Kolejny mecz z cyklu "o życie" rozegra Lechia. W niedzielę o godz. 17.00 na PGE Arena rozpocznie się spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Kibice obu drużyn żyją w wielkiej przyjaźni, ale na boisku obie ekipy będą twardo walczyć o punkty.
Śląsk Wrocław dalej liczy się w walce o mistrzostwo Polski i do prowadzącej w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, Legii Warszawa traci tylko trzy punkty. Lechia Gdańsk jednak również jak ryba wody potrzebuje zwycięstwa po porażce z Lechem Poznań 1:2. Wrocławianie jesienią rozczarowują, ale czy daje to jakiś cień szansy na zwycięstwo dla biało-zielonych?
Zwłaszcza, że już w spotkaniu z Kolejorzem piłkarze Pawła Janasa udowodnili, że spotkania z czołówką będą dla nich naprawdę ciężkim kawałkiem chleba. Przy Bułgarskiej nasz zespół co prawda przegrał zaledwie 1:2, ale rezultat z pewnością nie odzwierciedlał przebiegu spotkania.
Podopieczni Mariusza Rumaka mieli mnóstwo znakomitych okazji bramkowych, ale razili nieskutecznością. Lechia nieśmiało kontratakowała od czasu do czasu, a jedyny gol był autorstwa... pomocnika poznaniaków, Dmitre Injaca. Ów mecz dobitnie pokazał, że o ile gdańszczanie mogą jak równy z równym rywalizować z sąsiadami z tabeli bądź z ekipami z jej środka, ale starcia z czołówką zapowiadają się wyjątkowo ciężko. Tak było w ubiegłą niedzielę z Lechem i tak zapewne również będzie w przyszłą niedzielę ze Śląskiem.
– Spotkanie było bardzo zacięte do ostatnich minut. Niestety znów przegraliśmy, tracąc przynajmniej jeden punkt. Nie jesteś skoncentrowani do ostatniego gwizdka sędziego i w końcówkach przeciwnik strzela nam bramki. Do końca sezonu zostały nam cztery mecze i musimy w nich walczyć bo naprawdę mamy mało punktów. To co mnie najbardziej martwi to fakt, że w ostatnich dwóch spotkaniach nie zdobyliśmy żadnego punktu - skomentował grę swojego zespołu na pomeczowej konferencji Paweł Janas. Również bramkarz gdańszczan, Wojciech Pawłowski, który wrócił do bramki Lechii zaznacza, że nie ma sensu teraz poddawać się i załamywać rąk. - Straszne jest to, że zwykle bramki, a także co się z tym wiąże, punkty tracimy zwykle w końcówkach spotkań, tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Tak było w niedzielę z Lechem, wcześniej również z Cracovią. Wynika to chyba z braku koncentracji - zauważa golkiper Lechii. - Nie możemy jednak załamywać rąk, do końca sezonu zostały nam cztery mecze i nie ma innej opcji niż ta, żebyśmy mieli się utrzymać.
W czym zatem należy upatrywać szansy na punkty Lechii w niedzielę? Na pewno nie w tym, że będzie to mecz przyjaźni, bo ta z pewnością dominować będzie na trybunach PGE Areny, zaś na boisku raczej próżno będzie jej szukać. Przyglądając się bardziej racjonalnym przesłankom, na pewno trzeba mieć na uwadze fakt, że wrocławianie w dwóch ostatnich spotkaniach nie błyszczeli formą, remisując z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1 i wygrywając po olbrzymich męczarniach z GKS Bełchatów 1:0. Poza tym próżno we wrocławskim zespole szukać graczy, którzy są w świetnej formie. Inna sprawa, że w ekipie Lechii znalezienie takich graczy również byłoby nie lada wyzwaniem. Pozostaje zatem mieć nadzieje, że grający z nożem na gardle gdańszczanie wzniosą się w końcu na wyżyny swoich umiejętności, co w tym sezonie nieczęsto im się zdarzało. Nie można bowiem liczyć tylko na to, że ŁKS Łódź i Cracovia wiecznie będą przegrywać, grając na korzyść Lechii, bo może się to wkrótce brutalnie zemścić.
Przewidywany skład Lechii: Pawłowski - Deleu, Bąk, Madera, Wilk - Nowak, Surma, Bajić, Kosecki, Traore - Grzelczak.
Maciej Kanczak
- 22/04/2012 10:24 - Lotos Wybrzeże - Polonia LIVE
- 22/04/2012 09:40 - Asseco robi pierwszy krok
- 21/04/2012 17:52 - Pieszczek nie powalczy w Europie
- 21/04/2012 17:45 - Arka dalej od pwrotu do ekstraklasy
- 21/04/2012 11:49 - Lotos Wybrzeże - Polonia: Kto przezwycięży problemy?
- 19/04/2012 13:27 - Koszykarski play-off wyłoni trójmiejski finał?
- 19/04/2012 13:12 - GLPS: Przerwana passa Budrosu
- 18/04/2012 14:09 - Składy na spotkanie Lotosu Wybrzeże z Polonią
- 17/04/2012 15:39 - Dzień otwarty AWFiS - oswojenie z uczelnią i wymaganiami egzaminacyjnymi
- 16/04/2012 17:15 - Nie zawiedli tylko Pedersen i kibice - po meczu w Toruniu