Czy Centralny Port Komunikacyjny jest racjonalną potrzebą - jak twierdzą jedni, czy megalomanią - jak mówią drudzy, czy w ogóle jest alternatywa do budowy nowoczesnego hubu transportowego i czy stać nas na jałowe spory wokół tego projektu - o tym w rozmowie z Rafałem Milczarskim, byłym prezesem LOTu, vice Prezesem Stowarzyszenia „Tak dla CPK”
Piotr Grzybowski: Spotkaliśmy się w bardzo symbolicznym miejscu dla polskiego lotnictwa, tuż obok dawnego lotniska na Polu Mokotowskim…
Rafał Milczarski: Zgadza się, wiedziałem, że nie przypadkowo zaproponował Pan to miejsce. Kiedy w połowie lat 30tych ubiegłego wieku, też nie bez toczących się sporów przeniesiono lotnisko na Okęcie, trochę dla dzisiejszych czasów symbolicznie nazwano je Centralnym Portem Lotniczym. Było zresztą jednym z trzech, obok transportowego na Bielanach i sportowego na Gocławiu. Megalomania, prawda ? – uśmiech. Zresztą Polska wówczas nie była daleko za innymi w rozwoju całej branży lotniczej.
- Skąd pomysł na CPK?
Rafał Milczarski: Oczywiście z widocznej potrzeby. Kiedy przyszedłem do LOTu zauważyłem trzy rzeczy. Pusto w kasie, bywało że LOT dysponował kilkunastoma milionami złotych, brak tzw. slotów transsyberyjskich, koniecznych dla rozbudowy połączeń. A trzecia obserwacja była taka, że aby realizować rozwój, to z perspektywy infrastruktury nie ma innej alternatywy, jak przeprowadzka na nowe lotnisko. Już wówczas lotnisko Chopina było bliskie granicy przepustowości. Aby to zrozumieć trzeba wiedzieć, że LOT w większości realizuje tzw. ruch „hubowy”, sieć połączeń, pomiędzy którymi pasażerowie się przesiadają. To w zasadzie wyklucza równe rozłożenie lotów, inaczej niż dla połączeń „point to point”. A więc występują piki ilości operacji lotniczych, dla których potrzeba przepustowości. Okęcie praktycznie ją wyczerpało.
- Wspomniał Pan o rozbudowie połączeń.
Rafał Milczarski: Siatka lotów kiedy dołączyłem do firmy miała 43 połączenia, kilka lat później 123. Zwiększyliśmy liczbę samolotów, także zatrudnienie. W 2015 roku LOT przewiózł 4,3 mln pasażerów, tuż przed pandemią 10,5. To jest skala rozwoju i sukcesu, jaki firma osiągnęła.
- CPK to konieczność czy megalomania?
Rafał Milczarski: Nie widzę w projekcie CPK żadnej megalomanii. Co więcej widzę, że debata publiczna jest prowadzona w taki sposób, że się wymyśla fałszywe problemy. Choćby przypomnę wypowiedź Premiera Tuska o lotnisku w Gdańsku. Nie ma w ogóle pomysłu, aby zamknąć lotnisko w Gdańsku po wybudowaniu CPK, dodatkowo - ruch z niego się nie zmniejszy, wręcz spodziewać się można jego zwiększenia. Właśnie dlatego, że do aktualnych „point to point” czy czarterowych dojdą te do hubu do połączeń dalekich.
- Jak najprościej zdefiniowałby Pan funkcję CPK od strony gospodarczej?
Rafał Milczarski: Tak naprawdę nazwałbym instrumentem do realizacji gigantycznego eksportu, zarówno jeśli chodzi o przewozy pasażerskie, jak i cargo, bez zabierania ruchu lotniskom regionalnym. Będą przelatywać różne narodowości, lądować w CPK, przesiadać się i odlatywać dalej. CPK dla większości z nich nie będzie „destynacją”, miejscem docelowym, będzie po prostu miejscem przesiadki. Chodzi o to, żeby przesiedli się u nas, u nas zrobili zakupy, napili się i zjedli przysłowiowego schabowego, dziczyznę czy znakomitą polską wołowinę i popatrzyli, że Polska to jest miły kraj i warto go kiedyś odwiedzić. To już teraz w mniejszej skali widzimy na Okęciu.
