Rozmowa z W. Łęczkowskim, członkiem rady wojewódzkiej SLD, szefem koła partii na Przymorzu.
- Co dalej z lewicą na wybrzeżu, pyta Krzysztof Brzeziński, jeden z dawnych liderów gdańskiego SLD?
- To prawdziwy opis kilkuletniej degrengolady znaczenia partii. Brzeziński opisał to,co wielokrotnie podnosiło wielu członków SLD, sam pisałem w tej sprawie do Napieralskiego z rekomendacji mojego koła.
- Co odpisywał?
- Nic. Nie było żadnej korespondencji,żadnej reakcji poza jedną zdawkową rozmową. Przewodniczący dał mi numer telefonu i obiecał spotkanie. No, mógłbym dzwonić do dziś.
- Może uważał, że SLD w Gdańsku jest sexy, a przywództwo sprawne...
- Nie sądzę. Spotkałem się z Grzegorzem Napieralskim na forum morskim, kilka tygodni przed krajową konwencją SLD. Prosił,żeby nie odwoływać Krzysztofa Andruszkiewicza z funkcji w Gdańsku, bo potrzebuje jego głosów dla uzyskania mandatu na konwencji. Potem miał mu zaproponować prace w centrali partii albo w strukturach telewizji.
-Widocznie uznał, że się mylicie w ocenie kierownictwa SLD w Gdańsku.
-Raczej chodzi o prywatne serdeczności. Andruszkiewicz zadbał o głosy dla Napieralskiego w starciu z Olejniczakiem, którego z kolei wspierał otwarcie ówczesny szef SLD na Pomorzu, Jarek Szczukowski. Od tego momentu Andruszkiewicz czuł się pewnie. Nawet jak przegrał z kretesem wybory samorządowe to członkom partii odczytywał grzecznościowy list gratulacyjny na dowód swojego znaczenia. Pokwitowaniem tej sympatii Napieralskiego do Andruszkiewicza było wystawienie go w Gdańsku na jedynce do Sejmu.
- Wyborcy nie dali się nabrać...
-Nie pamiętam tak żenującego wyniku lidera listy,ani tak słabej listy,a w strukturach SdRP i SLD działam od początku. Wystawiliśmy niemal anonimową listę z liderem, który przez 6 lat unikał jakiekolwiek własnej działalności i sprawiał wrażenie koncesjonowanej przez lokalną PO nieszkodliwej opozycji. To nas omal doprowadziło do samozagłady.
- Napieralski zapowiedział już rezygnację...
- Dość oryginalna, bo rozłożoną w czasie, ale na Pomorzu nawet o tym nie słychać. Lider wojewódzki, Jacek Kowalik, siedział cały czas cicho, bo bał się o swoje miejsce na liście, a teraz liczy na amnezję. Nie słyszałem także, żeby Andruszkiewicz składał rezygnację, widocznie też uważa, że wygrał wybory.
- Leszek Miller mówi o grubej kresce i wyborach powszechnych w partii...
- Nie mam nic przeciwko, ale chciałbym, żeby Napieralski nas poinformował, ile pieniędzy wydała partia na gdańską katastrofę.Nie jest prywatnym bankierem, ma obowiązek poinformować członków jak inwestował ich pieniądze. Nie mamy siedziby, nie ma na nic funduszy, nie ma posłów ani radnych - i wyjdzie na to, że nie ma winnych tej klęski. Idźmy do przodu, ale w pełnym rozliczeniu ostatnich wydarzeń.
- A wybory powszechne?
- Leszek Miler poznał z bliska stan partii na Pomorzu. Wie, że są okolice ,gdzie struktury obumarły. Więc wie, co proponuję za metodę na reanimację lewicy. To jest droga do przefiltrowania ludzi i struktur, ale też otwarcia drzwi na nowe propozycje,w tym personalne.
(GG)
- 24/10/2011 13:24 - Czarnecki – Wałęsa: Ani be, ani me, ani kukuryku
- 24/10/2011 13:03 - Arciszewska: Nie dawajmy argumentów przeciwnikom polskiego gazu!
- 24/10/2011 12:56 - Kaszubi z Sulęczyna i Stężycy nie chcą poszukiwaczy gazu łupkowego
- 24/10/2011 09:35 - Jak walczyć z kryzysem nad Bałtykiem?
- 24/10/2011 08:22 - 1956 - pamięć tragicznych chwil
- 22/10/2011 18:10 - Trójmiejskie Targi Mieszkaniowe - przyjdź i znajdź mieszkanie dla siebie
- 22/10/2011 16:19 - Gdańsk i Sankt Petersburg. Dyskusja o partnerstwie
- 22/10/2011 16:18 - Odbudowa organów Mertena Friese w kościele Św. Trójcy w Gdańsku
- 22/10/2011 16:12 - Honoris causa UG dla prof. Haydena White’a
- 22/10/2011 15:38 - Montaż przęsła estakady Trasy Słowackiego