W ubiegłym tygodniu rozstrzygnięto studencki konkurs urbanistyczno – architektoniczny, zorganizowany przez Urząd Miejski w Gdańsku i Politechnikę Gdańską, na opracowanie projektu nowoczesnego przedszkola. Nagrody autorom najlepszych prac wręczył sam prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Niestety problem edukacji przedszkolnej w mieście dobrze wygląda tylko na projektach. Gdańszczanie obawiają się, że w tym roku powtórzy się sytuacja z lat ubiegłych, gdy zabrakło blisko 700 miejsc w przedszkolach.
W Gdańsku funkcjonują dzisiaj 64 przedszkola publiczne oraz 12 placówek niepublicznych. Łącznie edukacja przedszkolna obejmuje w mieście blisko 8500 dzieci. Dzisiejszy wyż demograficzny oraz konieczność pracy obojga rodziców powodują, że liczba wolnych miejsc jest niewystarczająca w porównaniu do aktualnych potrzeb mieszkańców. Do niedawna bardzo konfliktowy był problem zajmowania miejsc w gdańskich przedszkolach przez dzieci mieszkańców gmin ościennych. Poprawę sytuacji w tej sprawie przyniósł system elektronicznej rekrutacji do gdańskich przedszkoli, który daje pierwszeństwo mieszkańcom miasta. Mimo to, problem ze znalezieniem wolnego miejsca w przedszkolu ciągle istnieje.
Duże obawy ma pani Monika, 34-letnia mama jednorocznej Julki:
- Zapisać dziecko do przedszkola to prawdziwa sztuka. Chętnych jest wielu, a miejsc jak na lekarstwo. Przecież przedszkole to żadna fanaberia, ale prawdziwa konieczność. Dzisiaj, aby rodzina mogła się utrzymać musi pracować oboje rodziców. Nie mam możliwości zostawić dziecka z babcią. Na niańkę mnie nie stać. Zostaje tylko przedszkole. Co zrobię jeśli nie dostanę miejsca? Poszukam prywatnie – dodaje pani Monika.
Brak alternatywy
Na takie rozwiązanie decyduje się coraz więcej rodziców. Najczęściej nie jest to wybór podyktowany jakością usług, czy bogatym programem edukacyjnym, ale brakiem alternatywy.
- Cztery lata temu obecna minister edukacji Katarzyna Hall, będąc jeszcze wiceprezydentem Gdańska ds. polityki społecznej postawiła na prywatyzację przedszkoli. Efektem tych działań jest 8 przedszkoli prywatnych. Czy Gdańszczanie zyskali na tych decyzjach? Według mnie nie. Sam posyłałem dziecko do przedszkola publicznego. Razem z nauką języka i basenem kosztowało mnie to blisko 400zł. Koszt podobnej usługi w placówce niepublicznej jest średnio o 150-300 zł droższy. Na gdańskim Chełmie doszło do kuriozalnej sytuacji, gdzie wśród mieszkańców jednej klatki, część prowadzi dzieci do tańszego przedszkola publicznego, a część musi dopłacać 200 zł więcej za przedszkole prywatne. Można się spytać to dlaczego wybierają droższą placówkę prywatną? To nie jest wybór, oni po prostu nie mają wyjścia – uważa Piotr Gierszewski, radny PiS, przewodniczący Komisji Edukacji w Radzie Miasta Gdańska.
Punkty przedszkolne
Rozwiązaniem problemu przepełnionych przedszkoli miała być wprowadzona przez minister Hall rejestracja tzw. punktów przedszkolnych. Każda osoba może stworzyć działalność gospodarczą, jako punkt przedszkolny. Te placówki nie muszą być rejestrowane u kuratora oświaty, nie podlegają też kontroli pedagogicznej.
- To jest tykająca bomba zegarowa. W Gdańsku istnieje dzisiaj 74 punktów przedszkolnych. Widać po tym, że zapotrzebowanie na przedszkola jest ogromne. Nie twierdzę, że wszystkie z założenia są złe. Nie ma nad nimi jednak żadnej kontroli pedagogicznej, nie ma wpływu na to czego tam się uczy. W tym przedszkolu nie musi nawet pracować przedszkolanka. To jest wina rozporządzenia Ministerstwa Edukacji dającego taki luz organizacyjny. Tylko, że tutaj nie sprzedaje się pomidorów, tu chodzi o dzieci w wieku od 3 do 6 lat! – dodaje radny Gierszewski.
Spychanie odpowiedzialności
Sytuacja zapchanych przedszkoli ma się poprawić w 2012 roku, kiedy do szkół podstawowych trafią obowiązkowo wszystkie sześciolatki. Wśród rodziców dominuje pogląd, że jest to tylko spychanie odpowiedzialności za edukację najmłodszych na szkoły podstawowe, na czym najbardziej ucierpią dzieci.
- Sama jestem nauczycielką i według mnie szkoła jest zupełnie nie przygotowana na przyjęcie sześciolatków. Takie maluchy wymagają specjalnego przygotowania pedagogicznego, odpowiednio wyposażonych sal, łazienek, do tego potrzebne są duże pieniądze. Łatwo coś zapisać w ustawie, ale trzeba jeszcze na to wyłożyć kasę – uważa pani Ania, 30-letnia nauczycielka z Gdańska, mama trójki dzieci.
Edukacja przedszkolna, czy to realizowana przez przedszkola, czy inne placówki, pozostaje jednak w Gdańsku dużym problemem. Według władz Gdańska, miasta nie stać na budowę własnych przedszkoli, stawiają więc na przedszkola prywatne. Jak podaje „Gazeta Wyborcza Trójmiasto” niedługo mają ruszyć przetargi na użytkowanie dwóch działek w Gdańsku-Południe: przy Porębskiego i Rogalińskiej, a w drugiej połowie roku przy ul. Czyżewskiego w Oliwie i Nieborowskiej w Gdańsku-Południe, z przeznaczeniem pod działalność przedszkolną. Czy nowe placówki prywatne rozwiążą problem, przeładowanych przedszkoli okaże się dopiero za trzy lata, bo wtedy planowany jest koniec budowy. Póki co rodzice muszą liczyć na dostępne przedszkola, lub zdać się na wzbudzające kontrowersję punkty przedszkolne. W każdym przypadku wybór jest trudny, a po liczbie zeszłorocznych chętnych widać, że walka o miejsca będzie ostra.
Tomasz Wrzask
- 16/02/2010 17:46 - Ferie pełne pomysłów
- 16/02/2010 15:45 - Koci Dzień w Ciapkowie
- 16/02/2010 15:38 - Wrzeszcz bez tajemnic
- 16/02/2010 15:32 - Rok tygrysa na UG
- 16/02/2010 12:59 - Nie jest źle?
- 16/02/2010 09:00 - Lotos wzmacnia nadzór nad zarządem
- 16/02/2010 08:54 - Śledzik czyli szaleństwa, tańce, swawole
- 16/02/2010 08:50 - Zagraj o staż!
- 15/02/2010 19:33 - Udany start gdańskiego lotniska
- 15/02/2010 14:26 - Piekło Haiti