Lechia pokonała Cracovię 1:0 w meczu szóstej kolejki Ekstraklasy. Wynik jednak jest zbyt niski jak na przepaść dzielącą oba zespoły. Doskonale w zespole trenera Kafarskiego zadebiutował Bedi Buval, który zdobył gola i już zaskarbił sobie sympatię kibiców. Wreszcie na Lechii zawitał doping, który pomagał piłkarzom cały mecz.
LECHIA: Kapsa - Deleu, Bąk, Wołąkiewicz, Andruskevicius (66 Kaczmarek) - Nowak, Surma, Lukjanovs - Buzała (88 Dawidowski), Buval, Traore (68 Bajić).
CRACOVIA: Merda - Mierzejewski, Jarabica, Polczak, Janus - Radomski, Szeliga (86 Pawlusiński) - Sacha (76 Ślusarski), Suworow (68 Klich), Ntibazonkiza - Matusiak
Sędzia: Siejewicz (Białystok). Żółta kartka: Deleu, Bajić (Lechia), Radomski, Jarabica (Cracovia). Widzów: 6573.
Lechia zagrała bardzo ofensywnym składem, ale nie przyniosło to zbyt wymiernego efektu. Mimo kilku sytuacji udało się strzelić tylko jedną bramkę. Jednak wróciła dobra atmosfera na ul. Traugutta i z tego należy się cieszyć.
Lepiej mecz rozpoczęła Lechia, która już w trzeciej minucie wywalczyła rzut rożny. Nic z niego jednak nie wyszło, a akcje zaczęły rozgrywać się bliżej bramki bronionej przez Kapsę. Suworow próbował szczęścia z rzutu wolnego, ale i to nie przyniosło żadnego skutku. Mecz zaczął być rozgrywany w środku pola, a żadna z drużyn przez jakiś czas nie potrafiła groźnie zaatakować. Kibice wywiesili na płocie transparent związany przypadającą w dniu meczu rocznicą (atak ZSRR na Polskę w 1939 roku), i pomimo próśb spikera nie chcieli go zdjąć. Odśpiewali za to Hymn Państwowy, po czym dopingowali dalej biało-zielonych. W 21. minucie miała miejsce najgroźniejsza do tej pory akcja Lechii. Buval pociągnął prawym skrzydłem, podał do Buzały, a ten uderzył piętą w słupek. Paweł nie poddał się i już po chwili szarżował na bramkę Merdy, ale dobrze interweniował golkiper gości, który wybił piłkę na róg. W końcu niezła gra Lechii popłaciła. Po siódmym już w tym meczu rzucie rożnym piłkę do bramki skierował debiutant Buval. Dośrodkowanie Traore przedłużył głową Bąk. Strzelec bramki ciesząc się podbiegł do kibiców, wskoczył na płot i razem z nimi cieszył się z prowadzenia. Ta, jak się okazało, zwycięska bramka wprowadziła stadion w euforię, a zachowanie Buvala musiało się podobać fanom. Chwilę po golu piłka znowu zatrzepotała w siatce, ale po ładnej akcji i dośrodkowaniu Deleu, Buzała był na minimalnym spalonym, więc sędzia gola uznać nie mógł. Po tej akcji emocje się praktycznie skończyły, a sędzia Siejewicz skończył pierwszą połówkę.
Buval zdobhywa zwycięską bramkę
Pierwsze dziesięć minut drugiej połowy należało do gości. Najpierw w 100 procentowej sytuacji był Suworow, który z ośmiu metrów nie trafił w bramkę Kapsy, a chwilę potem Matusiak za lekko uderzał z dogodnej pozycji i Paweł nie miał problemów z wyłapaniem piłki. Po chwilowej dominacji krakowian do głosu doszli gospodarze. Świetnie pokazywał się Andruskevicius, który raz za razem szalał po swojej stronie boiska. Jeden z rajdów zakończył się brutalnym faulem jednego z obrońców gości. Litwin musiał z powodu kontuzji zejść z boiska. Za niego pojawił się długo niewidziany na placu gry Marcin Kaczmarek. Niestety mecz od tego momentu nie zachwycał. Co prawda trzykrotnie strzelał Bajić, ale nic z tego nie wyszło. Druga połowa meczu generalnie zawiodła. Po zakończeniu spotkania kibice i piłkarze dłuższą chwilę razem cieszyli się ze zwycięstwa i radosne śpiewy trwały pomimo końca meczu. Cieszy taka postawa piłkarzy w stosunku do kibiców, którzy dzięki temu czują się jak dwunasty zawodnik. Oby była to nowa tradycja na Lechii, gdyż od dawna kibice i piłkarze nie bawili się tak razem po meczu.
