Trudno oprzeć się wrażeniu, że twórczość Carla Gustava Rodde (Roddenbury) należącego do czołowych malarzy wywodzących się z XIX – wiecznego Gdańska oparta jest na doświadczeniach i wiedzy jego profesora Johanna Carla Schultza, dyrektora Królewskiej Szkoły Sztuk Pięknych i Rzemiosła Artystycznego w Gdańsk (1834 – 1873). Szkoły, która powstała w 1803 roku i usytuowana była w Złotej Bramie (Brama Długouliczna).
Pierwszy nauczyciel artysty, mistrz wedut, włoskich krajobrazów i wnętrz gdańskich kościołów, wykształcił w mieście nad Motławą wielu znanych malarzy między innymi obok Wilhelma Juchanowitza, Edwarda Hildebrandta właśnie Carla Rodde (1830-1906). Malarza, który po wielu latach, na krótko pod koniec wieku, powrócił do Gdańska w roli wykładowcy swej macierzystej uczelni. Wielki talent malarski artysty rozwinął się dopiero w Düsseldorfie pod okiem czołowego niemieckiego pejzażysty pierwszej połowy XIX wieku Johanna Wilhelma Schirmera (1852-1854), później jego następcy na stanowisku profesora pejzażu w Akademii, norweskiego malarza Hansa Gude i innej wielkiej postaci niemieckiego krajobrazu Carla Lessinga. Szkoła düsseldorfska była wówczas pod wpływem dwóch tendencji kształtowania krajobrazu. Siły profesorskie dodając do wyżej wymienionych jeszcze prof. Wilhelma von Schadowa podzielone były proporcjonalnie. Wszyscy oni mieli bezpośredni, poza właśnie Schadowem, wpływ na kształtowanie malarstwa Carla Rodde. Tak więc obie tendencje pejzażowe; romantyczna - dzika, nieposkromiona i klasyczna – heroiczna o mitycznej przeszłości miały wpływ na kształtowanie artystycznego charakteru gdańszczanina.
Carl Gustay Rodde, Riva nad jeziorem Garda, olej
Obok Berlina, Monachium, a przede wszystkim Drezna, Akademia w Düsseldorfie zyskała olbrzymią sławę dzięki nowemu spojrzeniu na romantyczne europejskie malarstwo pejzażowe. Droga artysty z Gdańska poprzez kolejne studia w Monachium i we Włoszech znacznie rozszerzyła jego zainteresowania krajobrazem, ale również w pewnym sensie ograniczyła pod względem przejrzystości formuły szkoły düsseldorfskiej, która preferowała przede wszystkim efekty świetlne kształtujące nastrój. Popierała jednak rodzimy krajobraz utrzymany w nieco przytłumionej gamie barw.
Carl Rodde skorzystał z innej, łatwiejszej drogi. Pozbył się formuły romantycznej, zrezygnował z poetyckich środków nastrojowych i wiele prac tworzył za pomocą obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość. Często niestety powstawały obrazy o banalnej wymowie. Zachowywał jednak cały czas emocjonalne oddziaływanie światłem i perspektywą. Mimo wszystko jego podróże do Włoch wymusiły na nim serię mieszczańskich, łatwych, pospolitych i realistycznych krajobrazów. Takie były oczekiwania. Wyidealizowane, ładne obrazy, w których panuje ład, harmonia i piękno cieszyły się dużym powodzeniem. Miały za zadanie ukazanie malowniczości krajobrazu oraz wywoływanie nostalgii. Często niestety górę brało pragnienie zadowolenia gustów odbiorców. Niewątpliwie Carl Gustav Rodde jako reprezentant niemieckiego malarstwa pejzażowego drugiej połowy XIX wieku był jednym z wielu artystów malujących włoskie sceny idylliczne, łącząc w nich tradycje pejzażową Północy z kolorytem Południa.
Carl Gustav Rodde, Pejzaż znad jeziora, olej
Włoskie pejzaże Carla Rodde powstawały parę lat później od szeroko opisywanego wcześniej w poprzednich tekstach pejzażu jego gdańskiego profesora Johanna Carla Schultza „Pinie z Neapolu”. Jakże w wielu miejscach tamta praca, jej charakter, styl i piękno przypomina niektóre pejzaże Carla Rodde. Widać, że nauka profesora mocno utkwiła w pamięci studenta. Ich malarstwo łączył również fakt malowania z natury. To początki takich realizacji, choć już pod koniec XVIII wieku, angielscy malarze William Turner i John Constable, czy malarze z Akademii Kopenhaskiej już od pewnego czasu stosowali ten rodzaj tworzenia. Temat początków europejskiego malowania z natury jest na tyle pasjonujący, że jeden z najbliższych tekstów poświęcę tej sprawie. Na plenery do Włoch po piękno krajobrazu, światło, pomniki historii dla studiowania kompozycji, perspektywy i oświetlenia zjeżdżali malarze z całej Europy. Rodde we Włoszech znalazł nawet żonę i tematyce włoskiej wierny był już do końca swoich dni pomimo, że jako nauczyciel akademicki malarstwa, mieszkał i wykładał w Weimarze, Gdańsku i Berlinie gdzie zmarł.
Carl Gustav Rodde, Wieczorna zorza nad jeziorem, olej
Na koniec jeszcze jedna refleksja. Często spotykam się z ignorowaniem gdańskich malarzy XIX wieku oraz całego ich realistycznego nurtu. Bogata formuła tego malarstwa była ważnym ogniwem spajającym kolejne wydarzenia europejskiej kultury i istotnym kontekstem sztuki przełomu wieków. Doprowadziła do wielkiego rozkwitu różnych tendencji i nurtów. Szybko następujące wydarzenia wpływały na inne widzenie malarstwa. Temat schodził na plan dalszy, zaczęły liczyć się problemy formalne, światło i kolor. Nowe prądy pojawiły się nad Motławą prawie natychmiast, zmiany następowały gwałtownie. To również jest temat jeszcze mało zbadany. Proponuję zatem na nasze gdańskie malarstwo XIX wieku również spojrzeć trochę inaczej, szerzej, docenić ówczesne nowatorstwo artystów, zarówno tych którzy stąd pochodzili jak i tych, którzy tu mieszkali i tworzyli.
Stanisław Seyfried
Obrazy pochodzą z kolekcji Andrzeja Walasa
- 02/06/2015 14:48 - „Bal na piec” i „U Partyzantów” - klimat powojennej sztuki w Sopocie
- 28/05/2015 18:50 - 80-te urodziny mistrza Kiejstuta
- 20/05/2015 20:09 - Janusz Kapusta in the New York Times
- 11/05/2015 17:12 - „Za niedosiężną zasłoną…” – ekscentryczny Kazimierz Kalkowski
- 27/04/2015 19:24 - Struktury Aleksandry Jadczuk w Galerii Zum
- 14/04/2015 09:21 - „Czysta sztuka” Jana Miśka w Filharmonii
- 02/04/2015 20:49 - Szkoła sopocka – między sztuką a polityką
- 30/03/2015 16:28 - Marynistyka w stylu abstrakcji ekspresyjnej Marka Wróbla
- 25/03/2015 13:29 - „Przełamanie zimy” – Ryszard Kowalewski
- 18/03/2015 15:23 - Julius Schönrock – „Na łonie natury”