Nowe wydanie tygodnika „Sieci” podejmuje temat nagrodzonego na weneckim festiwalu filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”, który… pokazuje Polaków jako winnych Holokaustu. Nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Imigranci są w tym obrazie jak Żydzi, Białorusini jak obojętni Niemcy i są ci najgorsi – Polacy – pisze na łamach tygodnika Jakub Augustyn Maciejewski.
To produkcja o negatywnym wydźwięku dla Polski, która imigrantów ukazuje jako wykształconych i dobrych ludzi, a Polaków stawia w najgorszym świetle, niczym nazistów z obozów zagłady. Jakub Augustyn Maciejewski w artykule „Holland widzi nas jako nazistów” zauważa, że cały wydźwięk filmu, […] ujęcia, światło i sceneria przypominają kadry z niemieckich obozów koncentracyjnych. Gdy mundurowi z „Zielonej granicy” przepychają tłumek cywilów na stronę białoruską, widzimy drut kolczasty, reflektory rozświetlające światło nocy, wściekłe psy gryzące do krwi uchodźców i pałujących ich sadystów z Polski. Podobieństwo do Auschwitz nie jest przypadkowe.
Maciejowski pisze, że „Zielona granica” to film nie tylko fałszujący rzeczywistość, oczerniający Straż Graniczną i Polaków. To także film jednoznacznie wskazujący preferowaną przez Holland opcję polityczną, choć krytycy filmowi uparcie twierdzą, że to nieprawda.
W pewnym momencie w fabule przyjaciółka Julii (Agata Kulesza) zdradza, że boi się konsekwencji pomagania uchodźcom, ale ma jednak świadectwo, że jest dobrym człowiekiem: „Głosowałam na Platformę Obywatelską” – mówi. (…) aktywiści drwią także z konferencji prasowej członków rządu na temat nielegalnej imigracji. Padają nazwiska ministrów: Kamińskiego i Wąsika. Zestawiając to z nowoczesną bohaterką głosującą na PO i sfrustrowanym Bogdanem (Stuhrem), który nazywa patriotów maszerujących 11 listopada „nazistami”, dalej mamy uważać, że to uniwersalny film o człowieczeństwie? Zresztą po festiwalu filmowym w Wenecji Holland sama powiedziała, że chciała najpierw nakręcić dokument, ale uchodźcy musieli milczeć, więc zrobiła film fabularny. Jednak jest to obraz fałszujący rzeczywistość, oczerniający Straż Graniczną i polskie społeczeństwo – czytamy w najnowszym numerze „Sieci”.
Maciej Wąsik wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rozmowie z Markiem Pyzą i Marcinem Wikłą („Polacy boją się Tuska”) komentuje m.in. sprawę wiz do Polski, które miały być wydawane nielegalnie za łapówki.
– Przy wielu ministrach spraw zagranicznych pojawiali się ludzie, którzy próbowali zrobić biznes na wizach. Wielokrotnie CBA czy ABW prowadziły postępowania w tego typu sprawach (np. w 2009 czy w 2011 r. – kiedy szefem MSZ był Radosław Sikorski). Dzisiaj biuro, na które zresztą politycy PO się chętnie powołują, choć zasadniczo chcą je rozwiązać, szczegółowo bada tę sprawę. Dotyczy ona ok. 200 przypadków wydania wiz, a nie – jak mówi opozycja – ściągania tutaj tysięcy nielegalnych imigrantów. To są totalne bzdury. I to służby rządowe, CBA i prokuratura, zatrzymały ten proceder i ścigają sprawców. Tymczasem prawdziwych nielegalnych migrantów widać na Lampedusie. I to PO chciała poprzez przymusową relokację przyjmować rzesze takich jak oni do Polski – wskazuje wiceminister.
Zapytany o to, co mieszkańcy północnej części Mazowsza sądzą o liderze PO, Wąsik mówi otwarcie, że boją się Tuska i tego, co może przynieść wygrana opozycji:
– Polacy obawiają się bezrobocia i tego, że zabierze się im programy socjalne, które są dla nich warte więcej niż pieniądze. My nie daliśmy ludziom tylko 500+, my im daliśmy godność, której im wcześniej odmawiano. […] Tuskowi Polacy nie wierzą. Boją się, że będzie grał w swoją grę, wyłącznie na własny interes i niejasne powiązania zawsze będą dla niego ważniejsze od dobra wspólnego. Szybko nie zapomną jego ucieczki do Brukseli. Mówią, że Polskę drogo musiało to kosztować. Tuskowi daleko było do samodzielności i to ludzie też pamiętają. Prowadził niezrozumiałe gry z Putinem, które dziś trzeba prześwietlić i wyjaśnić. A z drugiej strony, widzieliśmy ogromną zależność od Angeli Merkel, konsultowanie z nią nawet wewnętrznych polskich decyzji. To też zostaje w pamięci.
