Rozmowa z Kazimierzem Wierzbickim, Prezesem Zarządu Stowarzyszenia Trefl Pomorze
- Atom Trefl Sopot zdobył złoty medal w siatkówce kobiet, a Trefl Sopot zdobył srebrny w koszykówce mężczyzn. Czy jesienią gdy ruszały rozgrywki ligowe w sportach halowych liczył Pan na taki dorobek medalowy drużyn?
- Każda drużyna rozpoczynająca rozgrywki walczy o wynik. Jednak nie tylko on jest głównym celem. Sport dla mnie to nie tylko medale, puchary ale przede wszystkim sportowe emocje na najwyższym poziomie, które gwarantujemy pomorskiej publiczności. Nasze drużyny grają na pięknej hali, obiekcie najwyższej, światowej klasy. Chcemy aby nasze drużyny grały dla mieszkańców Sopotu, Trójmiasta, całego Pomorza. Jako jedni z pierwszych klubów w Polsce osiągnęliśmy wysokie wyniki w popularyzacji naszych meczów wśród dzieci i młodzieży. Finałowe rozgrywki pokazały jaki potencjał drzemie wśród mieszkańców naszego województwa. Kibicowało nam kilka tysięcy fanów na każdym meczu. W trudnych sytuacjach, gdy przegrywaliśmy, cały czas czuliśmy doping, czuliśmy pomoc ze strony publiczności. Budujemy społeczność wokół gdańskiego, sopockiego, pomorskiego sportu. Przyjęliśmy model, który sprawdza się w wielu klubach zachodnich. Budujemy i umacniamy związek klubu ze środowiskiem. Jestem bardzo dumny z tego, że o naszych drużynach mówi się nie tylko w Trójmieście ale także w okolicznych gminach naszego województwa. Nasi zawodnicy i zawodniczki odwiedzają szkoły, organizujemy turnieje dla młodzieży, propagujemy sport w tych miejscach, gdzie wcześniej nikt nie myślał o najmłodszym pokoleniu. A to jest podstawa budowania społeczności sportowej.
- Uprzedził Pan jedno z moich kolejnych pytań. Kibice wydają się być dużą siłą drużyn Trefla. Są z drużynami zawsze i wszędzie, nie zostawiają zespołów w trudnych momentach, a po porażkach nie ma wyzwisk, ale jest podnoszenie na duchu.
Kazimierz Wierzbicki: Jestem dumny z naszych kibiców. Chcemy stwarzać im możliwość jak najlepszego kibicowania. Robimy wszystko w tym kierunku, aby publiczność w hali Ergo Arena czuła się jak u siebie w domu. Jesteśmy otwarci także na nowych kibiców. Jako jedni z pierwszych utworzyliśmy strefę młodego kibica, w której najmłodsi pod opieką wykwalifikowanych osób, mogą czerpać radość, a rodzice w tym czasie pasjonować się meczem. Moim marzeniem jest, aby hala żyła dwie, trzy godziny przed meczem. Wszystkie nasze działania kierujemy, aby zaplecze hali służyło kibicom. Wierzę w to, że wspólnymi siłami nam się to uda.
- Pozostając jeszcze w temacie kibiców. ERGO Arena umożliwia bicie rekordów frekwencyjnych. Tak było na finałach Tauron Basket Ligi czy na meczu Ligi Mistrzyń w siatkówce.
Kazimierz Wierzbicki: Mamy rekordy we frekwencji, ale nie tylko. Mamy najwyższą oglądalność naszych meczów. W koszykówce najwyższa średnia liczba kibiców w sezonie. Pod względem marketingowym i organizacyjnym dostajemy najwyższe noty we wszystkich trzech dyscyplinach. Rzeczywiście bijemy rekordy. Mają one wpływ nie tylko na nasze drużyny, ale przede wszystkim na promocję rozgrywek ligowych. Ostatnie mecze finałowe Trefla Sopot pokazały wzrost zainteresowania koszykówką w Polsce.
- Kiedyś w Łodzi na meczu ligowym siatkówki kobiet było podobno dziewięć tysięcy ludzi, a tylu w ERGO Arenie na meczu Atomu Trefla Sopot jeszcze nie mieliśmy.
