W Wielki Piątek 22 marca 1940 r. rozstrzelano drugą grupę 67 gdańszczan, przebywających w obozie Stutthof od pierwszego tygodnia wojny - polscy patrioci, księża, pocztowcy, nauczyciele, kolejarze, pracownicy portu, poseł do sejmu gdańskiego i dziennikarze „Gazety Gdańskiej” Wilhelm Grimsmann i Henryk Wieczorkiewicz.
W mroźny poranek, 2 km od obozu, zostali zapędzeni do małego wąwozu, gdzie już był poprzedniego dnia wieczorem wykopany przez innych więźniów olbrzymi dół. Tam rano zbrodni na 22 Polakach w styczniu i 67 w marcu dokonali niemieccy członkowie Selbstschutzu. Na śmierć skazani zostali wyrokiem policyjnego sądu doraźnego Standgericht. Akcję nadzorował komendant obozu Max Pauly. Pierwszej egzekucji dokonano 11stycznia 1940 roku i zginęło wówczas 22 gdańskich działaczy. W sumie zginęło 89 osób. Miejsce to, w lesie, w pobliżu budowanego od 2 września 1939 roku obozu wyznacza pamiątkowy kamień i krzyż. W 83 rocznicę rozpoczęcia działalności obozu 2.09.2022 r. „Gazeta Gdańska” w specjalnym dodatku „Stutthof” zamieściła tekst dr Danuty Drywy z Muzeum Stutthof przypominający obie bestialskie egzekucje, które próbowano zatuszować i zachować w tajemnicy. Pod koniec 2022 roku ukazał się album poświęcony tej zbrodni. Dr Drywa ostatnią swoją publikację poświęciła właśnie tym wydarzeniom „Polska Matką naszą… zbrodnia na Polakach z Wolnego Miasta Gdańska w obozie Stutthoff w 1940 r.” Przypominamy fragment artykułu z 2 września 2022 roku, który znajduje się również w tej publikacji.
Henryk Wieczorkiewicz, do 1926 roku dziennikarz Gazety Gdańskiej, a później do 1939 r. zastępca dyr. Drukarni Gdańskiej
Egzekucję tę wspomina ks. Alfons Muzalewski:
Druga grupa gdańszczan został rozstrzelana w Wielki Piątek 1940 r. Odizolowano ich od reszty więźniów już na kilka dni przed egzekucją. Strasznie ich gnębiono przez te kilka dni: głodzono, szykanowano, przeprowadzano z nimi karny "sport”. W czwartek grupa więźniów została wyprowadzona na miejsce egzekucji i wykopała skazańcom mogiły. W piątek rano wyprowadzono ich. Słyszeliśmy strzały. Wyprowadzono ich cichaczem.
Tadeusz Ziółkowski, komandor pilotów w Urzędzie Pilotów Portu Gdańskiego
Innych więźniów zmuszono do zatarcia śladów zbrodni. Jednym z nich był Tadeusz Masio:
W marcu 1940 roku miałem największe przeżycie z całego okresu pobytu w obozie Stutthof. W obozie była Straffkolonna (karna kolona). Składała się ona z Polaków z Wolnego Miasta Gdańska oraz innych ważnych osobistości z Pomorza Gdańskiego, było ich kilkudziesięciu. Nigdy nie byli wypuszczani poza obóz. W czasie przerwy obiadowej, gdy inni odpoczywali to oni bez przerwy byli ćwiczeni, ganiani po placu, czołgali się. Mieszkała ona w baraku dalszym po lewej stronie drogi, między budą księży a budą nr 21, gdzieś buda 18 - 19. Dwa dni przed opisanymi dalej wypadkami ta kolona nie była w obozie. Pracowała w lesie. Wieczorem przyszedł kapo Niemiec - Niemcy mieszkali obok nas i mówi: kto chce iść do pracy w nocy, za to dostanie dodatkową porcję jedzenia. Zgłosiłem się, także mój kolega Piotr z Komisariatu Rządu w Gdańsku oraz inni więźniowie. Razem było nas kilkudziesięciu. Dostaliśmy łopaty i stojąc koło głównej bramy czekaliśmy na wymarsz do pracy. Było już ciemno, kiedy od strony lasu z miejsca gdzie w poprzednią noc było widać w obozie łunę usłyszeliśmy strzały, całe serie z broni maszynowej. Było to na północny zachód od głównej bramy w odległości kilometra lub półtora. Gdy nasi SS-mani usłyszeli strzały otworzyli bramę i z krzykiem biegiem pognano nas w tym kierunku. Biegliśmy przez las, gdy dobiegliśmy do miejsca oświetlonego reflektorami zobaczyliśmy wykopany duży rów. Szeroki na 3-4 metry, długi na 20 metrów. W rowie leżały - przysypane trochę piaskiem trupy więźniów. Kazano nam ten rów zasypać, trupy jeszcze się ruszały - makabryczny widok. Słychać było jeszcze krzyki, jęki, cały stos się ruszał, nawet po całkowitym zasypaniu. Na miejscu rowu posadziliśmy kilka drzewek. Wokół nas stali SS-mani z obozu z bronią maszynową. Po powrocie do obozu dostaliśmy drugą kolację i poszliśmy na blok. Wtedy kapo Niemiec dostał polecenie spisania naszych numerów, ale wszyscy się już rozeszli, więc zaczął chodzić po blokach i pytać się, kto był w tej kolonie.
