Lisie Wzgórze, Zajęcze Wzgórze, Karlikowo czy Świemirowo to tylko kilka z dzielnic, które można wydzielić w Sopocie. Nazwy związane z historycznymi obiektami jak Karlikowski Młyn, Szwedzki Dwór albo Grodzisko budują tożsamość mieszkańców dzielnicy i sprzyjają ich integracji. Zawsze to przyjemniej mieszkać w miejscu, które słynie z tego, że zatrzymał się w nim król Jan Kazimierz, niż z tego, że istnieje tam największe osiedle deweloperskie w całym mieście.
Entuzjazm mieszkańców dla powstania pomnika Misia Wojtka, który stanął na skarpie przy ulicy Bohaterów Monte Cassino, fontanny tak zwanego "Jasia-Rybaka", rzeźby upamiętniającej Parasolnika, czy kapliczki poświęconej rybakom, którzy nie wrócili z połowów, pokazuje, że mieszkańcy z biegiem lat sami tworzą sopockie miejsca pamięci. Powstają miejscowe legendy i symbole niezależne od woli polityków, którzy zamiast Misia chętnie widzieliby na cokole na przykład Władysława Bartoszewskiego.
Sopot wbrew pragnieniom wielkiego biznesu nie jest gigantyczną korporacją, która ma przynosić zyski, ale miastem, o niezwykłym klimacie, ciekawej architekturze i wielkim potencjale, które ma służyć jego mieszkańcom, tym którzy związali z nim życie.
Mieszkańcy i mieszkanki Sopotu powinni mieć wpływ na swoje miasto i o nim decydować. Ale ile można pisać uwag do planów zagospodarowania, których nikt nie uwzględnia, ile można protestować w sprawie wycinki drzew, które i tak są potem wycięte? Denerwować się z powodu parkujących na trawnikach turystów? Gdyby mieszkańcy mogli faktycznie decydować o swoim otoczeniu mieliby wiele ciekawych spraw do powiedzenia i wiele spostrzeżeń. Niestety nikt nie chce tego słuchać.
Dlatego wytyczenie granic sopockich dzielnic i powołanie rad dzielnic ułatwiłyby mieszkańcom wzięcie spraw w swoje ręce. W innych miastach rady dzielnic mają wpływ na projekty planów zagospodarowania przestrzennego, sprzedaż miejskich nieruchomości, dbają o przyrodę oraz zieleń. Organizują konsultacje społeczne, opiniują planowane inwestycje miejskie, zmiany tras komunikacji miejskiej. Mają swoje własne środki z budżetu miasta, które mogą wydawać na remonty dróg wewnętrznych, chodników i schodów, wykonanie wiat przystankowych, budowę placów zabaw, zieleńców, zagospodarowanie skwerów, remonty boisk czy doświetlenie ulic. Podobnie powinno być w Sopocie.
Rady dzielnic są ważne dla budowania społeczeństwa obywatelskiego. Radni miejscy najczęściej sprawują władzę dzięki poparciu politycznych ugrupowań i partii. Zdarza się, że nie znają nawet nazw ulic w okręgu, który reprezentują. W przyszłości powinni ich zastąpić ludzie wybrani przez swoich sąsiadów z dzielnicy. Działacze, którzy dali się poznać w bezpośrednim działaniu na rzecz mieszkańców, a nie tylko inwestorów, którzy szukają miejsca pod market.
Już nie mogę się doczekać dyskusji o nazwach dzielnic i sposobie wytyczania ich granic. Zróbmy coś interesującego i ważnego dla siebie samych, a nie dla powodzenia kolejnej inwestycji firmy zarejestrowanej na Cyprze, której nie jest na rękę żeby mieszkańcy bronili swojej dzielnicy przed wycinką kolejnych drzew.
Z pozdrowieniami z Dzielnicy Zajęcze Wzgórze.
Małgorzata Tarasiewicz
- 12/09/2019 18:23 - Dziwna wojna na Zachodzie, czyli polityka realna
- 12/09/2019 17:09 - Akapit wydawcy: POstulat za 97 mld zł - zdrowie dla władzy
- 12/09/2019 17:01 - Westerplatte w oparach dymu?
- 07/09/2019 18:36 - Akapit wydawcy: Pomaska licho fałszuje
- 07/09/2019 16:50 - Antoni Szymański: Wspieram ojcostwo
- 30/08/2019 15:25 - Czyja jest woda w Sopocie?
- 29/08/2019 17:30 - Akapit wydawcy: Wojny domowe
- 25/08/2019 08:47 - Roswita Stern: Poraniona ta nasza Polska!
- 23/08/2019 15:06 - Czy Plac Przyjaciół Sopotu będzie jeszcze zielony?
- 22/08/2019 10:46 - Akapit wydawcy: Kartel w Senacie - Borusewicz pod baldachimem SLD