Miller: Piechociński musi wejść do rządu. Jest dla niego miejsce – miejsce Nowaka

Z byłym premierem Leszkiem Millerem, liderem SLD, posłem rozmawia Artur S. Górski

- Czy po sobotniej decyzji ludowców i zmianie na stanowisku prezesa PSL Janusz Piechociński powinien wejść do rządu? Waldemar Pawlak zadeklarował, że odchodzi z rządu Tuska…
Leszek Miller: Bezwzględnie Janusz Piechociński powinien wejść do rządu. Jest szefem partii koalicyjnej. Inaczej pozostanie li tylko recenzentem poczynań rządu, tworzącym jakieś alternatywne centrum decyzyjne.

- Być może Janusz Piechociński obawia się „wypalenia” w rządowych ławach?
Leszek Miller: Tu nie o wypaleniu mowa, ale o odpowiedzialności współkoalicjanta. Szef partii oprócz wicepremierostwa powinien mieć też ministerialną tekę.

- I zastąpić w rządzie ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomira Nowaka?
Leszek Miller: Dobry wybór. Janusz Piechociński zna się na infrastrukturze. Ministerstwo na razie kierowane przez Nowaka byłoby dla niego odpowiednim miejscem.

- Czy premier Donald Tusk powinien obawiać się o swoją pozycję? Na kanwie zmian w PSL premier czuje zbliżający się cień Grzegorza Schetyny?
Leszek Miller: Tusk nie musi się bać o swoją pozycję. W Platformie nie ma żadnej opozycji wewnętrznej.  Gazety o niej piszą, ale gazety piszą różne rzeczy. Tematu opozycji w PO nie ma.

- PO ma na Pomorzu pozycję hegemona. Ma Pan receptę jak to zmienić? Za dwa lata wybory samorządowe…
Leszek Miller: I to będzie pierwsza okazja by pokazać, że Platforma nie ma recepty na wszystko. Przygotowujemy kandydatów na stanowiska wójtów, burmistrzów, prezydentów i przede wszystkim radnych. Pomorskie struktury SLD są zobowiązane do intensywnej pracy, by listy naszych kandydatów były atrakcyjne dla wyborców. Praca już trwa.