Z Szymonem Krawczukiem, przewodniczącym II kadencji Młodzieżowej Rady Miasta Gdańska i uczniem V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku rozmawia Alicja Kołbuc.
Działająca od 2011 r. Młodzieżowa Rada Miasta jest głosem młodych Gdańszczan, którym nieobca jest polityka i działalność społeczna i z którym coraz bardziej trzeba się liczyć. Wybrani przez rówieśników uczniowie gimnazjów i liceów mają sposobność działać na rzecz młodego pokolenia, które rozumieją o niebo lepiej, niż dorośli członkowie władz Gdańska.
- Jak zostałeś wybrany przewodniczącym?
Szymon Krawczuk: Mieliśmy wybory. Ja i dwóch moich kandydujących kolegów mieliśmy dwie minuty, żeby się zaprezentować. Ja zrobiłem to w minutę. Najważniejsze jest być sobą i być otwartym. Myślę, że funkcja ta została mi nadana dzięki temu jak się zaprezentowałem - i myślę, że dobrze ją sprawuję, bo nie jestem żądny władzy. Podczas przemówienia podkreślałem, iż lider powinien przede wszystkim aktywizować i angażować całą grupę, sprawiać, żeby mogły lepiej pracować, no i nie rządzić samemu. To jest moja myśl przewodnia.
- Jak godzisz szkołę z obowiązkami przewodniczącego i radnego?
Szymon Krawczuk: Z tym czasami bywa ciężko, ale staram się robić to najlepiej jak mogę. W prezydium akurat się dogadujemy, kto ma iść reprezentować radę, gdy zachodzi taka potrzeba, więc z tym nie ma problemów. Generalnie przyjąłem zasadę, że zawsze staram się chodzić na matematykę, bo jest to najważniejszy przedmiot w klasie matematyczno-fizycznej, z resztą lekcji jakoś udaje mi się to pogodzić.
- Na poprzednich sesjach kilku radnych wspominało o negatywnym podejściu do poprzedniej kadencji Młodzieżowej Rady - mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
Szymon Krawczuk: Szczerze powiedziawszy w pierwszej kadencji byłem tylko przez ostatnie 4 miesiące, zdążyłem zrealizować tylko jeden mój projekt, konkurs piosenki o wolności. O negatywnym podejściu mówił mój kolega będący przewodniczącym rady przez ostatnie miesiące kadencji. Ciężko mi komentować co miał na myśli, bo sam z oporem ze strony dorosłych radnych i urzędników nie miałem do czynienia. Wiem tyle, że na razie spotkałem się z bardzo pozytywnym podejściem do Młodzieżowej Rady - na nasze sesje przychodzą radni Gdańska, przy organizacji turnieju siatkówki pomógł nam radny Komisji Edukacji Piotr Gierszewski, mam dobry kontakt z przewodniczącym Rady Miasta, byłem też bardzo ciepło przyjęty wydziale edukacji Urzędu Miejskiego. Na razie nie widzę żadnych barier, ale myślę że w tej kadencji podejście to będzie nieco lepsze. Moim zdaniem dorośli po prostu musieli przekonać się, że nie jesteśmy bierną instytucją, sprawnie działamy i potrafimy coś zrobić. Z tym na początku było ciężko i niestety pierwsza kadencja zrobiła niezbyt dobre wrażenie na niektórych. Mieliśmy problemy z obecnością na naszych sesjach - niektórzy po prostu nie przychodzili, bo im się nie chciało. Przez ostatnią kadencję z tego powodu Zmieniła się ponad połowa składu rady. Bywało i tak, że z trudem zbieraliśmy quorum. Myślę, że teraz będzie to wyglądało lepiej. Słyszałem już od kilku osób, które były na naszych sesjach w tej i poprzedniej kadencji, że bardzo podoba im się jak teraz pracujemy.
- Jaki jest cel istnienia Młodzieżowej Rady i czym się zajmujecie?
