Lechia deklasowała Arkę, ale sędzia Musiał postanowił przepisy skierować na stronę gdynian i dać im nadzieję na dobry wynik. Tym samym gdańszczanie zostali nieco wybici z rytmu. Gdyby żółto-niebiescy mieli tyle umiejętności, ile ambicji, mogliby urwać punkt, a tak bez zmiany – w ekstraklasie Lechia pany.
* * *
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak, Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Ariel Borysiuk, Milos Krasić, Rafał Wolski, Sławomir Peszko (Simeon Sławczew 86'), Flavio Paixao (Lukas Haraslin 72'), Marco Paixao (Grzegorz Kuświk 77')
Arka Gdynia: Konrad Jałocha, Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak, Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak, Dariusz Formella (Adrian Błąd 66'), Dominik Hofbauer, Miroslav Bożok (Michał Nalepa 81'), Rafał Siemaszko (Josip Barsić 66')
Bramki: M. Paixao (27'), Marcjanik (62' – sam.) - Hofbauer (70')
* * *
Trener Piotr Nowak nie postanowił zaryzykować. Nie potasował składu. Na ławce mocni Sławczew, Kuświk, van Kessel i Haraslin, którego wygryzł ze składu powracający Peszko. Reszta pierwszej jedenastki identyczna jak w dwóch poprzednich meczach. O bramki mieli walczyć bracia Paixao, którzy w Gdańsku są dość skuteczni, a środek pola zabezpieczać Ariel Borysiuk. O kreację mieli zadbać Krasić z Wolskim. Biorąc jednak pod uwagę stan obu drużyn, to derby dla Lechii wydawały się formalnością. Jednak te formalności wielokrotnie okazywały się mrzonkami, więc czekaliśmy co przyniosą wydarzenia na murawie.
Dziwny to był mecz derbowy. Emocji praktycznie nie było. Nic nie iskrzyło. Raz jedynie miejsce w szeregu Formelli pokazał Stolarski, a drugi raz to idiotyczny faul Bożoka na żółtą kartkę. Co do spraw czysto piłkarskich, to również niewiele się działo. Lechia wprawdzie była bardzo zaskoczona tym, że Arka wyszła mocno nabuzowana i w koszulkach biegali faceci, a nie chłopcy z Orlika i to mogło się dla niej źle skończyć, bo ciągnący grę gdynian Siemaszko i Formella robili sporo szumu pod bramką Kuciaka. Ten drugi trafił nawet w poprzeczkę.
Lechiści jednak szybko się ogarnęli. Chwilę po tej sytuacji niewiele pomylił się Borysiuk. A za moment na boisku przebywali tylko gdańszczanie. Sytuacje się mnożyły, ale do bramki nie trafiali Marco ani nikt inny, kto miał okazję. Jakimś cudem Konrad Jałocha przypomniał sobie także, że bramkarz musi bronić. Dlatego też gospodarze dopięli swego dopiero w 27. minucie. Świetny przerzut do Flavio zaliczył Wawrzyniak, a Portugalczyk mocno zagrał w stronę brata, który wpakował piłkę do bramki. 1:0 w pełni zasłużone, ale biorąc pod uwagę kulturę gry, pomysł i umiejętności, powinno być przynajmniej cztery. No, ale wiadomo, derby. Arka starała się odgryzać, raz nawet znów przed szansą stanął Formella, ale naprzeciwko miał Kuciaka, więc żeby strzelić bramkę, trzeba się dużo bardziej postarać. Ogólnie zaś pomysł na grę gości wyglądał następująco – laga na pałę do przodu, a nuż się uda, i faulowanie gdańszczan w każdej strefie boiska. Widać zatem było rękę Leszka Ojrzyńskiego.
Druga połowa rozpoczęła się identycznie, jak skończyła pierwsza. Działo się niewiele, ale Lechia totalnie kontrolowała przebieg meczu. Dopiero w 62. minucie fatalnie wybił piłkę Marcjanik, wprost po nogi Peszki. Skrzydłowy Lechii popędził lewą stroną, dośrodkował i po nodze nieszczęsnego Marcjanika piłka wpadła do bramki. 2:0. Chwilę później powinno być 3:0, ale bardzo dobry strzał Marco musnął na rożny Jałocha, który nagle zapomniał, że przecież do tej pory wpuszczał wszystko, co leciało w bramkę.
W 70. minucie nastąpiła dziwna sytuacja, która pokazała, że zasady gry w piłkę należy poprawić. Flavio zasłaniał twarz, ale piłka trafiła go w rękę (która scaliła się z sylwetką, nie powiększając przy tym obszaru zawodnika) – kwestia interpretacji. Sędzia Musiał gwizdnął wolnego na siedemnastym metrze. Do piłki podszedł Hofabuer, który ładnym strzałem zdobył, jak się okazało, honorowego gola dla gdynian. Ale od tego momentu znów wyszło, że Lechia, której nic nie przeszkadzało, żeby dalej kontrolować spotkanie, przestała grać. Wprawdzie Arka była bardziej ambitna niż utalentowana, ale nigdy nie wiadomo co się skończy nieszczęściem.
Ostatecznie jednak wynik nie uległ zmianie i w 37. derbach Trójmiasta górą Lechia, która w ekstraklasie nigdy nie przegrała z odwiecznym rywalem zza miedzy. Tym samym gdańszczanie wysunęli się nie tylko na trzecie miejsce w tabeli i zmniejszyli dystans do remisujących w 29. kolejce Jagiellonii i Legii, ale jednocześnie bezsprzecznie rządzą w Trójmieście, mając trzynaście wygranych meczów z żółto-niebieskimi. W Arce widać było nieco więcej ambicji niż w ostatnich meczach, ale szósta kolejna porażka z rzędu nie rokuje dobrze. Być może następne derby znów za kolejne kilka lat.
Patryk Gochniewski
- 20/04/2017 21:47 - Gomólski nie powalczy o Grand Prix 2018, Kossakowski w finale Srebrnego Kasku
- 19/04/2017 17:18 - Siatkarki Atomu przenoszą się do Krakowa
- 19/04/2017 13:05 - Składy na mecz Orzeł - Zdunek Wybrzeże
- 18/04/2017 19:53 - Renat Gafurow: Mogę zostać w Gdańsku na kolejne 10 lat
- 17/04/2017 18:26 - Jakość zawsze wygra z ambicją - oceny lechistów po derbach w Gdańsku
- 16/04/2017 14:42 - Arka nabiera wody. Czy Lechia ją całkowicie zatopi?
- 15/04/2017 11:44 - Mecz w Bydgoszczy przełożony na 14 maja
- 13/04/2017 17:40 - Janusz Makowski: Lechia - chłopaki z Ogarnej w Gdańsku
- 13/04/2017 08:41 - Składy na mecz Polonia Bydgoszcz - Zdunek Wybrzeże
- 10/04/2017 17:55 - Po meczu Zdunek Wybrzeże - Lokomotiv: Presja aż wychodziła z uszu