W historycznej Sala BHP w Gdańsku Jarosław Sellin, kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, z Kacprem Płażyńskim rozmawiali z mieszkańcami Trójmiasta o wyborach 4 czerwca 1989 i współczesnych wyzwaniach polskiej polityki.
Jarosław Sellin zaczął spotkanie od wspomnień związanych z 1989 rokiem. - Zależało mi na tym spotkaniu z Kacprem, bo ten dzień ma taki wymiar bardzo symboliczny. To jest jednak 35. rocznica czegoś bardzo ważnego co się w Polsce wydarzyło dokładnie 35 lat temu. Mówię oczywiście o tych wyborach reglamentowanych, które dokonały pewnego przełomu w polskiej polityce, polskiej historii, ale też były źródłem pewnego błędu, o którym za chwilę powiem. Zależało mi na tym spotkaniu również dlatego, że moje wspomnienie tamtych lat, miałem wówczas 26 lat i byłem już czynny w życiu publicznym, i efektów tamtych lat do dnia dzisiejszego skonfrontowane z poglądem Kacpra Płażyńskiego, który w tym roku się urodził. Można powiedzieć, że jest już dzieckiem wolnej, niepodległej Polski. Chcę opowiedzieć o dwóch wydarzeniach z 1989 roku, które są ciekawe i państwu mogą być nieznane, w których osobiście brałem udział, a które mają swoje implikacje po dziś dzień i pozwalają nam zrozumieć coś co przeżywamy dzisiaj.
W latach osiemdziesiątych byłem zaangażowany w opozycję demokratyczną w Ruchu Młodej Polski. Byłem uczestnikiem strajków zarówno majowych na Uniwersytecie Gdańskim w 1988 roku, jak i tutaj w Stoczni sierpniowych w 1988 roku. Jak komuniści zdecydowali się na rozmowy z opozycją i zaczęły się rozmowy przy okrągłym stole to powstał również podstolik młodzieżowy, który miał ustalić co można, a czego nie można jeśli chodzi o przestrzeń aktywności młodych w Polsce. Tam zaproszono piętnastu młodych ludzi ze strony opozycji i ja się wśród nich znalazłem. Czy to będzie dla państwa szokujące czy nie byłem uczestnikiem obrad Okrągłego Stołu. Nie wstydzę się tego. Dlaczego? Bo Okrągły Stół nie był błędem. W tamtych czasach gdy pojawiła się jakaś możliwość rozszczelnienia systemu komunistycznego poprzez rozmowy, poprzez dogadanie się moim zdaniem to była właściwa taktyka dla szeroko rozumianego ruchu solidarnościowego. Uważałem od samego początku i uważam tak do dziś, że Okrągły Stół był wydarzeniem taktycznym, które Solidarność powinna potraktować jako taktyczny krok do odebrania komunistom władzy. Kiedy zebrała się ta grupa 15 osób, które miały uczestniczyć w obradach Okrągłego Stołu i usiąść na przeciwko 15 młodych ludzi z komunistycznych organizacji, na czele których stał wówczas Leszek Miller, a po naszej stronie na czele stał Andrzej Celiński i Jan Maria Rokita przeżyłem pierwszy wstrząs. Na spotkaniu przygotowawczym naszego zespołu, ludzi z podziemia, z Solidarności, z organizacji studenckich, z NZS, z niezależnego harcerstwa, z katolickich organizacji studenckich, które ja reprezentowałem Andrzej Celiński powiedział rzecz następującą: "Słuchajcie właściwie ten Okrągły Stół to będzie taki rytuał, bo to jest taki teatr, który musi się odbyć, ale wiadomo, że my już komunistom stopniowo potem władzę odbierzemy, będziemy rządzić, my jako polska inteligencja, Solidarność i trzeba wiedzieć, że głównym konfliktem w najbliższych latach w Polsce nie będzie już konflikt pomiędzy, jak on to określił, nowoczesną, aspirującą do władzy, związaną z Solidarnością polską inteligencją a komunistami, tylko tą nowoczesną, aspirującą do władzy, związaną z Solidarnością polską inteligencją a, uwaga, czarnosecinnym, ciemnogrodzkim, antysemickim, endekoidalnym kościołem rzymsko-katolickim". Wtedy w lutym 1989 roku ja już coś takiego usłyszałem. I wtedy zrozumiałem, że rzeczywiście idą czasy ciekawe, już widzę podział w Solidarności, jako ruchu, już widzę tych, którzy uważają, że trzeba nad tym narodem, który jednak katolicki, chrześcijański jest, trzymać jakąś kontrolę, nie dać mu się całkowicie, z własną wolą rozwinąć, trzeba go opanować. Zrozumiałem, że mamy w Solidarności lewicową część przywódców Solidarności, która tak widzi przyszły rząd w Polsce. On był wtedy bardzo szczery. Jestem Andrzejowi Celińskiemu za to wdzięczny, że zrozumiałem na co trzeba się przygotować, na czym ta walka będzie polegać.
Efektem Okrągłego Stołu był 4 czerwca, były te wybory. Ja pamiętam ten dzień jako radość jak poznałem wyniki. Pogoniliśmy komunistów. I wtedy niestety, tak to interpretuję, dominując, trzymają na ruchem władzę większość elit popełniła błąd. Słynne gieremkowskie "Pacta sunt servanda", że trzeba dotrzyma umów z Okrągłego Stołu. To był błąd. Nie trzeba było tych umów dotrzymywać. Trzeba było po takich wyborach, takim wyniku, trzeba było powiedzieć komunistom - skończyła się wasza władza, oddajecie całość władzy, bo taki jest werdykt Polaków. Przez to, że niestety większość przywódców Solidarności i Wałęsa również, uznali, że jednak trzeba tych umów dotrzymywać mieliśmy mękę z komunistami, taki wprost, jeszcze przez wiele lat w III RP i do dzisiaj mamy. Okrągły Stół błędem nie był, trzeba było taką metodą rozmontować władzę komunistów. Błędem było to, że Solidarność nie skonsumowała swojego zwycięstwa po 4 czerwca 1989 roku na 100 procent.
- 11/06/2024 11:39 - Piekarnia "Paryska" ogłasza upadłość
- 09/06/2024 20:15 - Koalicja Obywatelska wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego
- 07/06/2024 16:38 - Apel Stowarzyszenia "Godność" o poparcie kandydatury Jacka Kurskiego
- 07/06/2024 16:23 - Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Przegrana Prawicy to koniec suwerenności Polski?
- 06/06/2024 16:06 - Bruksela, tu się żyje!
- 03/06/2024 09:31 - Czesław Nowak odpowiada na zaproszenie dyrektora ECS i prezydent Dulkiewicz
- 27/05/2024 08:55 - Godność popiera Fotygę
- 27/05/2024 08:44 - Daniel Obajtek: Ruszyła na mnie cała machina państwa i mediów. Wytrzymam. Przeszedłem w swoim życiu sporo
- 24/05/2024 14:25 - Rafał Milczarski: Czy uda się ocalić CPK?
- 23/05/2024 15:57 - Władztwo gdańskie - krzesła i ambicje