Szymon Krawczuk: Celem naszej rady, jak zapisane jest w jej statucie, jest propagowanie idei samorządności wśród młodzieży szkolnej. Ponadto doradzanie władzom miasta w kwestiach młodzieżowych. Opiniujemy także niektóre projekty związane właśnie z nami - jest to najrzadsze zadanie, ale wciąż mamy okazję to robić. Naszym celem jest bardziej aktywne włączanie się w prace np. Komisji Edukacji czy innych komisji przy tworzeniu projektów uchwał dotyczących młodzieży. Poza tym organizujemy też akcje kulturalne i sportowe dla młodzieży – tak jak piątkowy turniej siatkówki mężczyzn zorganizowany w XX Liceum Ogólnokształcącym. Są to akcje fajne i pożyteczne spotykające się z bardzo pozytywnym odbiorem, choć chciałbym żeby w tej kadencji rada zajęła się większymi projektami. Inną z rzeczy którą zawsze się zajmowaliśmy była współpraca z młodzieżowymi radami z innych miast i państw przy okazji wspólnych projektów. Nie dawno włączyliśmy się w prace nad Młodzieżową Radą Województwa Pomorskiego. Jako przewodniczący czuję się odpowiedzialny za to, by Rada jak najlepiej spełniała swoje obowiązki.
- Czy poza opiniowaniem projektów uczestniczycie jeszcze w życiu "dorosłej" Rady Miasta?
Szymon Krawczuk: Staramy się. Dostajemy czasem od radnych różne zaproszenia na konferencje dotyczące nas. Głównie są to wydarzenia związane z edukacją. Poza tym uczestniczyliśmy, co prawda tylko raz, w posiedzeniu Komisji Samorządności i Ładu Publicznego. Jako że w tym roku chcemy działać pod tym względem bardziej aktywnie, myślę, że będzie można zobaczyć naszych reprezentantów na sesjach "dorosłej" Rady Miasta. Chcemy też aktywnie brać udział w posiedzeniach komisji Rady Miasta, jak i nawiązać ogólnie lepszą współpracę z radnymi niż było to dotychczas - żeby czuli, że też mamy coś do powiedzenia i jesteśmy pożyteczną instytucją.
- Czy jesteście w trakcie organizacji jakichś wydarzeń?
Szymon Krawczuk: W piątek 6 grudnia zakończyliśmy pracę nad jednym wydarzeniem. W ciągu tygodnia Komisja Sportu spotkała się aż 4 razy i przygotowała turniej, który był bardzo chwalony za organizację. Było wszystko - od cateringu, przez profesjonalnych sędziów, po nagrody. Teraz trwają prace nad pewnym stowarzyszeniem, które miałoby dawać młodzieży możliwości rozwoju artystycznego i zainteresowań. 13 grudnia będziemy organizowali spotkanie, na które serdecznie zapraszam. Za ten projekt odpowiedzialna jest głównie Zofia Trzaskowska, wiceprzewodnicząca, to jest głównie jej dziecko.
- Jakie stosunki panują pomiędzy członkami Rady - jesteście na stopie koleżeńskiej czy traktujecie wasze kontakty czysto profesjonalnie?
Szymon Krawczuk: Myślę, że bierzemy tutaj przykład z dorosłych radnych. Różnice w przekonaniach co do niektórych projektów nie przeszkadzają nam się kolegować. Cieszy mnie też fakt, że nasza rada nie jest upolityczniona. Słyszałem, że w innych młodzieżowych radach członkowie opowiadają się za konkretnymi partiami politycznymi i te podziały negatywnie przekładają się na ich pracę. Na szczęście w Gdańsku tego nie mamy, Rada jest zupełnie apolityczna i liczy się tak naprawdę tylko to, żeby dobrze i profesjonalnie wykonywać swoje obowiązki. Kontakty myślę są jak najbardziej koleżeńskie, odnosimy się do siebie z sympatią i wzajemnym szacunkiem. To samo widziałem na spotkaniach Komisji Samorządności i Ładu Publicznego - przy omawianiu nawet najbardziej poważnych projektów atmosfera była sympatyczna, nie wyczuwało się w ogóle żadnego napięcia czy podziałów, a co jakiś czas ktoś nawet zażartował na omawiany temat. Bardzo mi się to podobało, chcę to samo osiągnąć w naszej Radzie i myślę, że jak na razie się to udaje.
