Z artystą Januszem Kapustą rozmawia Stanisław Seyfried
- Jesteś praktycznie jeden dzień na Wybrzeżu. Mamy na naszą rozmowę bardzo mało czasu. Zdaję sobie również sprawę, że wielu chętnych do przeprowadzenia z Tobą wywiadu musi pofatygować się do Nowego Jorku. Dzięki zatem za znalezienie wolnej chwili dla „Gazety Gdańskiej”. Szybko przedstawię Cię naszym czytelnikom, którzy jeszcze nie wiedzą kim jest Janusz Kapusta. Zacznę może od tego, że chyba nadal jesteś bardziej rozpoznawalny na świecie niż w Polsce. W Stanach Zjednoczonych swoje metaforyczne komentarze przygotowywałeś dla wielkich, by wymienić: „New York Timesa”, „The Wall Street Journal”, „The Washington Post”, „Boston Globe”, a w Polsce między innymi dla „Rzeczpospolitej” i „Gazety”. W 2005 roku otrzymałeś prestiżową nagrodę w Portugalii za najlepszy rysunek prasowy świata, opublikowany właśnie w „Rzeczpospolitej”. Twoja twórczość znana jest również z epokowego dzieła, które nazywałeś „K-dron”. To nowa jedenastościenna bryła geometryczna odkryta przez Ciebie w Nowym Jorku w 1985 roku, którą cały czas poddajesz badaniom. Więcej do zobaczenia i zrozumienia na stronach k-dron.com. Ty również doszedłeś, po raz pierwszy w historii do połączenia w jednej konstrukcji geometrycznej, złotego i srebrnego podziału. Przed paru laty obroniłeś w Warszawskiej ASP doktorat z „K- dronu” i jak rozumiem to on teraz zaprząta niepodzielnie Twoja głowę. By dokonać pełnej prezentacji trzeba powiedzieć jeszcze, że obok zainteresowań matematycznych, jesteś architektem, scenografem, projektantem, filozofem, eseistą, poetą, scenografem i oczywiście malarzem i grafikiem. Twoje dokonania na rynku amerykańskim obejmują bardzo wiele dziedzin życia, a to przede wszystkim dzięki nieograniczonym zaletom „K – dronu”, bryły geometrycznej niosącej niezbadaną jeszcze do końca innowacyjność. Połączenie tak wielu różnych specjalności powoduje małe zakłopotanie przy nadaniu Twojej osobowości wyraźnego znaku artystycznego, ale skoro wiemy już tyle, to proszę powiedz co sprowadza Cię do Sopotu?
Janusz Kapusta: Do Sopotu zostałem szlachetnie zaproszony przez Macieja Mazurka i Ryszarda Kowalewskiego – szefa Waszego ZPAP. Byłem członkiem Kapituły Nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego, która najciekawszej osobowości twórczej przyznaje tytuł malarza roku. Propozycję udziału w pracach kapituły przyjąłem z dużą aprobatą i ochotą. Bardzo dawno nie byłem nad polskim morzem. Do Polski przylatuję dwa razy w roku. Teraz na przykład z powodu mojej wystawy K-dronowej w Miejskim Muzeum w Zabrzu. Pani prezydent Małgorzata Mańka Szulik jest matematykiem i zaprosiła mnie na tygodniowe spotkanie K-dronu z miastem.
Janusz Kapusta z Ryszardem Kowalewskim, malarzem, prezesem gdańskiego ZPAP
Janusz Kapusta - Evolution, rysunek 2004 - główna nagroda w konkursie World Cartoon Press na najlepszy rysunek na świecie. Rysunek opublikowała " Rzeczpospolita" w 2004 roku i był ilustracją artykułu arcybiskupa Józefa Życzyńskiego "Szukając utraconego humanizmu"
- Przejdźmy do twórczości, tytuł tego tekstu zapożyczyłem z wydawnictwa przedstawiającego Twoje prace graficzne.
