Z Andrzejem Jaworskim, posłem z Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącym Komisji Finansów Publicznych rozmawia Artur S. Górski
- Po tym, jak zwycięskie ugrupowanie zjednoczonej pod szyldem PiS prawicy zwyciężyło w wyborach parlamentarnych i rozpoczęło "deplatformizację" państwa odezwały się - dobiegające także z zagranicy, absurdalne głosy o zamachu stanu, którego miałaby dokonać legalna władza. Tak zwany KOD w weekend znów zorganizował manifestacje w kilkunastu miastach. PiS zmierza ku dyktaturze?
Andrzej Jaworski: Zachęcam wydających te opinie do wstrzemięźliwości w ferowaniu tak absurdalnych sądów. Wygłaszają je ci, którzy nie są w stanie pogodzić się z werdyktem wyborców. Przegrani obawiają się utraty przywilejów. Ale przecież dotyczy to pieszczochów dawnej władzy, szczególnie usłużnych wobec PO. Organizowanie protestów i wykrzykiwanie haseł jest normalnym przejawem demokracji. Jednak lider opozycji Grzegorz Schetyna pojechał do Brukseli, korzystając w atakowaniu państwa ze wszystkich możliwości i kontaktów swojego środowiska politycznego. Namawiając do przedstawienia Polski w negatywny sposób. Wtórują mu zaprzyjaźnione media liberalne, głównie niemieckie. Za pośrednictwem polityki międzynarodowej opozycja chce więc doprowadzić do zakłócenia ładu konstytucyjnego w Polsce. To jest działanie na szkodę Polski i sprzeniewierzenie się ślubowaniu poselskiemu.
- Bilans handlowy w obrotach dwustronnych z Niemcami właściwie się równoważy. Ba, jest dla Niemców korzystny. To, że PO szuka wsparcia za zachodnią granicą chyba nie dziwi?
Andrzej Jaworski: Nie może dziwić. Przecież PO korzystała z - jak określali to jej politycy - z wyśmienitych relacji z Niemcami. Jej politycy nawet od końca lat 80-tych, jeszcze z KLD. To w Berlinie były szef MSZ wygłaszał deklaracje nawołujące do zaangażowania niemieckiego w Europie. Donald Tusk czuł się dobrze w towarzystwie Angeli Merkel. Tyle, że owa miłość, jak i korzyści z niej płynące, były jednostronne (śmiech). Donald Tusk dzięki temu otrzymał wysokie stanowisko w Unii Europejskiej. A Polska? Odpowiedź nasuwa się sama. Pamiętajmy, kto jest właścicielem gazet regionalnych oraz czasopism kolorowych i kilku tytułów gazet ogólnopolskich w Polsce oraz wielu ważnych, wręcz strategicznych firm, jak chociażby w Gdańsku GPEC. Przecież jest to kapitał niemiecki. Kapitał, wbrew utopii liberalnej, ma narodowość i swoje wymagania.
- Stąd straszenie uruchomieniem mechanizmu ochrony państwa prawa i głosy niemieckich polityków od socjalisty Martina Schulza po polityków CDU, jak Volker Klauder z partii kanclerz Merkel oraz unijnych komisarzy na przykład Gunthera Oettingera? Na tyle oderwane od rzeczywistości, że tego ostatniego skarcił szef Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Juncker. Wystarczy wezwać ambasadora RFN do MSZ by tą falę złagodzić?
Andrzej Jaworski: Wezwanie ambasadora Nikela przez ministra Waszczykowskiego było ważnym sygnałem, że nie zamierzamy przyglądać się biernie politycznym atakom na Polskę. Co prawda ambasador Nikel stwierdził, że to nie jest stanowisko rządu federalnego, ale są to opinie prywatne. Nie zmienia to faktu, że szkodzą one Polsce. Nie tylko wizerunkowo, także gospodarczo.
- Niemcy nie mają dobrej passy. Koncern Volkswagen stracił kilka miliardów euro i podważył wiarygodność niemieckiej gospodarki, a milion przybyszów z Bliskiego Wschodu zagraża bezpieczeństwu nie tylko niemieckich kobiet, ale może stać się wylęgarnią terroryzmu. Polska stała się zakładnikiem wewnętrznych problemów ekipy Angeli Merkel?
Andrzej Jaworski: Takie są skutki szkodliwej bierności rządu Donalda Tuska, kiedy ponad naszymi głowami zawiązała się współpraca niemiecko-rosyjska, a niemal pod naszymi stopami przeciągany był gazociąg Nord Stream. Ta bierność była też w polityce rolnej. Po jego wyjeździe Ewa Kopacz nie wykazywała kreatywności i aktywności w polityce międzynarodowej. Chodziło o to, by rynek polski był nadal otwarty i nie stał się konkurencyjny. Tymczasem Polacy zaczęli pilnować swoich interesów dobijając się o takie same prawa i możliwości w ramach Unii Europejskiej.
- Był pan z ramienia OBWE wielokrotnie obserwatorem wyborów parlamentarnych. Część publicystów żali się, że cała Europa nas krytykuje. To fakt, czy skutek ich zaniżonej samooceny?
Andrzej Jaworski: Z racji moich obowiązków mam kontakty międzynarodowe. Akurat wróciłem z kilkudniowej, tym razem prywatnej, wizyty w Paryżu. Francuzów zdecydowanie bardziej interesują poczynania ich prezydenta oraz to dzieje się u nich w związku z falą migracji i nieodpowiedzialna polityka kanclerz Merkel niż to, co dzieje się w Polsce. Francuzi, niezależnie od politycznych sympatii, mówią, że ten kto wygrywa wybory - rządzi. To oczywiste. Przegrani muszą się pogodzić z byciem opozycją.