Po spotkanu powiedzieli:
Rafał Ulatowski (trener Cracovii): Od dnia, kiedy podpisałem kontrakt z Cracovią jako trener każdą sekundę swojego życia chciałem spożytkować na to, żeby "Pasy" miały pasję. Był to mój cel, żeby uczynić z zespołu Cracovii zespół, który będzie wygrywał swoje mecze i będzie porywał swoją grą publiczność. Sześć meczów, zero punktów. Kolejna porażka w dniu dzisiejszym stawia pod bardzo mocnym znakiem zapytania moją dalszą obecność na stanowisku trenera. Modne jest hasło, że trener oddaje się do dyspozycji zarządu. Jeżeli zarząd uzna, że moja osoba jest przyczyną bardzo słabego startu i katastrofalnej gry zespołu, to uszanuję tą decyzje i pogodzę się z nią. Nie pogodzę się z nią jednak jako trener, bo jestem typem fightera, który zawsze walczy do końca i chce dać z siebie jak najwięcej. Nie udało mi się w sześciu meczach, jest to moja odpowiedzialność. Porażka ma jednego sprawcę i jest nią trener. Będzie to długa noc, nie podejmuję decyzji czy sam się wypisuję, czy chcę aby mnie wypisano pod wpływem emocji. To jest mecz, przegraliśmy po raz kolejny po prostym błędzie po stałym fragmencie gry, gdzie zawodnik odpowiedzialny za swojego piłkarza nie potrafił go upilnować. Są to proste błędy, ale okazuje się, że przechyliły szale na naszą niekorzyść. Gratuluję Tomkowi Kafarskiemu zwycięstwa.
Tomasz Kafarski (trener Lechii Gdańsk): Na pewno cieszy zwycięstwo po bramce strzelonej ze stałego fragmentu gry, bo chyba jesteśmy rekordzistą w lidze jeżeli chodzi o ilość wykonywanych tych fragmentów. Zwycięstwo dedykuję kibicom, którzy wspaniale nas dopingowali. Mam nadzieję, że ten doping będzie trwał od 1 do 90 minuty, bo widzieliśmy po przebiegu spotkania jak na nas wpływa doping. W pierwszej połowie widzieliśmy Lechię grającą bardzo dobrze, grającą dobrze w ataku pozycyjnym, z czym podobno polskie zespoły mają problemy. Chwała chłopakom, że wynik 1:0 utrzymali do końca, bo momentami było gorąco. Debiut Buvala, to debiut marzenie. Brakowało nam rosłego napastnika. Poza bramką, miał dwie znakomite akcje, w których podawał piłkę do Pawła Buzały. Myślę, że był to dobry start i oczywiście liczę na więcej.
Nasze oceny (1 – 10):
Kapsa – 6,5 (nic nie zawalił, ale nie miał czego), Deleu – 6,5, Bąk – 7 (doskonały w destrukcji), Wołąkiewicz – 7 (tak samo jak Krzysztof), Andruskevicius – 7, Kaczmarek – 6 (jeszcze potrzebuje ogrania), Nowak – 6,5, Surma – 6.5 Lukjanovs – 6,5 (co prawda szarpał, ale nic z tego nie wychodziło), Buzała – 6,5, Dawidowski – za krótki występ, Buval – 8 (za gola i szacunek dla kibiców), Traore – 7, Bajić – 5 (za głupia kartkę).
Mecz nie zachwycił, ale dobrą drużynę poznaje się po tym, że potrafi wygrać mecze, w których gra słabo. Cieszy postawa kibiców, do których po raz kolejny apelujemy – MNIEJ BLUZGÓW TRYBUN!!!
Filip Albertowicz
Fot. Maciej Kostun
- 19/09/2010 15:38 - Lotos rozgromiony na Łotwie
- 19/09/2010 13:39 - Trefl był blisko
- 19/09/2010 13:26 - AZS UG przegrywa na inaugurację
- 19/09/2010 13:11 - Bałtyk wygrywa w Legnicy
- 19/09/2010 11:22 - Lotos jeszcze słabszy w Daugavpils
- 17/09/2010 21:59 - Pracowity weekend gdańskich żużlowców
- 17/09/2010 21:00 - Przed braterskim pojedynkiem
- 17/09/2010 20:55 - Mocno polskie Asseco
- 17/09/2010 20:50 - Jadą po trzy punkty
- 17/09/2010 17:29 - Pierwsza wygrana Stoczniowca