Janusz Kapusta: Tak się zdarzyło, że jestem jedynym ilustratorem, który ma własną książkę rysunków z New York Timesa. Trzeba zrobić ich dużo i musi się pojawić wydawca, który zechce je wydać. W moim przypadku to było Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe oraz Ars Polona. Książka została uznana za najpiękniejszy album o sztuce wydany wtedy w Polsce (1995). The New York Times to najbardziej wpływowa gazeta na świecie. W pewnym okresie lat 90-tych zrobiłem dla niej najwięcej rysunków. „New York Times” jest najlepszym miejscem dla młodych artystów. Debiut w tej gazecie jest wielką nobilitacją. Przyjeżdżają ludzie z całego świata i ze wszystkich stanów. Robić rysunek dla nich rysunek raz w miesiącu - to już jest sukces. Ja rysowałem wówczas co tydzień. Ale sukces ma też i zagrożenia. Kiedy przyszedł nowy art-dyrektor chcąc nadać sobie wyrazistości - od razu mnie usunął, bo to ja wtedy nadawałem swoisty ton gazecie. Mój sukces w „Timesie” zaczął się prozaicznie. Kiedyś sytuacja na Bliskim Wschodzie zmieniała się tak szybko, że trzy razy w ostatniej chwili zmieniali artykuł, a ja na bieżąco zmieniałem rysunki. Ta presja, która zawsze występuje w przygotowaniu codziennej gazety, a która jakby mnie nie dotyczyła, tak zdumiała redaktora, że postanowił mnie używać częściej. Przez całe życie ćwiczyłem wyobraźnię i w związku z tym jestem szybki w myśleniu. Im mniej mam czasu, tym lepiej myślę. Zawsze do każdego tekstu robiłem po sześć propozycji i to też mnie wyróżniało. Im mniej miałem czasu, tym czułem się bardziej komfortowo.
Podczas obrad Kapituły Konkursu im. Kazimierza Ostrowskiego. Od lewej strony: Stanislaw Bałdyga grafik z Lublina, Janusz Kapusta, Ryszard Kowalewski
- Najpoważniejszym przedsięwzięciem Twojego życia jest „K-dron”.
Janusz Kapusta: Zgadza się. Odkryłem nowy geometryczny kształt, który okazał się bardziej znaczący niż nawet na początku myślałem. Odkrycia zawsze przytrafiają się nam przypadkowo. To podarunek z kosmosu. K-dron ujawnia się w czasie. Zajęło mi 8 lat, żeby znaleźć jego miejsce w kosmosie, 13 lat, żeby spotkać matematyka, który zauważył związki powierzchni K-dronu z równaniem drgającej struny, 27 lat, żeby odkryć związki K-dronu z życiem i biologią. Niedawno na warszawskiej ASP zrobiłem z K-dronu doktorat.
K-dron
Janusz Kapusta - Adam i Ewa, rysunek
- Co robisz w tej chwili?
Janusz Kapusta: Przed chwilą w wydawnictwie Zysk i S-ka wyszła moja książka „Plus Minus, podręcznik do myślenia” i mam szereg spotkań w związku z jej pojawieniem. Piszę też książkę o „złotym podziale” i nowych zasadach dotyczących jego istnienia, które udało mi się na nowo odkryć. „Złoty podział” lub „złota proporcja”, czy „boska proporcja”- to najważniejsza i najbardziej znana proporcja na świecie. Zajmowali się nią Pitagoras i Euklides, Fibonacci i Kepler, Luca Paciolli i Leonardo da Vinci. Odkryłem nowe, fundamentalne zasady jego istnienia. Jako pierwszej osobie w historii udało mi się połączyć złoty i srebrny podział w jednej konstrukcji geometrycznej, co zaowocowało szeregiem niezwykłych spostrzeżeń i konsekwencji. Jako jedyny nie matematyk zostałem zaproszony przez naukowe japońskie pismo "Forma" do zaprezentowania swoich odkryć. Wiele ciekawych rzeczy o złotym podziale można znaleźć na internecie, zwłaszcza w Wikipedii. W linkach zewnętrznych "złotego podziału" jest fragment poświęcony mojemu odkryciu www.katedra.uksw.edu.pl/posiedzenia/pos21.htm. Co jest niesamowite, to to, że jeśli jesteś trochę wrażliwy i masz poczucie piękna to nie musisz tego wszystkiego wiedzieć. Nikifor tego nie wiedział, a posługiwał się cały czas tymi zasadami.
Janusz Kapusta - Man, rysunek
- Jak to wszystko łączysz: matematyka, geometria, filozofia, architektura, rysunek?