- Kiedy po raz pierwszy publicznie powiedział Pan, że CPK to konieczność?
Rafał Milczarski: W Krynicy na Forum Ekonomicznym w roku 2016, kiedy dosłownie chwilę wcześniej przeprowadziliśmy z prezesem ULC Piotrem Samsonem udane negocjacje z Rosjanami i znacząco zwiększyliśmy liczbę połączeń przez Syberię. Występując w Krynicy wiedziałem, że pierwszy fundamentalny problem blokujący rozwój LOTu został rozwiązany. Poinformowałem wcześniej ministra Dawida Jackiewicza, który sprawował nadzór nad nami, że bezwzględnie potrzebujemy centralnego portu lotniczego. Więc w Krynicy się zaczęło, choć trzeba oddać sprawiedliwość, że nie była to zupełnie nowa koncepcja. Podobne były analizowane przez kilka poprzednich rządów i każdy dochodził do tego samego wniosku, że jest to inwestycja potrzebna i konieczna. I że miejsce pomiędzy Warszawą i Łodzią jest dla niej najwłaściwsze.
- Jakie były reakcje? Brawa i kolejka chętnych do pomocy?
Rafał Milczarski: Choć moje wystąpienie się spodobało, co było widać reakcjach uczestników konferencji, to wiele osób uznało mnie za osobę o wybujałych planach. Chwilę później, gdy ogłosiliśmy wyniki za 2016 rok i okazało się, że LOT przyniósł bardzo duży zysk - przestali się z tego śmiać. Grono niedowiarków stało się coraz mniejsze. Ale nie było też tak, że w Rządzie była pełna akceptacja dla tego projektu. Ponad rok zajęło przekonywanie wszystkich nieprzekonanych.
- Jakich argumentów Pan używał?
Rafał Milczarski: Że to jest bezwzględnie potrzebne LOTowi do rozwoju, że bez tego nie staniemy się graczem pierwszej ligi przewoźników europejskich, że fizycznie tak duży projekt uda się zrealizować. Szliśmy krok po kroku. Zdobyłem wiarygodność dzięki wyprowadzeniu firmy – dzięki ogromowi pracy i zaangażowania mojego zespołu - praktycznie z poziomu bankructwa. Dziś słyszymy, że CPK jest wstrzymywane przez różne audyty, które mam wrażenie mają blokować wyznaczony plan działań. Sprawdzać trzeba, jeśli jest coś na rzeczy, ale nie jest to powód, aby wstrzymywać projekt. To nie może być analisys-paralisys czegoś, co jest Polsce potrzebne. Albo chcemy, aby Polska była nowoczesnym krajem, w którym ludziom się żyje dobrze, albo chcemy być krajem, gdzie się nic nie udaje i wszystko idzie, jak po grudzie.
- Czy nowe władze CPK czerpią z doświadczeń poprzedników?
Rafał Milczarski: Z moich nie, co do innych nie mam takiej wiedzy. Ale to może uwaga generalna, co do braku ciągłości w wielu obszarach gospodarczych. LOT może jest tu wyjątkiem, którego Prezesem jest członek poprzedniego zarządu ds. handlowych, z którym współpracowałem przez siedem lat.
- Czy wspomaga budowę CPK?
Rafał Milczarski: Nie słyszałem.
- Patrząc dziś z boku, czy widzi Pan u rządzących szukania argumentów, aby CPK nie powstało?
