Zamiast długo oczekiwanego nowego schroniska dla zwierząt w Sopocie mamy następną fuszerkę. Według wypowiedzi wolontariuszy, opublikowanych na portalu trójmiasto.pl w schronisku, zbudowanym za ponad 4 mln złotych zabraknie miejsc dla zwierząt ponieważ trzy budynki nie powstały, w tym główny pawilon dla psów.
Przez dziesiątki lat zwierzęta męczyły się w starym, rozpadającym się schronisku, którego lokalizacja była podobno niezgodna z przepisami, co dawało władzom miasta doskonały pretekst, żeby przez blisko 30 lat go nie modernizować. Przepisy stanowiły, że znajdowało się zbyt blisko innych zabudowań. Chodziło, zdaje się, o różnicę ok. 50 metrów pomiędzy faktyczną odległością, a odległością wymaganą przez prawo.
Jednak żadnym organom kontrolnym zdaje się fakt zbyt bliskiej lokalizacji w stosunku do innych budynków nie przeszkadzał, nie nakładano na miasto kar, nic nie wiadomo o tym, żeby jakaś instytucja ścigała gminę o zbyt bliska lokalizację schroniska w stosunku do budynków Uniwersytetu Gdańskiego. Jednak dzięki magicznym 50 metrom władze miasta miały doskonały pretekst żeby nie poprawiać warunków w schronisku zbudowanym na przełomie lat 1959/1960 ze społecznych zbiórek pieniędzy mieszkańców. A następnie, żeby pozwolić się uwłaszczyć na działce przylegającej do schroniska prywatnemu biznesmenowi, który nabył ją za ok. 1/10 jej wartości, gdyż podobno miał tam budować budynek użyteczności publicznej, który jak wiadomo nigdy nie powstał. Oczywiście z przyczyn niezależnych od biznesmena.
Od tego momentu kiedy okazało się, że na atrakcyjnej działce obok schroniska, niedaleko Opery Leśnej będzie deweloperska zabudowa, sporne 50 metrów nabrało wymiaru krytycznego. Zmiana lokalizacji schroniska okazała się bezwzględnie konieczna i pilna. W końcu nikt nie kupi lokalu, w którym słychać wycie psów. Biznesmen nawet zadeklarował, że pokryje połowę kosztów przeniesienia schroniska. Nie jest jasne czy przekazał pieniądze. Może to właśnie jest przyczyna, dla której niektóre pawilony nie powstały?
Nowe schronisko pokazywane na wizualizacjach wyglądało piękne, nowocześnie. Rzeczywistość przyniosła rozczarowanie. Schronisko zbudowane zostało tuż przy ruchliwej drodze, mimo, że pierwotnie miało znajdować się głębiej, w lesie, w bezpośredniej bliskości cmentarza i w dodatku brakuje w nim miejsc dla zwierząt.
Ciekawe jak długo jeszcze mieszkańcy Sopotu będą się nabierać na promocyjne chwyty prezydenta, który publicznie deklaruje, że kocha zwierzęta i nawołuje, żeby sopocianie pomogli wyposażyć schronisko. Nosiliśmy stare koce i śpiwory kiedy zwierzęta marzły w starym schronisku, przyniesiemy i teraz. Tylko czy warto było wydawać pieniądze z naszych podatków na kolejną nieudaną inwestycję?
Zastanówmy się ile nowoczesnych schronisk można byłoby wybudować gdyby działka przy Operze Leśnej warta ok. 25 milionów została sprzedana za cenę rynkową?
Małgorzata Tarasiewicz
- 30/05/2018 18:35 - Bociany kochają Sopot!
- 28/05/2018 20:20 - Jarosław Duszewski: Zszargana cierpliwość sopocian
- 28/05/2018 09:07 - Czy "Nasz Przyjazny Dom" będzie przyjazny dla wszystkich sopocian?
- 23/05/2018 08:03 - Dzień Sopockiej Mamy
- 22/05/2018 07:04 - Spacer z sopocką architekturą i...niespodzianką
- 11/05/2018 14:07 - W sobotę ostatnie pożegnanie Kapitana Jerzego Tarasiewicza
- 27/04/2018 17:31 - "Mieszkańcy dla Sopotu" chcą w Sopocie całodobowej opieki medycznej
- 28/03/2018 20:47 - Karnowski u prokuratora - korty dla SKT
- 22/03/2018 19:17 - GPEC rozkopuje korty SKT - kto chroni zabytek?!
- 17/03/2018 09:19 - Wielkanocna zbiórka dla potrzebujących w Sopocie