Lechia Gdańsk i debiutujący w roli jej trenera Piotr Nowak efektownie rozpoczęli wiosenną część rozgrywek ekstraklasy. Wygrali z Podbeskidziem 5:0 (0:0). Worek z bramkami rozwiązał się tuż po przerwie, kiedy „wykartkowani” goście musieli bronić się w „dziewiątkę”.
Gdańszczanie pierwsze oficjalne spotkanie w 2016 roku rozpoczęli zgodnie ze zmianami, które wprowadził Piotr Nowak. W trójce obrońców znaleźli się Rafał Janicki, Mario Maloca i Jakub Wawrzyniak. Środek Pola zajęli Sebastian Mila i Daniel Łukasik, Milos Krasić zagrał nieco wysuniętego pomocnika zaś na szpicy wystąpili Flavio Paixao i Grzegorz Kuświk. Dziwić mogła obecność Portugalczyka w wyjściowym składzie, który z drużyną biało-zielonych trenował tylko kilka razy a wcześniej zesłany był do rezerw Śląska. Paixao wprowadzał jednak wiele pozytywnego zamieszania w ataku, a po starciu z nim z boiska wyleciał Marek Sokołowski.
Gdańszczanie rozpoczęli z impetem, jednak znów brakowało im precyzji w wykończeniu akcji. Mieli ponad 70-procentoqwe posiadanie piłki, ale żaden z nich nie potrafił otworzyć wyniku. Tymczasem po pół godzinie gry mogło być 1:0 dla "Górali". Z wolnego zagrywał Adam Mójta, przerzucił piłkę nad gdańszczanami, trącił ją jeszcze Jozef Piacek i futbolówka odbiła się od poprzeczki. Jednak, jak się później okazało, kluczowe momenty całego meczu miały dopiero nadejść. Goście, którzy nie przebierali w środkach i często faulami powstrzymywali gdańszczan na własnej skórze odczuli skutki takiej gry. Najpierw Kohei Kato sfaulował mijającego go na pełnej prędkości i wychodzącego na dogodną pozycję Lukasa Haraslina, a cztery minuty później Sokołowski trącił, również wychodzącego na pozycję, Paixao. Goście mieli do arbitra ogromne pretensje zwłaszcza za drugą czerwoną kartkę, jednak trudno mówić w tym przypadku o błędzie arbitra.
Osłabieni goście już w 48 minucie stracili pierwszą bramkę. Milos Krasic dośrodkowywał z prawej strony a piłkę ręką w polu karnym zagrał Adam Deja. Sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Mila i pewnym strzałem, przy słupku otworzył wynik spotkania. To podbudowało gdańszczan, którzy chwilami nie wychodzili wręcz ze strefy 20 metrów przed bramką Wojciecha Kaczmarka. 2:0 było już w 54 minucie. Gdańszczanie „rozklepali” obronę bielszczan. Kuświk, najpierw zagrał do Haraslina, Słowak znalazł w polu bramkowym Malocę i gdańszczanie cieszyli się z kolejnego trafienia.
Po 4 minutach było już 3:0. Tym razem Krasić zagrał do Kuświka, gdański napastnik podbiegł kilka metrów wzdłuż bramki i strzelił efektowną bramkę. Już po chwili było 4:0. Tym razem do siatki trafił bardzo dobrze grający w sobotę Krasić. Serb dostał idealne podanie przed bramkarza i w sytuacji sam na sam nie pomylił się.
Gdańszczanie na chwilę nieco odpuścili rywalom, jednak cały czas zdecydowanie przeważali, kilka razy niewiele brakowało, a zdobyliby piątą bramkę. Swoje okazje mieli i Mila i Peszko. Wreszcie ten drugi zawodnik doczekał się swojej pierwszej bramki dla biało-zielonych. W 86 minucie reprezentant Polski po podaniu Michała Chrapka uderzył głową, precyzyjnie, przy słupku i ustalił wynik meczu.
- Przegrywamy 0:5 i to może być cały komentarz do tego spotkania. Nic więcej mądrego nie wymyślę. Nie był to porywający mecz w naszym wykonaniu. Sytuacja przy stanie 0:0, gdy Damian Chmiel był faulowany mogła wiele zmienić. Niektórzy biorą pieniądze za pracę i muszą ponosić konsekwencje swojego zachowania, ale nie chcę za dużo powiedzieć - powiedział po meczu trener Podbeskidzia Robert Podoliński.
- Wynik oczywiście cieszy, ale musimy być cierpliwi. W ostatnim czasie zrobiliśmy wyraźne postępy i dzisiaj zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Dwie czerwone kartki dla gości nieco ułatwiły nam zadanie, jednak pokazaliśmy, że potrafimy grać i wykorzystywać przewagę liczebną. Zrobiliśmy pierwszy, ważny krok i zmniejszyliśmy presję która ciążyła na chłopakach i na mnie samym. Mamy świadomość tego, że jest to początek drogi i wiele pracy jest wciąż przed nami. Moi zawodnicy wykonali swój plan i cieszyli się grą w piłkę. Po przerwie zagraliśmy szybką, otwartą piłkę i nasze akcje się zazębiały bo mieliśmy mnóstwo miejsca w środku i na skrzydłach – powiedział po meczu trener Lechii Piotr Nowak.
LECHIA GDAŃSK – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 5:0 (0:0)
Bramki:
1:0 - Mila (48-karny)
2:0 - Maloca (55)
3:0 - Kuświk (58)
4:0 - Krasić (59)
5:0 - Peszko (86)
LECHIA: Marić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak - Peszko, Łukasik, Krasić (74 Chrapek), Mila, Haraslin (62 Mak) – F. Paixao (71 Buksa), Kuświk.
PODBESKIDZIE: Kaczmarek - Mójta, Nowak, Piacek, Sokołowski - Chmiel, Kato, Deja (61 Kolcak), Kowalski (71 Tarnowski), Możdżeń - Szczepaniak (58 Stefanik).
Żółte kartki: Wawrzyniak, Janicki (Lechia) - Kato, Sokołowski, Nowak (Podbeskidzie).
Czerwone kartki: Kato (41, za drugą żółtą), Sokołowski (45, za drugą żółtą).
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 9 587.
Krzysztof Klinkosz
- 16/02/2016 15:40 - Ferie zimowe na kortach STK w Sopocie
- 15/02/2016 20:17 - Śmigielski show daje zwycięstwo Treflowi
- 14/02/2016 22:19 - Hokeistki Stoczniowca bez litości dla rywalek
- 14/02/2016 15:41 - PGE Atom Trefl - Legionovia LIVE: 3:0 (25:23, 25:20, 25:18)
- 13/02/2016 21:55 - Gdańskie hokeistki zdeklasowały rywalki
- 13/02/2016 13:40 - Lotos Trefl - Skra LIVE: 3:0 (25:17, 25:20, 25:16)
- 13/02/2016 09:43 - Nowy trener. Nowy system. Nowa jakość?
- 13/02/2016 09:37 - Stoczniowiec w drodze po obronę tytułu
- 12/02/2016 23:08 - Martin Kobylański gotowy do gry w Lechii
- 10/02/2016 18:14 - PGE Atom Trefl - Nordmeccanica LIVE: 3:2 (25:18, 20:25, 25:19, 24:26, 15:13)