Z dr. Karolem Nawrockim, dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku rozmawia Artur S. Górski
- Na kanwie sporu rządu z samorządem o teren Westerplatte historia gra niebanalną rolę w aktualnej polityce…
Karol Nawrocki: Regularnie gra historia taką rolę, nie po raz pierwszy...
- W postawie władz Gdańska przebija się pewien kompleks relacji niemiecko-polskich. A może jest to próba przewartościowania, przestawienia wektorów naszych historycznych zainteresowań?
Karol Nawrocki: Myślę, że w tym przypadku nie jest to tak przemyślana strategia, jak ją rysuje pan redaktor. Wynika ona raczej z braku rzeczowej rozmowy i pogłębionej wiedzy o historii najnowszej. Stąd doświadczamy, śledząc debatę na temat Westerplatte, nieumiejętnego łączenia polityki i historii. Część opinii płynących z magistratu, w tym swoiste łączenie odległych biegunów jest oderwane od rzeczywistości. Widać brak zaplecza w wiedzy historycznej, co powoduje nieporozumienia.
- Nieporozumienia wywołują ludzie ze środowiska bliskiego historykowi Donaldowi Tuskowi, wydawcy albumów „Był sobie Gdańsk” i pisma „Dialog”, dla którego historia była istotna. Tymczasem wymierzają ciosy po omacku i widać zagubienie w argumentacji. Jaki plan ma wasza, rzec można - rządowa, strona?
Karol Nawrocki: Jeśli podniesiemy dyskurs na wyżyny to pojawi się oczywiście kwestia wartości. Analizując wypowiedzi pani prezydent Dulkiewicz odnoszę wrażenie, że wypływają one z braku doświadczenia w systematycznym poruszania się między polityką a historią. Przywołując jednak Donalda Tuska i środowisko gdańskich liberałów, wywołał pan we mnie zgoła inne refleksje. W tym akurat przypadku widać konsekwencję w oswajaniu wizerunku Wolnego Miasta Gdańska. Jednocześnie cechuje owe środowisko rodzaj niezrozumiałej obojętności na polskie wątki w historii. Chyba, że te dotyczyły bezpośrednio zainteresowanych osób, kiedyś świadków czy uczestników historii, dziś liberalnych polityków. Przez ostatnie dekady o zasadnicze polskie wątki w historii Gdańska upominali się społecznicy, Instytut Pamięci Narodowej, czy... kibice gdańskiej Lechii. Gdyby Miasto Gdańsk, z własnej inicjatywy, dbało o pamięć "Inki", "Zagończyka", bł. ks. Jerzego Popiełuszki czy śp. Anny Walentynowicz, odcienie dzisiejszej dyskusji byłyby inne.
- Stąd trudność z oceną i opisem choćby roku 1945, czy to było wypieranie Niemców, czy wyzwolenie niemieckiego przecież miasta, choć zamieszkałego też przez Polaków…
Karol Nawrocki: To temat na długą dyskusję, którą spróbuję zamknąć krótką refleksją. W Polsce powojennej nastąpiło wychylenie wektora w pracach historyków, a także w propagandzie, w stronę jednoznacznej, pełnopłaszczyznowej antyniemieckości. Było to spowodowane nie tylko potrzebami politycznymi komunistów, ale także świeżą pamięcią masowych niemieckich zbrodni. Po 1989 roku bieguny badań i zainteresowań zostały przestawione, zaś wektory historycznej opowieści zwrócone - tutaj kłania się dorobek gdańskich liberałów - w kierunku poszukiwań przeszłości niemieckiej, czy szerzej - europejskiej, miasta kupców, itd…
- Tę opowieść skutecznie snuł Günter Grass w znakomitym przecież „Blaszanym bębenku” i jego kultowa ekranizacja według Volkera Schlöndorffa, pokazujący niemiecką kulturę otwartą na świat, a my się otwieramy żyjąc w mieście hanzeatyckim, niemieckim, szkockim, trochę polskim i kaszubskim…
Karol Nawrocki: Robią tak, bo w końcu można. Nie przychodzi jednak moment refleksji, że już za dużo tego rozczulania nad antypolskim państewkiem Wolnym Miastem Gdańsk. Dziś już te emocje i nostalgie za przeszłością WMG pełne są absurdów. Przecież w latach 30. Gdańsk stał się wręcz laboratorium narodowego socjalizmu. Tutaj triumfowała NSDAP. Gdzie szukać przy tych okolicznościach owego wolnego miasta w Wolnym Mieście Gdańsku?
