System emerytalny oparty na solidarności pokoleń obowiązywał do końca XX wieku. Reforma emerytalna wprowadzona przez rząd Jerzego Buzka zapoczątkowała gromadzenie pieniędzy ubezpieczonych na ich indywidualne konta. Spowodowało to, że osoby urodzone po roku 1960 w większości przeszły wraz ze swoją składką do otwartych funduszy emerytalnych. Tym samym zmniejszyły się środki wpływające do ZUS. Dlatego właśnie ZUS i KRUS zostały zmuszone do zaciągnięcia kredytów, aby móc wypłacać świadczenia emerytalne i rentowe. Powiększyło to niestety deficyt państwa o około 70 mld złotych.
Wielka szkoda, że dzisiejsi oponenci - Leszek Miller i Jarosław Kaczyński - w czasie gdy sprawowali władzę w naszym kraju, nie podjęli decyzji o kontynuowaniu reformy ubezpieczeń emerytalnych. Czyżby nie mieli odwagi?
Dzisiaj obaj przyłączają się do protestów organizowanych przez związki zawodowe, jakby zapomnieli, że w sierpniu żądaliśmy, aby związki zawodowe były niezależne i samorządne, a partie polityczne trzymały się od nich jak najdalej. Fundamentalną rolą związków zawodowych jest obrona praw pracowniczych. Natomiast partie polityczne powinny działać na rzecz silnego i bezpiecznego państwa. Rządzący muszą mieć odwagę podejmować niepopularne decyzje dla dobra kraju. To, jaki los spotkał Grecję czy Irlandię, świadczy o tym, że tamtejsze władze kierowały się populizmem. O ile populizm można wybaczyć związkom zawodowym, to partie, które posługują się demagogią i populizmem nie powinny zasiadać w parlamencie.
W czasie mojej działalności związkowej nie pozwalałem, aby na naszych wiecach i demonstracjach przemawiali partyjni działacze. Uważałem, że to szkodzi związkowi. Co prawda Piotr Duda mówi, iż nie zaprasza polityków, a to oni sami przebierają nóżkami, żeby przytulić się do protestujących. Jednak kiedy na ich plecach zdobędą władzę, to o nich zapominają. Tak było, kiedy premierem był Leszek Miller, czy Jarosław Kaczyński. Pamiętamy jak potraktował miasteczko pielęgniarek pod Kancelarią Premiera.
Odwiedziny Leszka Millera i śpiewanie "Murów" Kaczmarskiego razem ze stoczniowcami to chichot historii. Mam nadzieję, że na przyszłych demonstracjach, kiedy pojawią się politycy głoszący demagogię i populizm, zostaną przegonieni, tak jak organizatorzy protestów przeciwko ACTA pogonili Palikota.
Jerzy Borowczak
- 16/04/2012 10:47 - Okiem Borowczaka: Bajtel z Włocławka
- 13/04/2012 15:59 - Albertowicz: Kłótnia, której być nie musi
- 10/04/2012 09:33 - Okiem Borowczaka: Kandydat na prezydenta
- 10/04/2012 09:31 - Albertowicz: Puchar problemów
- 03/04/2012 08:28 - Potulski: Stąd do przyszłości
- 26/03/2012 09:29 - Okiem Borowczaka: Gdański SLD po face liftingu
- 22/03/2012 13:24 - Formela: 67 czy 76?
- 22/03/2012 13:22 - Albertowicz: Pomoc z reklamy
- 19/03/2012 09:25 - Okiem Borowczaka: Tak dla powrotu Lenina na bramę Stoczni Gdańskiej
- 19/03/2012 09:22 - Albertowicz: A na stadionie się nic nie dzieje…