Gdzie Legia nie może, tam sędzie pomoże. To powiedzenie idealnie oddaje przebieg meczu w stolicy. W pierwszej połowie to gospodarze przeważali. W drugiej - Lechia. Jednak pod koniec meczu do gry włączył się sędzia Paweł Gil z kolegami i dał "Wojskowym" trzy punkty po bramce ze spalonego widzianego z kosmosu.
W tym spotkaniu w składzie była tylko jedna niespodzianka. Nieobecnego Piotra Wiśniewskiego na lewym skrzydle nie zastąpił Grzelczak, ale Brazylijczyk, Bruno Nazario. I trzeba przyznać, że ze swoich boiskowych zadań wywiązywał się nawet nieźle. Do pełni szęścia brakowało jedynie asysty lub bramki. A szanse miał wyborne. Pierwsza nadarzyła się w 21. minucie, kiedy po strzale Vranjesa stanął praktycznie przed pustą bramką. Ale pomocnik Lechii zachował się mało brazylijsko i zamiast dać gdańszczanom prowadzenie, posłał piłkę w trybuny.
I tak naprawdę była to jedyna szansa biało-zielonych w pierwszej połowie. Przez jej zdecydowaną większość to Legia była zespołem dominującym. Cały czas prowadziła grę i stwarzała groźne sytuacje pod bramką Mateusza Bąka. Ten, na szczęście, bronił pewnie. A nawet jeśli zdarzał mu się błąd, to ratowali go obrońcy. Trzeba przyznać, że świetne zawody rozegrał Rafał Janicki, który asekurował bocznych defensorów. Swoją cegiełkę do zera z tyłu w pierwszej części spotkania dołożyli także Borysiuk z Łukasikiem, którzy wyłączyli z gry Radovicia i dobrze pomagali Janickiemu, kiedy ten biegał po skrzydłach. Tak naprawdę Legia mogła wyjść na prowadzenie jedynie dzięki szczęściu. To jednak jej nie dopisało, bo swój błąd w 33. minucie naprawił Bąk - najpierw minął się z piłką przy dośrodkowaniu. Główkował ją Igor Lewczuk, ale bramkarz Lechii zdąrzył na czas i sparował ją na słupek.
Tyle z pierwszej połowy. Wiało nudą i beznadzieją tak naprawdę z obu stron, ale mimo wszystko to aktualny mistrz karju był o dwie klasy lepszy. Druga połowa to już zupełnie inna bajka w wykonaniu podopiecznych Tomasza Untona. W szatni, w przerwie, musiało być naprawdę gorąco, bo lechiści wyszli na boisko kompletnie odmienieni. Głównie Nazario i Colak. Najpierw Brazylijczyk strzelił z kilkunastu metrów obok słupka po dobrym podaniu Łukasika. Później postanowił już podawać do Colaka, z którym widać, że dobrze się rozumie. Najpierw jednak Chorwat minimalnie główkował obok słupka, a później - zamiast podciąć piłkę nad Kuciakiem - próbował minąć bramkarza gospodarzy, dzięki czemu dał mu szansę na obronę strzału.
Lechia przeważała. Raz po raz przeprowadzała groźne akcje, ale po raz kolejny brakowało ostatniego podania lub dobrego wykończenia. Czasem też na wysokości zadania stawał Kuciak właśnie. Coraz lepiej grali Vranjes z Makuszewskim, a Daniel Łukasik wyrósł w tym mecu na playmakera z prawdziwego zdarzenia. Lechia nadrobiła brak strzałów i w drugiej części meczu bombardowała bramkę Legii. Ta odpowiedziała tylko dwa razy.
Najpierw w 63. minucie starał się strzelić Orlando Sa. Jednak ponownie odpowiedzieli gdańszczanie. W 73. minucie dobrze dośrodkował Nazario, ale Stojan Vranjes wciąż nie może się wcelować w bramkę rywali strzelając głową. Chwilę później sam Brazylijczyk mógł wyprowadzić biało-zielonych na prowadzenie, ale jakimś cudem piłkę nogą odbił Kuciak.
I to był moment, kiedy do gry włączyli się sędziowie. Najpierw Paweł Gil, który zaczął gwizdać wszystko w stronę gospodarzy i nawet ewidentne ich faule na lechistach nie robiły na nim żadnego wrażenia. W sukurs poszedł mu liniowy, który w 87. minucie absolutnie wypaczył wynik meczu. Remis był by najbardziej sprawiedliwy, ale dlaczego nie potwierdzić powiedzenia "gdzie Legia nie może, tam sędzia pomoże"? Przy dośrodkowaniu Dudy z rzutu wolnego na spalonym było przynajmniej trzech graczy Legii. Wprawdzie Orlando Sa, który zdobył decydującą bramkę - chyba - się na nim nie znajdował, ale jego koledzy na tyle absorbowali uwagę Mateusza Bąka, że sędzia nie miała prawa nie podnieść chorągiewki.
Oczywiście, gdyby Lechia była skuteczniejsza i miała więcej szczęścia, to by wygrała bez problemu. Jednak sport bywa niesprawidliwy. Tak też było w stolicy.
Patryk Gochniewski
- 19/10/2014 17:34 - Szybko i łatwo po fotel wicelidera
- 18/10/2014 20:46 - Trefl rozbity w Koszalinie
- 18/10/2014 20:19 - Będzie spacerek?
- 18/10/2014 09:18 - Zwycięska inauguracja Młodej Ligi Kobiet PGE Atomu Trefl
- 17/10/2014 22:02 - Nie zasłużyli na przegraną - oceniamy lechistów za mecz Legią
- 17/10/2014 13:19 - Czy Warszawa znowu legnie?
- 14/10/2014 16:08 - Thomas H. Jonasson z "dziką kartą" na Grand Prix 2015
- 14/10/2014 15:11 - Oświadczenie Tadeusza Zdunka o sytuacji w klubie
- 11/10/2014 20:15 - Oświadczenie Tadeusza Zdunka w związku z decyzją PZMot. o wycofaniu licencji dla Wybrzeża
- 11/10/2014 12:55 - Pałac - PGE Atom Trefl LIVE: 0:3 - 18:25, 22:25, 21:25