- Jak zaczęła się twoja przygoda z Młodzieżową Radą?
Szymon Krawczuk: Moja przygoda z Radą zaczęła się jeszcze w poprzedniej szkole. W gimnazjum zostałem oddelegowany na wybory okręgowe do Młodzieżowej Rady Miasta, po małych wyborach w szkole. Nie dostałem się w pierwszych wyborach niestety, ordynacja była dość problemowa. Każdy miał jeden głos i wybory toczyły się chyba aż przez 5 tur. Wiadomo, że każdy chciał się dostać i głosował na siebie. Wybranie pięciu czy sześciu radnych trwało dość długo i wtedy mi się nie powiodło, ale przyszedł czas, kiedy nastąpiły wybory uzupełniające i w końcu dostałem się do Rady. Później pracowałem w Komisji Kultury i Promocji i razem z moją koleżanką Zofią Trzaskowską organizowaliśmy konkurs piosenki o wolności, o którym wspomniałem wcześniej. Właśnie to udane przedsięwzięcie zachęciło mnie do jeszcze cięższej pracy na rzecz Rady. Jesienią tego roku udało mi się przejść w wyborach do Rady - i nie ukrywam, ucieszyło mnie to bardzo. No i tak moja przygoda trwa. Podoba mi się bardzo idea takich instytucji i myślę, że jest przed nimi wielka przyszłość, która przede wszystkim zależy od ludzi, którzy się w nie angażują.
- Czy w szkole z tytułu bycia radnym masz jakieś przywileje?
Szymon Krawczuk: Jedynym przywilejem, jaki mam, jest wyrozumiałość mojego wychowawcy, gdy muszę się zwolnić z lekcji. Nie mam problemów, gdy muszę opuścić zajęcia, by działać na rzecz Rady, a i moja ocena ze sprawowania jest z tego tytułu wyższa. No i nauczyciele patrzą na mnie przychylniej widząc, że się angażuję, co jest naprawdę bardzo miłe. Czasem niektórzy żartują sobie, że teraz jestem takim ważnym politykiem, ale ogólnie w szkole spotykam się z sympatyczną reakcją.
- Masz w planach po skończeniu szkoły średniej dalszą działalność tym razem już w "dorosłej" Radzie bądź w polityce?
Szymon Krawczuk: Zawsze lubiłem działać na rzecz społeczeństwa. Jest to coś pięknego - pomagać innym wiedząc, że to, co robię, jest potrzebne. Chciałbym działać dalej, jeśli nie w Radzie Miasta, to chociaż w Radzie Dzielnicy - niestety moja dzielnica jest akurat jedną z dwóch w Gdańsku, która rady nie posiada! Nie wiem, może rada miasta, może kiedyś nawet parlament - bardzo chętnie się w takie rzeczy angażuję, zawsze lubiłem robić coś potrzebnego.
- 11/12/2013 13:05 - Co zrobić, gdy parkomaty nie działają? "Podejść do następnego" radzi ZDiZ
- 10/12/2013 20:49 - Pomorskie szkoły bez mowy nienawiści
- 10/12/2013 13:35 - Bauć: Kadencyjność lekiem na patologię władzy
- 10/12/2013 13:22 - CMM przemianowane w NMM
- 09/12/2013 19:51 - Co dalej z Targiem Węglowym?
- 09/12/2013 12:56 - Noc generałów
- 08/12/2013 18:42 - Nadal 12 tys. odbiorców bez prądu
- 07/12/2013 20:06 - Klienci Gildii czekają na uruchomienie restauracji Lezzetli
- 07/12/2013 19:05 - Stabilizuje się sytuacja na Pomorzu
- 06/12/2013 18:07 - Dzień otwarty z ZIP na Pomorzu