Niemcy starali się ukryć te wydarzenia. Po zamordowanych osobach, których jedyną winą była miłość do Polski, miał zaginąć wszelki ślad. Chciano w ten sposób wymazać z pamięci przyszłych pokoleń nie tylko ich nazwiska, ale również idee, jakie wyznawali. Niewiele zachowało się dokumentów dotyczących rozstrzelanych więźniów. Informacje te zatajano także przed rodzinami, wystawiano antydatowane dokumenty zgonów, nie odnotowano, jak w przypadku Antoniego Lendziona, czy ks. Władysława Szymańskiego, w księdze ewidencyjnej ich losów. W przypadku Bogdana Lange, dopiero 23 kwietnia 1942 r. wpisano jego nazwisko do Księgi zmarłych USC z datą zgonu 22 marca 1940 r. W przypadku Konrada Łysakowskiego, w piśmie z 7 grudnia 1943 r., Gestapo Danzig informowało wojskowe władze administracyjne w Kościerzynie, że: „został on na podstawie wyroku Standgericht skazany na śmierć, wyrok wykonano 22 marca 1940 r”. Zarówno władze obozowe, jak i gestapo czy Niemiecki Czerwony Krzyż udzielały wymijających odpowiedzi na pisma rodzin, które starały się dociec prawdy o losach ich bliskich lub ich okłamywały. Na pismo żony Antoniego Papka, 26 lipca 1940 r. Gestapo Danzig poinformowano ją, że został 22 marca 1940 r. rozstrzelany za nielegalnie posiadaną broń. 7 lutego 1941 r. również władze obozowe wysłały do żony Antoniego Papka pismo z informacją o jego rozstrzelaniu w dniu 22 marca 1940 r. Niemiecki Czerwony Krzyż 15 października 1940 r. przesłał informację Zbigniewowi Gątkiewiczowi, że: „Henryka Wieczorkowskiego nie ma już wśród żywych od 22 marca 1940 r., o czym, powiadomiono już żonę Wieczorkowskiego”. W przypadku Jana Zdeba, dopiero 22 marca 1944 r. w aktach USC w Gdańsku wystawiono dokument zgonu z datą 11 stycznia 1940 r. Żona Witolda Nełkowskiego jesienią 1940 r. poszukiwała męża, jak wynika z zachowanej korespondencji, w innych obozach koncentracyjnych.
W 1946 r. dokonano ekshumacji ciał więźniów rozstrzelanych 22 marca 1940 r. Ustalonych jest 54 nazwisk na 67 ofiar. Ekshumacji ciał więźniów rozstrzelanych 11 stycznia 1940 r. dokonano w 1979 r. Ustalono 16 nazwisk na 22 rozstrzelanych.
Według ustaleń rodziny w styczniowej egzekucji zginął również działacz narodowy na Powiślu, wójt przyznanego Polsce po plebiscycie na Powiślu Janowa, Augustyn Czyżewski.
Rozstrzelani 22 marca 1940 roku - Wielki Piątek
Binnebesel Alfons – kolejarz
Block Alojzy syn Leona – praktykant kolejowy
Block Leon – urzędnik kolejowy
Borzyszkowski Edmund – nauczyciel
Ciepłuch Feliks – nauczyciel
Cymorek Rudolf – pracownik Rady Portu i Dróg Wodnych
Czyżewski Mieczysław – właściciel drukarni, wydawca
Dettlaff Edmund – asystent kolejowy
Filarski Bernard – stomatolog
Gauza Józef – nauczyciel
GaryantysiewiczÂÂÂ Alfons - referendarz kolejowy
Gierszewski Feliks – pocztylion Poczty Polskiej
Goldmann Stefan – kupiec, dyrektor Centrali Rolników
Górecki Marian – ksiądz – błogosławiony 1999 r.
Grabowski Leon Zygmunt – kontroler ruchu PKP
Gregorkiewicz Józef – asystent kolejowy
Grimsmann Wilhelm – dziennikarz, „Gazeta Gdańska”
Grimsmann Zygmunt – asystent pocztowy
Jesikiewicz Jan – nauczyciel
Jurkiewicz Antoni – asystent kolejowy
Klimkiewicz Teodor – emeryt Poczty Polskiej
Knitter Wincenty – kolejarz
Komorowski Bronisław – ksiądz, błogosławiony 1999 r.
