Prezydent Paweł Adamowicz nie ujawnia radnym kwoty dofinansowania ze strony Saur Neptun Gdańsk do kilkudniowego pobytu w Madrycie. Według odpowiedzi na interpelacje, koszt pobytu 4 urzędników w stolicy Hiszpanii wyniósł 2 700 zł, a prezydent oprócz udziału w kongresie wodnym, spotkał się z akcjonariuszami SNG - czyli z sobą i Saur International, a także kibicował Realowi w potyczce z Barceloną. Tyle że siedzibą spółki nie jest Madryt, a Gdańsk.
- Będziemy domagali się szczegółowych wyjaśnień od prezydenta. Koszty ponoszone przez SNG są opłacane w rachunkach za wodę, poprosimy komisję rewizyjną i członków rady nadzorczej z ramienia gminy o wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej dziwnej podróży - mówi "Gazecie Gdańskiej" Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS w radzie miasta Gdańska.
Mimo upływu trzech miesięcy prezydent i trzech jego urzędników, w tym asystent, nie złożyło radnym Gdańska jakiegokolwiek sprawozdania z podróży do Madrytu. W odpowiedzi na interpelacje radnych Grzegorza Strzelczyka, Kazimierza Koralewskiego i Piotra Gierszewskiego, sekretarz urzędu Danuta Janczarek, podparta wiedzą i pieczątką Macieja Buczkowskiego, dyrektora kancelarii prezydenta, omija niewygodne szczegóły z politycznym wdziękiem nabytym przez lata praktyki. Przekonuje, że Paweł Adamowicz, Piotr Grzelak, Sławomir Kiszkurno i Marek Bonisławski spędzili kilka dni w Madrycie za 2 735,32 zł, a "czas trwania delegacji był wprost proporcjonalny do zadań jakie w jej trakcie realizowała OFICJALNA delegacja miasta Gdańska". Tym zadaniem miało być 3-dniowe świętowania dnia wody, a dodatkowo w tych samych dniach 24, 25 i 26 kwietnia "odbyło się spotkanie akcjonariuszy SNG".
Tymczasem prezydent ujawnił osobiście, że był już w Madrycie dzień wcześniej, bo jako koneser futbolu zasiadł na trybunach Santiago Bernabeu, by obejrzeć Real w szlagierze z Barceloną. Nadto siedziba spółki SNG nie jest Madryt, a Gdańsk, a do zadań spółki nie należy finansowanie z wpłat gdańszczan za usługę komunalną ekstrawagancji sportowych wspólnikowi i urzędnikowi, który jest też organem weryfikującym koszty i zatwierdzającym taryfy wodne.
Do okoliczności tych sekretarz urzędu nie odnosi się detalicznie. Chwali kongres wodny - nie wiadomo ile kosztuje w nim udział i kto za ten udział płaci, skoro Gdańsk nie płacił?! - i pisze m.in.: "to spotkanie liderów branży wodociągowej, przemysłowych użytkowników wody, menedżerów, głównych inwestorów, a misją organizatorów jest tworzenie płaszczyzny dialogu przedstawicieli władz i biznesu. Konferencja w 2017 roku zgromadziła 150 prelegentów i 700 słuchaczy, odbyła się pod hasłem "Inteligentne synergie".”
W sprawie kosztów eskapady D. Janczarek oszczędnie napomyka, że "organizacja spotkań akcjonariuszy współfinansowana jest przez SNG". - Nadal nie wiadomo kto poniósł koszty udziału delegacji w konferencji, jakie były realne koszty pobytu oficjalnej delegacji, kto zapłacił za bilet czy bilety na najdroższy mecz sezonu w Madrycie - mówi radny Piotr Gierszewski. - Zadaliśmy bardzo proste pytania o szczegółowe rozliczenie delegacji i udział w jej kosztach spółki SNG, a otrzymaliśmy odpowiedź beletrystyczną - podsumowuje Gierszewski i zapowiada, że radni będą domagali się bardziej merytorycznych wyjaśnień, bo "takie pytania nie mogą zostać bez odpowiedzi".
Tym bardziej, że milczy SNG, wskazany przez D. Janczarek jako dobroczyńca delegacji. Jego rzeczniczka Magdalena Rusakiewicz poproszona przez "GG" o komentarz odpowiada szablonem rodem z ABW: "Spółka nie zamierza udzielać komentarza - to nasze stanowisko".
Pytamy zatem publicznie, bo spółka świadczy usługi komunalne o charakterze publicznym, których cena podlega kontroli prezydenta Adamowicza, beneficjenta "współfinansowania", który jest nie tylko w imieniu gminy mniejszościowym udziałowcem SNG, ale z mocy prawa urzędnika odpowiedzialnego za akceptację taryf wodnych i weryfikacje kosztów.
- Jeśli prezydent Gdańska zgodził się przyjąć od spółki SNG takie bonusy, a jego rola ustawowa jest jasna, to mamy do czynienia z korozją etyczną prezydenta lub jak to pisze pani Janczarek z inteligentną synergią, która w środowisku politycznym Adamowicza nie jest ewenementem. Im mniej wyjaśnień w tej sprawie tym więcej podejrzeń, bo wyniki SNG zależą od długopisu prezydenta - mówi Andrzej Jaworski, który w ostatnich wyborach zdobył 40 procentowe poparcie i przegrał z urzędującym prezydentem dopiero w II turze.
SNG w roku finansowym 2016 zarobił na rozlewie wody do gdańskich kranów 13,5 mln zł netto. Po odjęciu 199 tys. zł na fundusz socjalny i 264 602 złotych na nagrody dla dwuosobowego zarządu - Guy Furnier i Jacek Kieloch - Saur Int. otrzymał 6,6 mln dywidendy a Gdańsk 6,3 mln zł. Dwuosobowy zarząd kosztował gdańszczan 1,17 mln zł (średnio 50 tys. zł miesięcznie) a 7 osobowa rada nadzorcza 612 tys. złotych, co oznacza że za koszt posiedzenia jednego członka rady trzeba zapłacić rachunek za wodę o wartości ok. 7 300 zł.
Za te pieniądze Anna Machnikowska, Krystyna Dziworska i Eugeniusz Aleksandrowicz winni są gdańszczanom pełne rozliczenie madryckiej przygody prezydenta i jego otoczenia.
gem, pg
Inne artykuły związane z:
- 19/07/2017 06:50 - Gdańsk 9 lipca 1936 w "Gazecie Gdańskiej"
- 18/07/2017 17:28 - Tłumy gdańszczan towarzyszyły Wiliamowi i Kate
- 17/07/2017 16:12 - 757. Jarmark Św. Dominika z nowościami
- 16/07/2017 20:26 - Elżbieta Jakubiak: Prezydent narusza prawa SKT
- 15/07/2017 13:08 - Fundacja Kropelka Energii rozpoczęła działalność
- 13/07/2017 17:49 - Referendum w Sopocie - Odrywanie Karnowskiego od stołka
- 13/07/2017 15:26 - Rusza wystawa Grand Press Photo 2017 w Sopocie
- 12/07/2017 12:53 - Czarno-biały Gdańsk lat 60-tych
- 10/07/2017 08:09 - Lieder po raz drugi w Gdańsku
- 10/07/2017 07:48 - Gdańsk 7 lipca 1936 w "Gazecie Gdańskiej"