Na piątkowej konferencji prasowej premier Tusk zapowiedział 1% podwyżkę podatku VAT. Nie wiadomo, czy na takich podwyżkach się skończy, bo kilka dni wcześniej Michał Boni, szef doradców ekonomicznych premiera, wspominał o możliwości podwyżki VAT-u do 25%. O wpływ tych decyzji na polską gospodarkę, finanse państwa oraz sytuację ekonomiczną wszystkich obywateli spytaliśmy ekonomistów, pracodawców i polityków różnych opcji.
Wśród komentatorów dominują opinię krytyczne, niektórzy są zdziwieni, że liberalny w swych przekonaniach premier zdecydował się na podwyżkę podatków. Według Adama Protasiuka, prezesa Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza, decyzją o podwyższeniu VAT pokazuję jak dalekie są deklaracje od ich właściwych realizacji.
- Decyzja o podwyższeniu stawki VAT jest szkodliwa dla gospodarki Polski. Wzrosną ceny praktycznie wszystkich artykułów. Nie tego spodziewaliśmy się po rządach PO. Rozumiem, że decyzja o podwyżce jest spowodowana trudną sytuacją budżetową, ale powinny iść za nią dodatkowe rozwiązania. Jeżeli widzielibyśmy, że za podwyżką idą zmiany proceduralne, ułatwienia dla przedsiębiorców, redukcja wydatków budżetowych, wtedy nasza ocena byłaby inna. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak jakby słoń urodził żabę – twierdzi Adam Protasiuk.
Ratowanie, czy pogrążanie gospodarki?
Równie krytyczny wobec działań rządu jest Jan Zarębski, prezes Gdańskiego Klubu Biznesu. Według niego podwyżka odbiję się na przede wszystkim na spadku dochodów przedsiębiorców, ale jej skutki odczujemy wszyscy.
- Każde podwyższenie podatku, tak jak w przypadku VAT-u godzi w interes przedsiębiorców. Trzeba jednak pamiętać, że stracą nie tylko firmy. Te 5,5 mld złotych zniknie z rynku. To odbiję się na sytuacji gospodarczej całego kraju. Konsekwencją może być również spadek dochodów budżetowych z PIT-ów. W gospodarce wszystkie elementy są sprzężone. Zmiana jednego czynnika będzie miała wpływ na inne. Zresztą oprócz podwyżek rząd nie proponuje żadnych innych mechanizmów walki z dziurą budżetową. Mamy jeden z większych w Europie odsetek tzw. wydatków sztywnych. Jeżeli ich nie ograniczymy, nie możemy mówić o naprawie finansów państwa – ocenia Jan Zarębski.
Inaczej ocenia sytuację Zbigniew Canowiecki z Gdańskiego Związku Pracodawców. Według niego decyzja o podwyżce w dłuższej perspektywie czasu jest słuszna, bo pozwala na odsunięcie od Polski widma kryzysu greckiego.
- Ten problem można rozpatrywać z perspektywy mikro i makra. Z perspektywy przedsiębiorców podwyżka VAT, będzie kwestią uciążliwą, która odbiję się w pewnym stopniu na ich przychodach. Z perspektywy makro decyzja rządu Tuska pozwoli Polsce ograniczyć deficyt budżetowy i odsunąć w ten sposób od nas widmo kryzysu greckiego. Dlatego według mnie jeżeli ceną za tą stabilizację jest podwyższenie VAT o 1%, to musimy ponieść te koszty. Dla mnie stabilność gospodarcza całego kraju jest ważniejsze od chwilowego interesu gospodarczego jednej, czy drugiej firmy. Oby za tą decyzją szła kolejna o ograniczeniu wydatków państwowych – przekonuję Zbigniew Canowiecki.
Opozycja bez litości?
Opozycja krytykuję proponowane przez rząd podwyżki. Według i SLD wprowadzone rozwiązania mają na celu natychmiastowe załatanie dziury budżetowej środkami podatników, a uzyskane z tych podwyżek pieniądze będą przejedzone przez urzędniczą biurokrację.
- Jestem zaskoczony tym, że liberalny rząd i premier decydują się na działania mało liberalne. Według mnie proponowane podwyżki uderzą niestety w najbiedniejszych. Wzrosną ceny transportu, lekarstw, opłat. Odbije się to również na cenach żywności, bo producenci odbiją sobie te podwyżki na wytwarzanym przez siebie chlebie, czy maśle. Gdybym jeszcze wiedział, że zebrane w wyniku podwyżek środki pójdą na jakieś słuszne cele, mój odbiór sytuacji mógłby być inny. Na razie jednak rząd Tuska rozwija aparat urzędniczy. Od niedawna pracuję tam dodatkowo 90 tys. nowych urzędników. Na dzień dzisiejszy mam wrażenie, że uzyskane z podwyżek pieniądze zostaną przejedzone przez administrację. Takim działaniom jestem przeciwny – tłumaczy Andrzej Różański, były poseł SLD z Gdyni.