Kazimierz Wierzbicki: Być może tak było. Jeżeli tak, to kolejny sezon to dla nas wyzwanie. Jednak warto wspomnieć, że chodzi nam tylko i wyłącznie o bicie rekordów, ale na komforcie i radości naszych kibiców. Na spotkania w Ergo Arenie przyjeżdżają autokary z całego województwa, z różnych gmin, powiatów. To kolejna rzecz, która nas cieszy. Ta młodzież zostaje i kocha ten sport. To jest efekt pozytywnego oddziaływania na młodzież. Bardzo nam w tym pomagają sponsorzy. Ci tytularni jak Lotos czy PGE, ale również ci mniejsi, lokalni. Natomiast ten wynik nie byłby tak wysoki gdyby nie bardzo dobra współpraca naszymi miastami. Mamy coraz więcej sponsorów, którzy wstępują do Stowarzyszenia Trefl Pomorze i czynnie bardzo mocno z nami współpracują.
- Wyniki osiągnięte przez drużyny Trefla to chyba powód do dużej satysfakcji?
Kazimierz Wierzbicki: Oczywiście. Bardzo mnie też cieszy utrzymanie siatkarzy LOTOS Trefl Gdańsk w PlusLidze. To bardzo trudna liga, w której budżety są ogromne. Osiągnęliśmy wynik satysfakcjonujący i myślę, że powoli siatkówka męska będzie się coraz bardziej liczyła na Pomorzu.
- Jak z Pana sercem? Pytam, bo niektóre mecze siatkarek i koszykarzy mogły przyprawić o zawał serca.
Kazimierz Wierzbicki: To prawda. Wiele meczów to wielka walka do samego końca i emocje na najwyższym poziomie. Natomiast lata doświadczeń w sporcie sprawiły, że serce wytrzymuje nawet te najbardziej ekscytujące spotkania o najwyższą stawkę. Sport to nie tylko emocje. Często praca w trakcie sezonu wymaga obiektywnych i racjonalnych decyzji, które przenoszą się na wynik sportowy. Wtedy nie ma miejsca na emocje.
- Drużyny siatkarek i koszykarzy pokazały, zwłaszcza w fazie play off, charakter. Obie drużyny pokazały, że grają do końca i wychodziły zwycięsko z wydawałoby się beznadziejnych sytuacji. W trudnych momentach potrafiły wnieść się na wyżyny umiejętności. Obie drużyny w finałach nie były stawiane w roli faworytów, ale Atom Trefl Sopot wywalczył złoto, a Treflowi Sopot bardzo niewiele do niego brakowało.
Kazimierz Wierzbicki: Jeśli chodzi o siatkówkę kobiecą to w zupełności się z Panem zgadzam. Drużyna siatkarek pokazała, że pomimo wielu trudnych chwil, zawodniczki potrafiły zjednoczyć się i zagrać zespołowo. W zespole znalazło się wiele reprezentantek krajów. Mimo to potrafiliśmy zbudować w nich taką emocjonalną więź, która spowodowała, że to nie faworyt sięgnął po złoto. Atmosfera w klubie, w drużynie, to czynniki, które bardzo wpływają na zawodniczki w tak ważnych, kluczowych momentach.
- Najlepszym przykładem był mecz półfinałowy z Dąbrową Górniczą i wygrana w tie breaku, chociaż rywalki prowadziły już 8:0.
Kazimierz Wierzbicki: Mecze z Dąbrową Górniczą był świetnym widowiskiem przede wszystkim pod względem emocji, ale wywołanych ogromną koncentracją napięć i emocjami zarówno zawodniczek jak i kibiców.
- Koszykarze również w trudnym momencie pokazali, że gra się do końca i chociaż byli skazywani na porażkę to do pokonania Asseco Prokomu nie wiele im brakowało, chociaż w decydującym spotkaniu przegrywali już ponad dwudziestoma punktami.