Rafał Milczarski: Z tego co widzę, to działania idą żeby ten projekt co najmniej zamrozić, jeśli nie unicestwić. I to jest wielkie szkodnictwo gospodarcze, to jest działanie w mojej ocenie anty polskie.
- Czy to zagraża istnieniu polskiego przewoźnika?
Rafał Milczarski: LOT się nie będzie mógł bez CPKu rozwijać. Może nie będzie to implozja, bo jakieś rezerwy na Okęciu są, choć minimalne. Więc Polacy będą latać z Warszawy drożej, niż mogliby latać z CPK, do mniejszej liczby kierunków i jakoś będzie to funkcjonowało do kolejnego kryzysu w lotnictwie. Co się wtedy z LOTem stanie, nie wiem.
- Czy lotnisko Modlin, o czym słyszymy, może być alternatywą dla CPK?
Rafał Milczarski: Lobby „modlińskie” jest bardzo silne, co jest oczywiste. Widać jasno, że jest oczkiem w głowie bardzo ważnych polityków Mazowsza. Nawet rozumiem taką formę lokalnego patriotyzmu, nigdy nie byłem zresztą przeciwnikiem Modlina. Jeśli Ryanair będzie płacił stawki pozwalające na rozwój tego lotniska, to niech się rozwija i wiedzie mu się jak najlepiej. Natomiast byłem przeciwnikiem próby wykonywanej przez „Modlin”, wespół z osobami z Ministerstwa Infrastruktury, za poprzedniego rządu, aby właśnie tam ulokować CPK. Pomysł absurdalny.
- Dlaczego?
Rafał Milczarski: Z wielu przyczyn. Leży w bezpośredniej bliskości dwóch rzek, kłopoty atmosferyczne, jest tam dużo ptactwa, obszar Natura 2000. Dla skali lotów point-to-point i kilku samolotów tam zbazowanych może jest to dobry pomysł. Dla hub’owego lotniska ta lokalizacja jest niewłaściwa. Po za tym Modlin jako Centralny Port Komunikacyjny nie spełniłby takiej funkcji, aby mogły się tam zatrzymywać wszystkie pociągi i zapewniać połączenia całej Polsce. Rozumiem, że jest lokalny patriotyzm, ale muszą być jego granice.
- Nie ma alternatywy dla Baranowa?
Rafał Milczarski: Geograficznej nie ma. To jest jedyne miejsce w którym można to zrobić. Co więcej, mamy wielkie szczęście, że akurat w tym miejscu w Polsce jest obszar słabo zurbanizowany.
- A co z mieszkańcami?
Rafał Milczarski: Oczywiście budując takie lotnisko zawsze na kogoś się oddziałuje, choćby mieszkańców. Jest ich tam stosunkowo niewielu, ale zapewne będą musieli się przenieść gdzie indziej. Chcę się tym osobom pokłonić, bo to zawsze jest życiowo trudna decyzja, jeśli ojcowizna musi zostać poświęcona, aby powstał projekt dla ogółu Polaków. Uważam, że z nimi wszystkimi należy postępować delikatnie z pełną wrażliwością, ale też mam przekonanie że tak właśnie firma CPK postępowała. W ramach programu dobrowolnych nabyć nabyto, około 1600 ha gruntów, za stawki wyższe niż rynkowe.
- Ale widział Pan zapewne też protesty?
Rafał Milczarski: Politycy ówczesnej opozycji, dzisiejszej partii rządzącej próbowali zbijać kapitał polityczny na robieniu tam fermentu. To jest przykład, jak nisko upadła Polska klasa polityczna. Jesteśmy w stanie wykorzystywać najróżniejsze sytuacje. Nawet jeżeli coś jest obiektywnie dla Polski niedobre, to w ramach opozycji przyłączą się do tego politycy tylko po to, żeby na złość zaszkodzić rządzącym.
- Tak dla CPK, skąd pomysł tej inicjatywy?