Suchej nitki na rządzącej ekipie nie pozostawia również PiS. Według polityków tej opcji działania rządu można nazwać jedynie jako próbę „chaotycznego łatania finansów państwa”, a nie jako realną walkę z deficytem. Według Andrzeja Jaworskiego, pomorskiego posła PiS, rząd nie ma pomysłu na walkę z kryzysem, a ich działania porównuje do zwykłego łupienia obywateli.
- Podniesienie VAT-u o 1%, wydaję się być zabiegiem, który nie zwróci niczyjej uwagi. Wbrew temu co twierdzi PO taka podwyżka spowoduje wzrost cen większości towarów. Najbardziej ucierpią na tym najubożsi, dla których wzrost cen będzie oznaczał realne obniżenie się ich warunków życia. Działania rządu pokazują, że ekipa PO nie ma pomysłu na walkę z deficytem budżetowym. Jedyną receptą premiera Tuska jest łupienie najuboższych i wyprzedaż za grosze polskiego majątku narodowego – twierdzi Andrzej Jaworski.
Podwyżka koniecznością?
Według premiera Tuska podwyżka jest konieczna, ponieważ pozwoli uzyskać dodatkowe 5-5,5 mld złotych, które pomogą zniwelować istniejący deficyt budżetowy. Według Waldemara Pawlaka, wiceministra gospodarki z PSL proponowana podwyżka ograniczy się tylko do VAT, a nie obejmie innych podatków.
- Nie było zgody dla radykalnych działań. Pomysły dotyczące podatków dochodowych czy podatku korporacyjnego zostały odłożone - podkreślił na piątkowej konferencji prasowej wicepremier Waldemar Pawlak.
Według Jana Kulasa, posła PO z Pomorza proponowane rozwiązania są konieczne, a powinniśmy je rozpatrywać z perspektywy całej gospodarki. Według posła Kulasa w ocenie tej sytuacji często zapomina się, że proponowane rozwiązanie ma mieć charakter tymczasowy, związany z trudną sytuacją ekonomiczną regionu.
- Pamiętajmy, że na razie są to propozycję. Ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Rząd jest cały czas otwarty na dialog ze środowiskami ekonomicznymi i pracodawcami. Oprócz tego proponowane rozwiązania mają mieć charakter tymczasowy. Wstępnie rząd planuję utrzymać wyższą stawkę VAT-u na dwa lata, ale przy sprzyjającej sytuacji ekonomicznej może być to dużo krócej. Przy konstruowaniu propozycji rząd kierował się przede wszystkim stabilizacją naszej gospodarki. Priorytetem było tutaj zabezpieczenie środków z UE, gdzie trzeba pamiętać, że każda zainwestowana złotówka zwraca się dwu-, trzykrotnie. Najważniejsze przy projekcie wprowadzenia podwyżki jest jednak patrzenie na gospodarkę Polską jako na całość. O ile chwilowo podwyżki mogą być uciążliwe, to w niedalekiej przyszłości zapewnią one stabilny rozwój gospodarczy – zapewniał Jan Kulas.
Niezależnie od swojego stosunku do planowanych podwyżek większość rozmówców podkreśla, że realizowane przez rząd działania to za mało, aby doprowadzić do efektywnego obniżenia deficytu budżetowego. Konieczne są tutaj cięcia wydatków publicznych. Taka decyzja oznaczałaby jednak konieczność przeprowadzenia kompleksowej, bolesnej dla społeczeństwa, reformy finansów publicznych. Rząd Donalda Tuska byłby w tej sytuacji skazany na spadek poparcia społecznego. Bardzo możliwe, że premier czeka z tą decyzją do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Otwartym pozostaję pytanie czy polski budżet wytrzyma tak długo bez realnych reform, no i czy popularny do tej pory premier nie będzie musiał się wkrótce zmierzyć z falą społecznego niezadowolenia.
Tomasz Wrzask
- 08/08/2010 22:48 - Protest kibiców Lechii. O co chodzi?
- 08/08/2010 13:05 - Tattoo Konwent - dzień pierwszy - fotorelacja
- 04/08/2010 14:04 - Uwaga kierowcy: Mandaty za zbyt szybki przejazd A1
- 04/08/2010 10:39 - Odwołany wiceprezydent Sopotu krytykuje byłego szefa
- 03/08/2010 11:54 - Wielka woda ominęła Gdańsk (foto relacja)
- 02/08/2010 16:16 - Zatrzymano mężczyznę, który szedł za Iwoną
- 02/08/2010 09:14 - Rektor AWFiS Tadeusz Huciński odwołany!
- 29/07/2010 21:35 - Zakon Dominikanów: Dbamy o duszę Jarmarku
- 29/07/2010 12:09 - Poszkukiwania Iwony Wieczorek - film z monitoringu
- 29/07/2010 09:50 - Ekspert kryminalistyki: w sprawie Iwony mamy małe szanse