- Francuzi też spierają się o swoich polityków jak Charles de Gaulle czy Francois Mitterrand. Lech Wałęsa ostatnio wyartykułował chęć publicznej debaty w IPN o sprawie TW "Bolka". Poseł Jaworski nie lubi lądować na gdańskim lotnisku imienia Wałęsy?
Andrzej Jaworski: Lech Wałęsa jest człowiekiem wzbudzającym od lat kontrowersje, myślę, że wewnętrznie rozdartym. Oceniam go po jego wypowiedziach, a te są nazbyt często absurdalne i go ośmieszają. Niestety ośmieszają i nasz kraj. Wolałbym, by pozostał on - w sferze symbolu, człowiekiem utożsamianym przez świat z "Solidarnością" i ze zmianami w Polsce. On potrafi skupić na sobie uwagę. Szkoda, że robi głównie dla samego siebie i szkoda, że dziwacznymi wystąpieniami powoduje, że ludzie zastanawiają się kim jest Wałęsa, czy on rzeczywiście był wielkim przywódcą strajków, czy też wyniósł go przypadek.
- Historia w Gdańsku jest ciągle obecna. Oto w grudniu ub.r Stowarzyszenie "Godność" zaapelowało by Plac Solidarności i pomnik Poległych Stoczniowców uczynić miejscem wyjątkowym jak np. Westerplatte. Stało się to po grudniowej demonstracji KOD, podczas której poczuli się obrażeni i zaatakowani byli więźniowie polityczni, którzy przyszli jak co roku złożyć wieniec i zapalić znicze. Podobnie postuluje trójka radnych PiS. Chcecie wyłączyć część centrum Gdańska z politycznego życia, nadając jej specjalny status?
Andrzej Jaworski: 13 grudnia ubiegłego roku doszło do zawłaszczenia tej przestrzeni przez demonstrantów z KOD i polityków PO, którzy wcześniej, przy uczczeniu rocznic Grudnia tam się nie pojawiali. Popieram akcję w sprawie Placu Solidarności, którą między innymi prowadzi radna PiS Anna Kołakowska, jako nastolatka więziona przez reżim PRL. Nie może być tak, by plac i pomnik Poległych Stoczniowców był wykorzystywany przez środowiska, które są kojarzone z tymi, którzy dobrze się mieli w PRL, a po 1989 roku gardzili ludźmi pracy, czy pozbawiali ich miejsc pracy. Przecież ludzie z tych środowisk i ich patroni bratali się z Jaruzelskim, z Kiszczakiem. Obecne władze Gdańska powinny wykazać się pewną minimalną wrażliwością by nie dopuszczać do zawłaszczania miejsc tak ważnych na happeningi.
- Ależ to podczas owych wieców wykrzykuje się hasła o wolności, także wolności mediów, o demokracji...
Andrzej Jaworski: Przypomnę, że ci, którzy wydawali rozkazy strzelania do robotników też mówili o obronie demokracji, tyle że socjalistycznej, ładu i porządku konstytucyjnego państwa PRL, a konstytucja z 1952 roku gwarantowała wolności obywatelskie.
- Toczy się debata o mediach publicznych, rozumianych zresztą rozmaicie, szczególnie po małej nowelizacji ustawy medialnej, a przed kompleksową zmianą. Odchodzą z TVP gwiazdki ekranu. Stąd protesty, których nie było gdy na "śmieciówkach" lądowało za czasów prezesa Brauna, polityka UW i PO, pół tysiąca dziennikarzy, "wylizingowanych" do jakiejś spółki pośrednictwa pracy. Czy w Polsce kiedykolwiek były media publiczne?
Andrzej Jaworski: Zastanawiam się i taki epizod znajduję w czasie prezesury Romualda Orła, który skupił się na prawach właścicielskich, oddłużeniu i ratowaniu wyniku finansowego TVP SA. Przez lata były to media dalekie od rzetelności, zapewne mimo dobrej woli wielu dziennikarzy. Jednak szefostwo TVP i owe dobrze opłacane niby-gwiazdy zamieniły dziennikarstwo w propagandową tubę tych, którzy rządzili lub którzy mieli w mediach wpływy polityczno-towarzyskie.
- Jest szansa by poziom programów i dyskursu publicznego w TVP był wolny od banalizacji, podniesiony na wyższy, oczekiwany przez widzów poziom?
Andrzej Jaworski: Za nami pierwszy etap zmierzający do zapanowania nad finansami TVP i Polskiego Radia. Minister Skarbu Państwa zabezpiecza interesy publiczne korzystając ze swoich właścicielskich uprawnień. Za chwilę trafi do konsultacji ustawa medialna...
- I ta ustawa...
Andrzej Jaworski: I ta ustawa w efekcie da poczucie widzom oraz stronom sceny politycznej, w tym opozycji, iż publiczne telewizja oraz radio stały się pluralistyczne.
- 17/01/2016 20:33 - Sztuka wizualna w odbiorze osób głuchoniewidomych
- 16/01/2016 21:01 - Na Pomorzu 58,9 proc. dla W. Czarzastego
- 14/01/2016 18:58 - Strzelczyk: Lotos polski - podatek gdański
- 14/01/2016 18:23 - Wojewódzki weterynarz na wylocie...?
- 13/01/2016 22:06 - Najbliższe wydarzenia kulturalne Uniwersytetu Gdańskiego
- 10/01/2016 20:47 - WOŚP zagrała po raz 24-ty
- 10/01/2016 13:13 - Trening prawno-obywatelski w Pomorskiej Jednostce TPG
- 10/01/2016 12:40 - Byt określa świadomość…
- 09/01/2016 19:38 - Gdańsk w obiektywie osób głuchoniewidomych - wernisaż nr 4
- 09/01/2016 19:11 - Kolejna manifestacja pomorskiego KOD-u