Janusz Kapusta: Całe moje życie jest próbą poszukiwania odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Kiedy w okresie upojnego socjalizmu początku lat 60. chodziłem do szkoły miałem najlepszą ocenę, że jest Pan Bóg i również najlepszą, że go nie ma. Z takimi sprzecznymi informacjami można żyć. Trzeba tylko nie myśleć, albo nie myśleć na własny rachunek, albo wierzyć innym ludziom, że to oni myślą. Po raz pierwszy zacząłem myśleć na studiach i mój świat się bezszelestnie rozsypał. Zgasł, jakby był żartem, a światło i życie - tylko mało znaczącymi wydarzeniami w historii ciemności. Przeżyłem, bo szczęśliwie uznałem, że to nie świat się rozsypał, ale że rozsypał się obraz tego świata w mojej głowie. Ponieważ nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania ani w przeszłości, ani w teraźniejszości logicznie pozostawała jedyna nadzieja - przyszłość. Jeżeli pamięć jest odpowiedzialna za przeszłość, za teraźniejszość - zmysły, tę część, gdzie może w nas zaistnieć coś, czego nigdy i nigdzie nie było nazwałem wyobraźnią i postanowiłem ją rozwijać. Stworzyłem własną technikę poszerzania wyobraźni. Tak jak solista w operze ćwiczy skalę głosu, a sportowiec pompki, ja chciałem wymyśleć podobne ćwiczenia dla wyobraźni. Wystawa "Podziały punktów", którą pokazałem w 1980 roku w studenckim klubie "Stodoła" była zaprezentowaniem tej metody. Przygotowywałem ją przez pół roku. Na ścianach powiesiłem papierowe kwadraty o boku czterdziestu centymetrów. Na środku każdego z nich była kropka, a na dole podpisywałem, co ta kropka oznacza. Wybrałem punkt, ponieważ jest najmniejszym miejscem, które ma pozycję, ale nie ma wymiarów. Jest jak wrota do świata, który przeczuwamy, ale którego już nie rozumiemy. Wymyśliłem ponad 400 punktów. Wyścig polegał na tym, żeby znaleźć ich jak najwięcej, aby nikt nie mógł nic już dodać; taki myślowy Mendelejew. Pierwsze 10, 100, 200 jest stosunkowo łatwo odnaleźć, ale czym dalej, tym trudniej. Zdałem sobie wtedy sprawę z powagi wyobraźni. Znacznie później przeczytałem zdanie Einsteina, że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy. W moim przypadku matematyka wyniknęła z filozofii. O Bogu mówi się, że jest wszędzie, ale również podobnie mówi się o punkcie. Punkt jest wszędzie i nigdzie. Ma tylko jedno umiejscowienie, nie ma wymiarów, ale jest wszędzie. Zajmuję się więc punktem a nie Panem Bogiem. To doprowadziło mnie do zadumy nad punktem i cały mój rozwój matematyczny wynika z konsekwencji egzystencji punktu.
Janusz Kapusta
- Jeszcze na zakończenie zapytam o Twoich przyjaciół - amerykańskich Polaków.
Janusz Kapusta: Nowy Jork - kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny - stał się po Warszawie największym skupiskiem na świecie bystrych i mądrych Polaków. Kiedyś policzyłem polskich artystów, którzy mieli chociaż jeden rysunek zamieszczony w „New York Timesie”, wyobraź sobie, że naliczyłem ich 28. Niesamowite, to była najliczniejsza grupa grafików jednej narodowości pracująca w tej gazecie. Często ich praca ma większe znaczenie dla popularyzacji Polski w Stanach Zjednoczonych niż spektakularne poczynania naszej dyplomacji. Pokazuje nasz potencjał i niewątpliwą inteligencję. Jeżeli znajdziemy sposób na siebie, na naszą wyjątkowość, to mogą powstać jeszcze bardzo ciekawe rzeczy. Polacy są bystrzy, twórczy, czasami tylko za dużo kombinują, czy się nawzajem remisują. Ale wierzę w Polskę.
Stanisław Seyfried
Zdjęcia: Archiwum Janusza Kapusty, Maciej Kostun, Stanisław Seyfried
- 22/06/2015 18:13 - Domenico Quaglio w Malborku
- 16/06/2015 20:27 - Jubileusz kolorystów sopockich wpisany w socrealizm i performance
- 08/06/2015 14:33 - „Burżuazyjna ideologia koloryzmu” - Weekend ze „szkołą sopocką”
- 02/06/2015 14:48 - „Bal na piec” i „U Partyzantów” - klimat powojennej sztuki w Sopocie
- 28/05/2015 18:50 - 80-te urodziny mistrza Kiejstuta
- 11/05/2015 17:12 - „Za niedosiężną zasłoną…” – ekscentryczny Kazimierz Kalkowski
- 27/04/2015 19:24 - Struktury Aleksandry Jadczuk w Galerii Zum
- 22/04/2015 17:01 - Nastrojowy i romantyczny - Carl Rodde z Gdańska
- 14/04/2015 09:21 - „Czysta sztuka” Jana Miśka w Filharmonii
- 02/04/2015 20:49 - Szkoła sopocka – między sztuką a polityką