Gdańscy piłkarze najwyraźniej „nie lubią” ścisłej ligowej czołówki. Po raz kolejny mogli zapewnić sobie miejsce w czubie tabeli, nawet trzecią pozycje, jednak po raz kolejny stracili punkty w decydującym meczu. Marnym pocieszeniem jest to, że tym razem nie przegrali, a zdołali wyszarpać punkt po remisie z Wisłą 2:2 (1:0).
Jeszcze po pierwszej połowie były podstawy do optymizmu, jednak w drugich 45 minutach warunki gry dyktowała Wisła i to gdańszczanie musieli gonić wynik, a ostatecznie uratowała ich poprzeczka.
Przed meczem w gdańskim obozie było nieco obaw związanych z dyspozycją poszczególnych zawodników. Okazało się jednak, że podstawowi obrońcy – Jakub Wawrzyniak i Grzegorz Wojtkowiak mogą zagrać od pierwszej minuty. Zabrakło jednak Rafała Janickiego a jego miejsce na środku obrony niespodziewanie zajął Ariel Borysiuk, choć dość szybko wymienił się pozycjami ze Stojanem Vranjesem.
Gdańszczanie już w 4 minucie próbowali sprawdzić refleks swojego byłego kolegi w bramce Wisły – Michała Buchalika. Antonio Colak jednak w ostatniej chwili został zatrzymany w polu karnym. Gdańszczanie przeważali i starali się narzucić rywalom swój styl gry. Wprawdzie nie przeważali już tak wyraźnie jak podczas meczu w lutym, jednak i tak częściej byli w posiadaniu piłki. Po kwadransie gry piłka znalazła drogę do bramki krakowskiej, jednak arbiter gola nie uznał ze względu na spalonego. Kilka minut później na ofsajdzie znalazł się Colak, który wychodził sam na sam z bramkarzem Wisły. Goście starali się stwarzać zagrożenie ze stałych fragmentów gry, jednak defensywa Lechii i młody golkiper funkcjonowali w pierwszej połowie poprawnie stąd wysiłki Białej Gwiazdy spełzły na niczym.
W 34 minucie na mocne uderzenie zza pola karnego zdecydował się Sebastian Mila, piłka minimalnie minęła bramkę, ale już 3 minuty później znalazła się w bramce gości. Po błędzie defensywy Wisły do piłki dopadł Colak. Uderzenie gdańskiego napastnika odbił przed siebie Buchalik, najszybciej przy piłce znalazł się Makuszewski, strzelił nie do obrony, pod poprzeczkę, i otworzył wynik meczu. Za moment powinno być 2:0 jednak żaden z gdańszczan po dobrej centrze w pole karne nie zdołał uderzyć na bramkę.
Kolejne wyborne sytuacje biało-zieloni marnowali po przerwie. W 49 minucie Colak wychodził już sam na sam z Buchalikiem, jednak nie zdołał trafił w piłkę, którą wyłożył mu Makuszewski. W 57 minucie z rogu zagrywał Mila, Wojtkowiak odbił głową w kierunku bramki, ale Stojan Vranjes z bardzo bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką. Skoro gdańszczanie „nie chcieli” zdobywać kolejnych bramek zaczęli robić to krakowianie.
Już w 60 minucie po błyskawiczne kontrze Semir Stilić zagrał piłkę do Rafała Boguskiego, a ten głową pokonał Budziłka. Po niespełna 10 minutach Wisła już prowadziła. Wprowadzony po przerwie Jean Barrientos okazał się być najbardziej przytomnym w polu brakowym Lechii i piętą zdobył bramkę. Przy tym efektownym golu kompletnie nie popisali się gdańscy defensorzy, którzy przypominali bardziej kartonowe postaci z reklam awizujących mecz na gdańskich ulicach niż ekstraklasowych zawodników.
Lechii, która już „witała się z gąską” w postaci trzeciego miejsca w tabeli, przyszło teraz gonić wynik. Jak na kapitana przystało wziął to na swoje barki kapitan zespołu. Po dośrodkowaniu Mili z kornera do piłki w polu karnym Wisły najwyżej wyskoczył Kevin Friesenbichler i głową skierował piłkę do siatki. Gospodarzom nie wystarczyło jednak sił by pójść za ciosem, co więcej to Wisła była o wiele bliższa wywiezienia z Gdańska kompletu punktów. Goście raz po raz przedostawali się w pole karne gdańszczan i oddawali groźne strzały. W 86 minucie Stilić uderzył w poprzeczkę, później Budziłek z trudem wybił na róg, a po kolejnych kilkudziesięciu sekundach wiślacy oddali strzał prosto w gdańskiego golkipera. Żadnej ze stron nie udało się już trafić do bramki i mecz zakończył się podziałem punktów, który nie satysfakcjonuje chyba żadnej ze stron.
- Mam żal do zespołu o to, co działo się w pierwszej połowie, kiedy to swoją gra napędzaliśmy gdańską drużynę. W drugiej połowie było już lepiej. Szkoda tych punktów, bo choć w pierwszej połowie graliśmy gorzej, to w drugiej części meczu mogliśmy pokusić się o komplet – powiedział po meczu trener Wisły Kazimierz Moskal.
- To było bardzo dobre spotkanie. W pierwszej połowie my przeważaliśmy, później gra się wyrównała a w końcówce Wisła zaczęła przeważać. Dziś wygrała przede wszystkim piłka ponieważ każda z drużyn grała o 3 punkty – ocenił szkoleniowiec Lechii Jerzy Brzęczek.
LECHIA GDAŃSK – WISŁA KRAKÓW 2:2 (1:0)
Bramki:
1:0 Makuszewski (37)
1:1 Boguski (60 - głową)
1:2 Barrientos (69)
2:2 Friesenbichler (73 - głową)
LECHIA: Budziłek - Wojtkowiak, Borysiuk, Gerson, Wawrzyniak – Łukasik (82 Możdżeń), Vranjes - Makuszewski, Mila (77 Wiśniewski), Nazario – Colak (67 Friesenbichler)
WISŁA: Buchalik - Jović, Sadlok, Głowacki, Burliga – Garguła (46 Barrientos), Dudka, Jankowski, Stilić, Boguski (83 Guzmics) – Brożek
Zółte Kartki: Wojtkowiak (Lechia); Dudka, Jović (Wisła)
Sędziowali: Stefański (Bydgoszcz) oraz Boniek, Kupsik
Widzów: 18 032
Krzysztof Klinkosz
Inne artykuły związane z:
- 18/05/2015 07:49 - "Smoku" zostaje w PGE Atom Trefl
- 16/05/2015 22:31 - Kolejarz Intermarche - Wybrzeże LIVE; 41:45
- 16/05/2015 20:22 - "Niedźwiadki" bez pazurów
- 16/05/2015 13:44 - Poszatkowany skład nie dał rady wygrać - oceny lechistów po meczu z Wisłą
- 15/05/2015 23:10 - Uczczono pamięć Andrzeja Grubby przy pingpongowym stole
- 15/05/2015 15:29 - Czy Lechia po raz drugi ogra Wisłę?
- 14/05/2015 21:11 - Integracyjne granie w hali MRKS
- 13/05/2015 19:16 - Integracyjne upamiętnienie Andrzeja Grubby
- 13/05/2015 13:14 - Awizowane składy na mecz w Rawiczu
- 13/05/2015 11:08 - Falaschi zostaje w Lotosie Trefl