Tylko trzy miesiące na stanowisku trenera pierwszego zespołu spędził w Lechii Gdańsk Portugalczyk, Joaquim Machado. Kto będzie jego następcą?
Machado w Ekstraklasie rozegrał z Lechią dziewięć meczów i był bardzo dokładny, bo jego bilans to po trzy zwycięstwa, remisy i porażki. Kiedy przychodził do klubu zapowiadano, że będzie kontynuował wizję Ricardo Moniza. Trzeba było wierzyć na słowo, bo nikt nigdy nie słyszał o Portugalczyku. Jedyne co za nim przemawiało to ukończenie najlepszej portugalskiej szkoły trenerskiej. Niestety, sytuacja w jakiej znalazł się Machado od razu go pogrążyła. Kiedy tak spokojny człowiek dostaje praktycznie nową drużynę, gdzie nikt nikogo nie zna, to nie ma mowy, żeby myśleć o sukcesie. To wszystko go przerosło i mimo zapewnień właścicieli przed meczem z Pogonią Szczecin, że wypełni swój kontrakt do końca, to porażka w tym spotkaniu przelała czarę goryczy i Machado pożegnał się z Gdańskiem.
Sytuacja była o tyle trudna, że władze Lechii nie miały nikogo w zanadrzu. Tymczasowe obowiązki trenerów pierwszej drużyny przejęli Maciej Kalkowski (szkoleniowiec rezerw) oraz Tomasz Unton (asystent w sztabie Machado). Zarządcy klubu wyjechali zaś szukać nowego trenera. Na karuzeli ponownie znaleźli się Waldemar Fornalik, Dariusz Kubicki i Tomasz Hajto. Dwaj pierwsi szybko z niej wypadli. Fornalik, bo chce zbyt dużo pieniędzy, Kubicki natomiast ma ważny kontrakt z Olimpią Grudziądz i chce go wypełnić do końca (poza tym nawet gdyby Lechii udało się przekonać go do powrotu nad morze, to musiałaby zapłacić resztę grudziądzkiej pensji, bo tak jest skonstruowana umowa). Hajto wciąż się kręci, ale bardziej bierze się go pod uwagę w kontekście drugiego trenera.
Pojawiło się też kilka zagranicznych opcji – Huub Stevens, Thorsten Fink, Uwe Rapolder czy... Ricardo Moniz. Stevens za drogi, więc znów odpadł w przedbiegach, a Fink jest dużym znakiem zapytania w kwestii tego czy by sobie poradził z tym bałaganem. Moniz natomiast chętnie wróci do Lechii (stracił pracę w TSV Monachium przez słabe wyniki) jeśli ta przebije ofertę HSV Hamburg, gdzie mógłby się przenieść Holender i jeśli pozbędzie się Andrzeja Juskowiaka, z którym były szkoleniowiec biało-zielonych jest skonfliktowany i był to też jeden z powodów odejścia Moniza z klubu. Tajemnicą poliszynela jest, że pełniący funkcję dyrektora sportowego Juskowiak jest na wylocie, więc opcja z Holendrem wydaje się bardzo prawdopodobna. Najgłupszym było by chyba zatrudnienie Rapoldera, który ostatnią styczność z trenerką miał w 2011 roku, kiedy to prowadził Karlsruher SC.
Kibice właśnie najchętniej widzieliby na ławce któregoś z byłych trenerów, czyli Kubickiego albo Moniza. Również piłkarze mówią, że z Holendrem świetnie się pracowało i była bojowość zarówno w szatni, jak i na boisku. Jak ta cała sytuacja się skończy? A może władze Lechii znów wyciągną jakiegoś królika z kapelusza? Odpowiedź powinniśmy poznać do weekendu, gdyż na meczu w Zabrzu powinien już drużynę prowadzić nowy trener.
goch
Inne artykuły związane z:
- 26/09/2014 20:50 - Nowe boiska dla gdańskich szkół
- 26/09/2014 20:28 - Smocze łodzie na Motławie
- 26/09/2014 20:16 - "Atomówki" przegrały z mistrzem Polski - wynik
- 26/09/2014 19:27 - Przywitaj w Gdańsku mistrza świata i poznaj zespół żółto-czarnych!
- 26/09/2014 19:20 - Niżej upaść się nie da
- 26/09/2014 13:46 - Damaske dołącza do PGE Atomu Trefla
- 25/09/2014 22:17 - Ostatni sprawdzian PGE Atomu Trefla przed ligą
- 25/09/2014 18:56 - Przełajowcy zainaugurowali szkolną rywalizację
- 25/09/2014 18:43 - Śmiałkowski: Nic na siłę
- 25/09/2014 18:28 - Skromne pożegnanie sezonu żużlowego w Gdańsku