- Pod butami Sturmabteilungen (Die Sturmabteilungen der NSDAP, czyli Oddziały Szturmowe NSDAP - dop.red.)?
Karol Nawrocki: Ano właśnie. Mieliśmy zatem mechanizm zaprzeczenia, który zaprowadził nas ostatecznie do absurdu. Podobny mechanizm obserwowałem, okupiony zresztą wieloma badawczymi rozmowami w grupach kibicowskich lat 90. Cześć błądzących historycznie młodych ludzi, przy niedostatku edukacji i jednoczesnej - słusznej przecież - niechęci do komunizmu, szukało nieumiejętnie zaprzeczenia komunizmu w narodowym socjalizmie. Stąd identyfikacje z tym, co, w ich błędnym wyobrażeniu, uznawali jako czysty antykomunizm, czyli w złowieszczych okrzykach: „Naszym wzorem jest Rudolf Hess ”…
- Błądzenie w zupełnym oderwaniu do historii, gdyż nie było wiedzy o tym, że to polski obóz narodowy kładł głowy pod nazistowskie topory i ginął w Królewcu, Berlinie, Dreźnie, Auschwitz…
Karol Nawrocki: Pisał o tym pięknie w swoich raportach rotmistrz Witold Pilecki. Środowisko kibicowskie wyciągnęło jednak wnioski i nie słyszymy już na trybunach tych strasznych okrzyków. Zniknęło zgubne myślenie. Mam wielką nadzieję, że bezpowrotnie. Dzisiaj, na skutek mądrego docieranie z wiedzą w tamte rejony społeczne, udało się wypracować zupełnie inny sposób myślenia o historii. Trzeba pokazywać naszych bohaterów, ludzi wolności. Polska historia jest skarbnicą przykładów wspaniałych postaw, niosących ze sobą patriotyzm, miłość do rodzinnego kraju i umiłowanie wolności. Jesteśmy zobowiązani pokazywać postacie, które dla Polski żyły i za Polskę, jak było trzeba, umierały. Nikt za nas tego nie zrobi. Powiem rzecz na pozór prozaiczną, a jednak wartą przypomnienia - my jesteśmy przecież polskimi urzędnikami. Premier Tusk był polskim premierem, a pani Dulkiewicz jest polskim urzędnikiem samorządowym. To polskie historie - przy jednoczesnym uszanowaniu wielokulturowej historii naszego Gdańska i jego skomplikowanych dziejów - powinniśmy przypominać. Taka jest pierwsza płaszczyzna porozumienia.
- Zatem ów skrawek, zwany Westerplatte, ma być symbolem naszego trwania w Gdańsku, walki w imię sprawy beznadziejnej, narracją o przeciwstawieniu się totalitaryzmowi?
Karol Nawrocki: Symbol Westerplatte widzę w kilku odsłonach. Jest to cezura Polski utraconej, która odrodziła się w 1918 roku, trwała do 1939 roku, a następnie na 50 lat straciła niepodległość. Cezura niepodległości, ale i wspomnienie jej brutalnego utracenia. Wymowna symbolika dwóch rzeczywistości, czyli triumfu odzyskania niepodległości i utraty państwa. Jest to też archetyp polskich postaw w latach II wojny światowej, który sens walki mierzy nie tyle szansami na zwycięstwo, ale wartościami, w imię których walka jest toczona…
- Długo byśmy mogli dyskutować nad naszym romantyzmem, deptanym przez realną siłę i politykę…
Karol Nawrocki: Tak, wiem. Są różne szkoły historyczne i różne oceny. Poczynając od szarży w wąwozie Samosierry, przez powstania, listopadowe, styczniowe i warszawskie, przez sens oporu po 1945 roku. Właśnie takie ujęcie tematu pokazuje, że sens walki był mierzony wartościami, dla których ją podejmowali nasi przodkowie. Niezależnie od zasadnych dyskusji historycznych, taka postawa była przez wieki naszą narodową cechą...
- Mamy spór ideowy o Westerplatte, a nie prawny?
Karol Nawrocki: Spór ma podłoże pragmatyczne. Widzimy jak to szczególne miejsce wyglądało, jak wygląda dziś, a wiemy też jak powinno wyglądać. Nastąpiło zderzenie rzeczywistości z poczuciem przyzwoitości, czyli z tym jak mogłoby wyglądać Westerplatte. Wiemy też, że miasto z tym problemem, czy bardziej zaszczytem zagospodarowania Westerplatte sobie nie poradziło.
- Podobno wicepremier Gliński, wraz z wiceministrem Sellinem, forsują projekty, które można nazwać „Disneyland Westerplatte”. Czyżby miał tam powstać park rozrywki, nie muzeum?
Karol Nawrocki: Disneyland to słowo klucz, nadużywane przez krytyków naszych działań na Westerplatte. Określa ono, jak wiemy, miejsce zabawy i radości całych rodzin. I nie pasuje w kontekście naszej rozmowy zupełnie do niczego. W naszej koncepcji proponujemy przywrócenie układu komunikacyjnego z czasów Wojskowej Składnicy Tranzytowej, czyli uregulowanie ruchu turystycznego, służące opowieści o Westerplatte. Przywrócenie ducha tego miejsca. Ma to służyć konstruktywnej opowieści o niemieckim ataku i polskiej bohaterskiej obronie. Ważne jest holistyczne podejście do zagospodarowania Westerplatte. Mamy spójną wizję, propozycję, która z Disneylandem nie ma nic wspólnego...
- Pomnik Obrońców Wybrzeża, monument wpisany w ducha miejsca od 1966 roku, miałby być przesunięty lub zburzony?
Karol Nawrocki: My chcemy budować, nie burzyć. Nikt z nas, nigdy, nie powiedział, że zamierzamy zburzyć pomnik na Westerplatte. Znamy jego słabości, jak napis „Poczta Gdańska”, nie „Poczta Polska”. Są tam niemające nic wspólnego z rokiem 1939 upamiętnienia bitew pod Lenino, czy pod Studziankami. Jest w końcu kilka innych propagandowych symboli Polski komunistycznej. Mamy tego świadomość. Natomiast pomnik na Westerplatte stał się znakiem czasu tego miejsca. Ponadto został podniesiony do rangi symbolu w 1987 roku poprzez słowa Ojca Świętego, wypowiedziane właśnie na jego tle. Pomnik ten, jak całe Westerplatte potrzebuje w chwili obecnej zostać "opowiedzianym", a nie zburzonym.
- Jaka jest koncepcja dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej i rządu?
Karol Nawrocki: Nasza opowieść była i jest zgodna z historyczną prawdą. Nie uciekniemy od prawdy, że historia II wojny światowej zaczęła się i zakończyła dla Polski tragicznie. Historia Westerplatte to opowieść o niemieckim ataku i o polskiej obronie. To miejsce, w którym chcemy pokazać całą wojnę obronną 1939 roku, aż do bitwy pod Kockiem.Ale zaznaczymy oczywiście, że walka o niepodległość była prowadzona nadal. Nie może też w tym miejscu zabraknąć szerszej refleksji o wymiarze ideowym Westerplatte i znaczeń nadawanych temu symbolowi na przestrzeni kolejnych dekad.
- Z wolna, 30 lat po zmianach ustrojowych, zaszłości odrabiamy. O naszej historii, jak obrona rejonu umocnionego Wizna przed pancernymi dywizjami Heinza Guderiana, śpiewa szwedzki zespół...
Karol Nawrocki: „Sabaton”, na którego występ zapraszam na plac przed Muzeum już 1 września.
- 10/07/2019 07:27 - Mieczysław Struk usłyszał sześć zarzutów poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych
- 09/07/2019 16:14 - Weź udział w konkursie „Wiersz+Obraz” 2019
- 08/07/2019 17:21 - Nowy numer "Sieci": Ciemna strona homo tęczy, reakcja prezydent Dulkiewicz na poprzedni numer
- 08/07/2019 14:51 - Od września początek prac przy Muzeum Westerplatte i Wojny roku 1939
- 05/07/2019 18:36 - Westerplatte na łamach
- 04/07/2019 17:15 - Szpitalny poziom dostatku - ile kwitują pomorscy prezesi
- 04/07/2019 17:11 - Neumann w Gdańsku, Nowacka w Gdyni, Biernacki poza PO
- 03/07/2019 20:49 - Dr Marek Rosinke - pożegnanie
- 01/07/2019 14:49 - Po spotkaniu prezydent Dulkiewicz i posła Smolińskiego w sprawie Westerplatte - jest chęć dialogu, ale jest presja czasu
- 30/06/2019 16:14 - Nowy numer tygodnika „Sieci”! Wstrząsający reportaż: Czy Gdańsk chce do Niemiec?