Kazimierz Wierzbicki: Za to podziwiam zawodników i trenera, że pomimo niepowodzeń potrafili się bez przerwy mobilizować, walczyć. Podjęli walkę tak trudną, że wydawałoby się, że to jest niemożliwe. A jednak oni to zrobili. Za to wielki szacunek dla naszych wszystkich zawodników. Zespół świetnie zbudowany, o ogromnych ambicjach i chciałbym, żeby to było kontynuowane w kolejnych latach.
- Nie miał Pan okresów zwątpienia gdy zaczęły się problemy finansowe w Atomie Treflu Sopot, gdy koszykarze przegrali kilka spotkań w końcówce?
Kazimierz Wierzbicki: Należę ludzi, których porażki mobilizują. Były pewne niedociągnięcia organizacyjne w drużynie Atomu, ale postanowiliśmy wspólnie z miastem Sopot, współwłaścicielem klubu, doprowadzić to do normalności. To była ogromna praca, bardzo trudna, bo wszędzie napotykało się jakiś opór. Teraz jest nowy prezes Atomu, nowy zarząd, budujemy nową strukturę. Wszystkie sprawy zostały wyczyszczone i klub funkcjonuje prawidłowo.
- Wielokrotnie powtarzał Pan, że chce, żeby Trefl Sopot był jak najbardziej polską drużyną. Tak było z koszykarzami i siatkarzami. W Atomie główną rolę odgrywały zawodniczki zagraniczne. W przyszłym sezonie to się zmieni i skład będzie oparty na Polkach.
Kazimierz Wierzbicki: Nie chciałbym być źle odbierany, że jest to jakiś element nacjonalizmu. Na pewno w każdej drużynie będą zawodnicy i zawodniczki zagraniczni. Natomiast element czysto patriotyczny musi być. Gdzieś to trzeba wymierzyć. Zawodniczki i zawodnicy polscy na parkiecie są dobrze odbierani. Akurat w koszykówce jest wielu naszych wychowanków z czego bardzo się cieszę. Klub wychował tylu zawodników, że moglibyśmy z nich wystawić drużynę, która byłaby w krajowej czołówce. Do tego będziemy przez lata dążyli, żeby we wszystkich drużynach tak się działo. Będziemy stawiali na polskich tak młodych, jak i doświadczonych zawodników.
- Wydaje się, że przed drużyną siatkarek będzie cięższy sezon, bo Atom Trefl Sopot osiągnął już szczyt i zazwyczaj jest tak, że łatwiej zdobyć mistrzostwo niż to później je obronić. Koszykarze mają jeszcze jeden krok do osiągnięcia szczytu.
Kazimierz Wierzbicki: Prawda, ale my nie musimy za wszelką cenę zdobywać złota. Oczywiście trzeba sobie stawiać wysokie cele i takie też chcemy sobie wyznaczać. Jednak dla nas najważniejsze jest budowanie drużyny na wysokim poziomie sportowym dla kibiców, dla młodzieży. Liczy się dla nas popularyzacja sportu, wychowanie dzieci poprzez aktywność sportową. Bez tego nasze drużyny nawet ze zlotem nie będą ściągać tysięcy kibiców na halę. Bez emocji, bez tożsamości sportowej nie można budować sportu na następne kilkanaście lat.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 16/06/2012 16:55 - GLPS: Budros.pl zdetronizował Nextboard.pl
- 16/06/2012 10:32 - Rekrutacja na AWFiS
- 15/06/2012 18:42 - "Dzieci Andrzejowi Grubbie" po raz siódmy
- 13/06/2012 14:37 - Składy na mecz w Gorzowie
- 13/06/2012 11:58 - Turniej dzikich drużyn na rozgrzewkę przed meczem Polska-Czechy
- 12/06/2012 12:43 - Łukasik w Atomie Treflu, Tokarska odeszła do Dąbrowy Górniczej
- 11/06/2012 22:24 - „Bobo” krytycznie o meczu Polska-Grecja
- 11/06/2012 18:26 - Rozdziobani przez "Jaskółki"
- 08/06/2012 18:09 - Polacy podtrzymają dobrą passę na Parken?
- 07/06/2012 21:16 - Frasunkiewicz: To mistrzostwo smakuje najlepiej na świecie