Cezary Kowalski w artykule „Bez lidera, bez ambicji, bez sukcesu” komentuje sytuację polskiej kadry w piłce nożnej po porażce z Albanią. Zwraca uwagę, że Polacy dali duży kredyt zaufania byłemu trenerowi reprezentacji Polski w piłce nożnej i liczyli, że pomoże nam zbudować silny zespół. Portugalczyk od początku zapewniał, że będzie mocno związany z krajem nad Wisłą i rzucał wiele górnolotnych wypowiedzi. Rzeczywistość miała okazać się zgoła inna i w brutalny sposób obnażyła dwulicowość Santosa.
Przez dwa miesiące zabiegałem o wywiad z Santosem – pisze Kowalski – ale mimo pomocy ludzi z PZPN nie udawało się. Z prostej przyczyny. W Polsce praktycznie go nie było. Na najważniejszych meczach ligowych pojawiał się tylko od wielkiego dzwonu, kiedy doradcy wskazywali mu, że jego absencja zostanie bardzo źle odebrana.
Kowalski pisze również o problemach polskich zawodników, którzy nie są w stanie być odpowiednio zmotywowani do gry. Zastanawia się, dlaczego dobrze grają w zagranicznych klubach, a w koszulce z orzełkiem na piersi już nie. Obraz naszej drużyny po stracie pierwszego gola w Mołdawii czy Albanii był przygnębiający. Gracze Barcelony, Juventusu, Napoli, Arsenalu albo Romy, czyli największych europejskich klubów, z którymi sporo już wygrali i mają lata występów za sobą, zaczęli dygotać przed jedną z najniżej notowanych drużyn z Europie (słabsi od Mołdawii są tylko San Marino, Andora, Gibraltar i Liechtenstein). Byli jak sparaliżowani, a rywal, widząc ten strach, zaczął coraz mocniej dobierać im się do skóry, doprowadził do wyrównania, a na koniec dobił, notując swoje historyczne zwycięstwo.
Godne uwagi są także artykuły: Macieja Walaszczyka „Michnik w spódnicy”, Stanisława Janeckiego „100 zamachów na 100 dni”, Doroty Łosiewicz „Opozycji rewolucja w polskiej szkole”, Dariusza Matuszaka „Święci i kanalie”, Marka Budzisza „Ostrzeżenia gen. Andrzejczaka potraktujmy poważnie”, Jana Rokity „Cztery lata do następnej wojny”, Grzegorza Górnego „Co się dzieje z Opus Dei?”, Aleksandry Rybińskiej „Koniec współczucia”, Konrada Kołodziejskiego „Znikające dzieci”. Warta lektury jest również rozmowa Michała Karnowskiego z Łukaszem Schreiberem, ministrem – członkiem Rady Ministrów, przewodniczącym Stałego Komitetu Rady Ministrów „Manipulacyjne sztuczki nie wystarczą”.
Ponadto w tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Samuela Pereiry, Wojciecha Reszczyńskiego, Aleksandra Nalaskowskiego, Jerzego Jachowicza, Katarzyny Zybertowicz.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 18 września br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace
- 22/09/2023 18:00 - Andrzej Jaworski: my realnie pilnujemy naszych granic
- 19/09/2023 15:52 - Kandydaci PiS zachęcali do udziału w wyborach
- 19/09/2023 12:00 - Muzeum Plenerowe na Westerplatte
- 18/09/2023 19:56 - Jesień w ogrodzie - na zakupy i po wiedzę
- 18/09/2023 13:49 - Profesor Burkiewicz kończy współpracę z instytucjami miejskimi
- 17/09/2023 17:32 - A. Kobylarz mierzy w senat
- 16/09/2023 19:21 - Jesień w ogrodzie 2023
- 15/09/2023 17:58 - 101 rocznica powołania KS Gedania
- 14/09/2023 15:48 - Jaworski pyta Karnowskiego o emigrantów w Sopocie
- 14/09/2023 08:58 - Gołębie pocztowe na Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego