Pikietami pod ministerstwami gospodarki, pracy i polityki społecznej, skarbu państwa, zdrowia, spraw wewnętrznych oraz transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w samo południe 11 września 20 tys. związkowców rozpoczęło Ogólnopolskie Dni Protestu „Dość lekceważenia społeczeństwa”. Protestują przede wszystkim związkowcy z NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych. Są także członkowie NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, Związku Zawodowego Pracowników Policji, strażacy i funkcjonariusze Straży Granicznej. Największe manifestacje odbyły się na razie pod ministerstwami transportu (6 tys. osób), gospodarki (4 tys.) i zdrowia (3 tys.). Protestujący rozbili miasteczko namiotowe pod Sejmem, które będzie centrum protestu aż do soboty. Trwa największy protest ostatnich lat.
Z Kazimierzem Schreiberem, przewodniczącym Rady OPZZ Województwa Pomorskiego rozmawia Artur S. Górski
- Bezpośrednim powodem protestów, które trwają w Warszawie, jest uchwalenie przez Sejm tzw. elastycznego czasu pracy, czyli wydłużenie okresów rozliczeniowych tegoż czasu pracy z czterech miesięcy do roku. Przelała się czara gniewu?
Kazimierz Schreiber: Byliśmy cierpliwi. Należało protestować wcześniej, ale to była kropla, która rozsadziła skałę. My nie mówimy o przywilejach. My domagamy się respektowania naszych zasłużonych, wypracowanych uprawnień i praw pracowniczych. Dialog między rządem, pracodawcami, a związkami był pozorowany, a nasze postulaty nie były brane pod uwagę przez ludzi władzy.
- Uważacie, że teraz rząd was posłucha?
Kazimierz Schreiber: Ta akcja protestu jest potrzebna nam, społeczeństwu. Inaczej nadal będziemy przedmiotem, nie podmiotem. Skutek jest taki, że przedsiębiorcy, że firmy także te państwowe, zamiast poprawiać organizację pracy, wprowadzać atrakcyjną ofertę, mogą wykorzystywać pracowników, zmusić do wyczerpującej pracy choćby przez sześć dni w tygodniu, a kiedy zimą będą przestoje, oddać pracownikom wolne…
- Bez zapłaty za nadgodziny?
Kazimierz Schreiber: A kto zagwarantuje, że wszyscy przedsiębiorcy uczciwie je rozliczą po roku? Może rząd wyliczy ile miejsc pracy stworzy poprzez elastyczny czas pracy? Jak zaplanować dzień mając dzieci w szkole, w przedszkolu. Co z życiem rodzinnym przy zmiennym czasie pracy. Podobno to ma być rozwiązanie na czas kryzysu. Niech się w końcu premier Tusk zdecyduje, jest ten kryzys, czy go nie ma…
- Bezrobocie w sierpniu spadło z 13,1 proc. do 13 proc. Pracodawcy zgłaszają więcej wolnych miejsc pracy przy zbieraniu gruszek, a wicepremier Piechociński i jego grupa doradców, proponuje zatrudnienie babć do opieki nad wnukami na pół etatu. Premier Tusk na forum ekonomicznym w Krynicy ogłosił koniec kryzysu…
Kazimierz Schreiber: Podobno. Po raz kolejny kłamie. Liberalny rząd otwiera kolejny etap bogacenia się bogatych kosztem ludzi, którzy ciężko pracują by zapewnić choćby minimalny poziom życia. Mamy biednych pracujących. To niemoralne. Przypominam o umowach śmieciowych, o wydłużeniu pracy do 67 roku życia, jak pracy nie ma. Ta władza nie radzi sobie z podstawowymi problemami. Czaruje rzeczywistość. No bo przecież praca jest, przedsiębiorcy będą zatrudniać tylko związkowcy psują rządy domorosłych liberałów (śmiech). Jesienią "zielona wyspa" nie zakwitnie. Mamy dość czarowania. Wkrótce skończy się letnia praca i bezrobocie skoczy do 15 procent.
- Zmiana czasu pracy ma być konsultowana z przedstawiciel załogi…
Kazimierz Schreiber: To fikcja tam, gdzie nie ma związków zawodowych. Prezes czy właściciel zapowie „ten będzie przedstawicielem, czy ktoś jest przeciw”? I tak to konsultowanie się skończy.
- Czy jest jakiś antyzwiązkowy trend?
Kazimierz Schreiber: Ależ on jest na co dzień widoczny. Poza tym i część mediów ulega tej liberalnej, antyzwiązkowej retoryce. Jest ona zakorzeniona w mediach, a przecież to nie jest lek na kryzys, na gospodarcze załamanie. Pokutuje mit rynku. Kompletnie odrealniony…
- Czy jest szansa na dialog z ekipą PO-PSL? Czy postulatem związkowców jest obalenie obecnego rządu?
Kazimierz Schreiber: Nie ma szans na dialog z tą ekipą. Politycy nie zamierzają podobno uprawiać dyskusji na ulicy. Oni w ogóle nie chcą dialogu. Społeczeństwo to widzi. Protesty mają poparcie społeczne. Rząd Tuska i prezydent Warszawy stać tylko na akcję dezinformacyjną. Oby tylko nie sięgnęli po prowokację. My do Warszawy jedziemy by manifestować stanowczo, ale godnie i pokojowo. Ten rząd musi odejść. Jest oczywiście pytanie jaki rząd go zastąpi. Niech Polacy decydują. Myślę, że da się wyłonić władzę skłonną do rzeczowej rozmowy.
- Ilu związkowców z OPZZ pojedzie z Pomorza do stolicy?
Kazimierz Schreiber: Już jest w Warszawie grupa 150 osób. Byłoby nas więcej, ale jest bariera kosztów dojazdu. W sobotę dotrze jeszcze pół tysiąca.
- 12/09/2013 20:16 - IV Kongres Mobilności Aktywnej
- 12/09/2013 18:24 - Gdańscy liberałowie na służbie SPD?!
- 11/09/2013 18:52 - Pomorskie SLD o zwolnieniu dyrektor Grzeni
- 11/09/2013 18:42 - Gdańska lokalówka Puszką Pandory
- 11/09/2013 18:36 - Lech Wałęsa: Jestem sercem ze związkowcami, ale głowa podpowiada – nie tędy droga
- 11/09/2013 08:45 - 162 nowych nauczycieli mianowanych w Gdańsku
- 10/09/2013 20:16 - Odwołano Krystynę Grzenię, dyrektor szpitala na Zaspie
- 10/09/2013 19:41 - Lodołamacze 2013 nagrodzeni w Gdańsku
- 10/09/2013 16:14 - Krzysztof Dośla: Dość lekceważenia! Państwo jest dla obywateli
- 09/09/2013 08:54 - Trzy lata Ergo Areny