Kilkanaścioro młodych ludzi z zaklejonymi ustami, hasłami i ulotkami z komiksem pod hasłem „Budżet miasta w ręce mieszkańców”, uczestniczyło w XLV sesji Rady Miasta Gdańska. To kolejna reakcja na politykę lokalnych władz, na pseudodebatę prezydenta Pawła Adamowicza i trzech wiceprezydentów z obywatelami, która odbyła się 12 stycznia w Ratuszu Staromiejskim.
Zaprezentowane przez władze wizje rozwoju miasta rozmijają się z oczekiwaniami podatników. Hasła na tabliczkach to: „Samorząd dla ludzi nie dla partii”, "Mieszkanie prawem nie towarem”, "Politykierzy precz od naszego miasta”, "Solidarność społeczna zamiast Centrum Solidarności”, „Żądamy konsultacji społecznych”. „Pracuję ciężko za 1300 zł. brutto miesięcznie”.
- Jesteśmy mieszkańcami Gdańska, wśród nas są przedstawiciele ugrupowań anarchistycznych – powiedział portalowi wybrzeze24.pl Michał, jeden z uczestników protestu. – Uczymy się, studiujemy, część z nas pracuje. Problem zaczął się w momencie, kiedy próbowaliśmy tuż przed rozpoczęciem Sesji Rady Miasta wejść do budynku. Pomimo że jest to gmach użyteczności publicznej Straż Miejska i Policja zablokowała nam, mieszkańcom, wejście do niego. Myślę, że informacja o planowanym naszym przybyciu dotarła do władz poprzez dziennikarzy, których informowaliśmy, że planujemy happening. Przyszliśmy tutaj żeby zamanifestować, że domagamy się demokracji partycypacyjnej, uczestniczącej. Wierzymy, że mieszkańcy będą mieć realny wpływ na to, co się dzieje w ich mieście. Żądamy konsultacji społecznej władz z mieszkańcami. Żądamy dialogu społecznego, a nie pseudodebat. To co nas boli to silne upolitycznienie samorządów, w których decyzje są podejmowane z klucza partyjnego i często są odzwierciedleniem polityki na najwyższym szczeblu. Konflikty krajowe przenoszą się na grunt lokalny. Nas nie interesuje polityka, my, mieszkańcy, chcemy mieć realny wpływ na to, co się dzieje, a nie żeby radni głosowali z klucza partyjnego, kiedy wynik głosowania jest do przewidzenia.
Zanim uczestnicy happeningu zajęli miejsca na sali były awantury i przepychanki z aktywnym udziałem strażników i policjantów, bo Urząd Miasta Gdańska zawiadomił policję o przerwaniu sesji. Pod Nowy Ratusz podjechało siedem(!) policyjnych radiowozów. Młodzi ludzie głośno – z użyciem megafonu - artykułowali swoje racje, że chcą być na sali i słuchać obrad do czego mają prawo. Kierowano ich na balkon na co się nie zgodzili. Mówili, że płacą podatki, żeby utrzymać to miejsce – siedzibę Rady Miasta Gdańska. „My chcemy wam, politykom przypominać, że wy jesteście dla nas, nie my dla was! „Nie ma konsultacji społecznych przy realizacji inwestycji”. „Władze budują Europejskie Centrum Solidarności, a nie ma mieszkań komunalnych i socjalnych”.„Domagamy się konsultacji społecznej przy podwyżkach czynszów” - słychać było głosy uczestników protestu. Przewodniczący Rady Miasta Gdańska Bogdan Oleszek próbował dojść do porozumienia z protestującymi, pozwolił im na zajęcie miejsc na sali obrad pośród radnych. Siedzieli do końca z zaklejonymi ustami.
Katarzyna Korczak
- 02/02/2010 13:48 - Tunel bez bud
- 28/01/2010 16:04 - Droga Królewska w rozsypce
- 26/01/2010 10:42 - Kondrat nie chce do Gdańska
- 25/01/2010 12:37 - OTOZ Animals - apeluje
- 23/01/2010 17:01 - Pomaska walczy z PiS-em
- 20/01/2010 20:58 - System sprawny już w marcu
- 19/01/2010 13:48 - Iluzja lustracji–IPN w aktach SB
- 19/01/2010 11:33 - Władze Gdańska do prokuratury
- 15/01/2010 21:11 - Poradnia na wulkanie
- 12/01/2010 11:09 - Złodzieje aut trafili za kratki