Kosznik Paweł - inspektor kolejowy
Kramer Gustaw – inż. elektryk, kupiec
Kryń Jan – asystent pocztowy
Lange Bogdan – adiunkt kolejowy
Lendzion Antoni – działacz ZZP, poseł do Volkstagu WMG
Łysakowski Konrad – handlowiec, pracownik firmy PAGED
Majkowski Jan – urzędnik bankowy
Mionskowski Augustyn – kolejarz
Młodziniewski Franciszek – pracownik Rady Portu i Dróg Wodnych
Muzyk Feliks – bankowiec
Nitka Edward – asystent kolejowy
Nitka Brunon – restaurator
Ossowski Józef – asesor kolejowy
Papka Alfons – asystent Poczty Polskiej
Paszota Bolesław – emeryt, naczelnik Urzędu Pocztowego
Piasecki Bolesław – prac. cywil. władz wojsk. Komisariatu RP
Planeta Juliusz – asystent Poczty Polskiej
Pniewski Władysław – dr filologii pol. Prof. w Gimnazjum Polskim
Reetz Stanisław – ekspedient pocztowy
Sojecki Konrad – st. asystent kolejowy
Suchecki Brunon – nauczyciel
Szarski Gustaw – inspektor celny
Szuca Michał – dr praw, radca finan. Rady Portu i Dróg Wodnych
Thomas Henryk – inż. pracownik kolejowy
Trzebiatowski Leon – kolejarz
Wesołowski Augustyn – kupiec, wiceprezes Gminy Polskiej
Wieczorkiewicz Henryk – dziennikarz
Wika – Czarnowski Anastazy – emeryt, dyr. Poczty Polskiej
Witkowski Szymon – kolejarz
Woyda Piotr – dr praw, wicewojewoda pomorski (1920-1924)
Ziółkowski Tadeusz – komandor pilotów, pracownik RPiDW
Jednak, wbrew zamierzeniom oprawców, pozostały po nich wspomnienia, pamiątki rodzinne – zdjęcia, różne dokumenty osobiste, jak w przypadku Bernarda Filarskiego i Leona Trzebiatowskiego. Po innych zamordowanych pozostały przedmioty wykopane podczas ekshumacji oraz niezwykłe listy pisane do rodziny przez Witolda Nełkowskiego w ciągu dwóch miesięcy przed egzekucją.
fot. Stanisław Seyfried
Publikacja dr Danuty Drywy wobec nikłej dokumentacji tych dwóch zbrodni stanowi jak do tej pory jedyny publicystyczno-historyczny dokument. Należy docenić zebrany materiał i wydanie go w formie książkowej z licznymi zdjęciami. Publikacja stanowi świadectwo tych dwóch zbrodni, które starano się za wszelką cenę utrzymać w tajemnicy. Nawet proces Maxa Paulego, nadzorujące zbrodnie, stojącego na czelne policyjnego sądu w obozie Stutthof, w 1946 roku w Hamburgu nie wyjaśnił wszystkiego. Pauly skazany został na karę śmierci, ale za zbrodnie popełnione w innym obozie, Neuengamme, gdzie był też komendantem. Dziś nasuwa się pytanie, które warto zadać niemieckim politykom, panu Thomasowi Baggerowi ambasadorowi Niemiec w Polsce i pani Cornelii Piepper, konsul Niemiec w Gdańsku, pouczających polskie władze w sprawie praworządności, aby wytłumaczyli się ze Zbrodni Pomorskiej i ujawnili jej strzeżone tajemnice, tak aby można było zidentyfikować wszystkich zbrodniarzy.
Stanisław Seyfried
zdjęcia pochodzą z książki dr Danuty Drywy
- 20/03/2023 08:45 - W tygodniku „Sieci”: Beata Szydło wchodzi do gry
- 16/03/2023 18:05 - Zarząd Wodociągów – umiejętność utrzymania się na wodzie wskazana
- 16/03/2023 18:01 - Piekarz prezydentem?
- 16/03/2023 17:58 - Halabardnik w Dworze Artusa w blasku świec (zapachowych)
- 16/03/2023 10:03 - Stefan Wilmont skazany na dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza
- 15/03/2023 16:51 - Energa Mecenasem Opery Bałtyckiej
- 13/03/2023 15:59 - Stan dialogu społecznego w dobie kryzysu
- 13/03/2023 10:48 - W najnowszym numerze ,,Sieci”: Odwieczna walka między dobrem i złem
- 09/03/2023 19:10 - Kazimierz Koralewski: Rynek bez konkurencji, wyłączna odpowiedzialność prezydent
- 09/03/2023 17:34 - Gorące wodociągi: wśród pracowników wrze