedynie informował o nieprawidłowościach na kortach.

Zeznaje na przykład, a protokolantka Paula Pawełczak zapisuje na stronie 3, że nie pamięta, czy pan Jarosław Zieliński, uczestnik aparatu wyborczego J. Karnowskiego, potem założyciel razem z W. Pedryczem konkurencyjnego stowarzyszenia, był członkiem zarządu SKT, "folwarku" tenisowego, w którym W. Pedrycz miał sprzątać z woli sądu inspirowanego rekomendacją J. Karnowskiego. Ale już na stronie 6 tego samego protokołu Pauli Pawełczak pytany o auta klubowe SKT Wiesław Pedrycz pamięta, że "największą wiedzę na ten temat miał Jarosław Zieliński, który... był członkiem zarządu" tego "folwarku".

Sędzia M. Przybylska-Lewandowska nie potrzebuje nawet wariografu - krętactwa świadka Pedrycza świadek Pedrycz sam ujawnia. Przy tym został wcześniej poinformowany o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, ale może też nie spamiętał...