Rafał Milczarski: Można to nazywać już ruchem społecznym. „Tak dla CPK” (takdlacpk.org) powstał dzięki Maćkowi Wilkowi, z którym pracowałem w zarządzie LOTu, gdzie odpowiadał za sprawy operacyjne. To człowiek młodego pokolenia, bardzo biegły we wszystkich mediach społecznościowych, bardzo inteligentny. Widząc, co się dzieje, zaczął w mądry, wyważony, uczciwy i celny sposób punktować głupie polityków wypowiedzi zmierzające do tego, aby CPK zamknąć. Potem zaczął prezentować dłuższe analizy i to zyskało gigantyczne zasięgi. I z tego narodziła się idea, żeby powstało stowarzyszenie, a z niego petycja żeby ten projekt był kontynuowany.
- Czy ludzie zmuszą rząd do tej inwestycji?
Rafał Milczarski: Rządzący niestety - oprócz wyborów - mają ludzi w pogardzie, więc nie wiem. Bardzo bym chciał, bo to by było zwycięstwo społeczeństwa obywatelskiego. W ruchu „Tak dla CPK” są osoby z najróżniejszymi poglądami. Jedyne co ich łączy to, że chcą, aby CPK powstało, bo jest to dla Polski dobre.
- Jest Pan optymistą, powstanie?
Rafał Milczarski: Nie wiem. Obecne działania rządzących idą w kierunku, żeby projekt został zamrożony i zamknięty, rozmontowany, żeby uległ naturalnej erozji, kiedy straci impet i poparcie. Choć z drugiej strony za kilkaset milionów złotych przez Foster&Partners jest przygotowywany sam projekt tego lotniska. Wystąpienia o różne decyzje nie są jednak robione, więc z perspektywy administracyjnej kolejne terminy mijają. To jest najważniejszy moment, żeby projekt który powstanie był dobry, przemyślany, skrytykowany. Niestety nie widzę w tym momencie właściwego poziomu zaangażowania po stronie spółki.
- Co jest Pana zdaniem największym hamulcem dla CPK?
Rafał Milczarski: Boleję, że brak jest ponadczasowego, ponadpartyjnego i długoterminowego spojrzenia na rozwój Polski. Rozumiem, że władza się zmienia, co dla demokracji jest zdrowe. Natomiast, że przy tej zmianie rujnowane są rzeczy które wymagają ponadkadencyjnej, długoterminowej realizacji. To jest katastrofa. Życzę nam wszystkim, żeby obecnie rządzący przyjęli ten projekt jako własny, dopilnowali, aby był jeszcze lepszy. Zapewniam, że zbudowanie lotniska na 40 milionów pasażerów, czego realnie możemy oczekiwać, to nie jest fantastyka, megalomania, to jest rozwojowa konieczność.
Rozmawiał Piotr Grzybowski
- 06/06/2024 16:06 - Bruksela, tu się żyje!
- 04/06/2024 21:00 - Jarosław Sellin: Błędem było to, że Solidarność nie skonsumowała swojego zwycięstwa po 4 czerwca
- 03/06/2024 09:31 - Czesław Nowak odpowiada na zaproszenie dyrektora ECS i prezydent Dulkiewicz
- 27/05/2024 08:55 - Godność popiera Fotygę
- 27/05/2024 08:44 - Daniel Obajtek: Ruszyła na mnie cała machina państwa i mediów. Wytrzymam. Przeszedłem w swoim życiu sporo
- 23/05/2024 15:57 - Władztwo gdańskie - krzesła i ambicje
- 23/05/2024 15:42 - Płacowe rekordy w szpitalach Struka - lecznica w Oliwie oazą PO
- 22/05/2024 11:50 - Jantar to beczka prochu
- 22/05/2024 06:56 - Roszady we władzach Gdańska
- 21/05/2024 10:50 - List otwarty do prezydenta ws. ustawy o tzw. języku śląskim. Ostrzeżenie przed "procesem budowania separatyzmu śląskiego"