Dr Marek Rosinke - pożegnanie

Marek zszedł z naszego kortu.

Nie skreczował.

Nigdy tego nie robił.

Przegrywał pogodnie,wygrywał z szacunkiem dla rywala.

Jakby grał na centralnym korcie Wimbledonu,

Jakby czytał inskrypcje z Kiplinga, że "człowiek musi umieć stanąć w obliczu Zwycięstwa i Klęski i obie te ułudy traktować jednako".

Ale nie graliśmy w Wimbledonie, graliśmy w Oliwie na asfaltowych kortach UG.
Okupowaliśmy te korty,

Marek, były siatkarz, świetnie czarujący przestrzeń, dręczył nas swoimi wolejami. Był deblowym pedagogiem, cierpliwym i dowcipnym tenisowym terapeutą.

Jeszcze grali Borg, Connors, jeszcze nikt nie znał Federera a nawet Samprasa. Nikt z nas nie marzył, że w Sopocie zagrają Nadal i Moya, że będziemy szukać wzrokiem piłki po serwisach Rosseta.

Piękne chwile, których wspólnie doświadczaliśmy.

Piękne mecze, które wspólnie rozegraliśmy.

Żaden nie był ważny i wszystkie były ważne. Łączyły nas mecze, które tylko nas łączyły.

Więc to nieprawdą, że Marko zszedł z naszego kortu pokonany.

Nałożył po prostu swoją niebieską bandankę i gra teraz swój najlepszy tenis na najważniejszym korcie.

Choć powinien nadal grać z nami...

Marek Formela

Pożegnanie dr Marka ROSINKE, naszego świetnego rywala i znakomitego medyka nie tylko naszych kontuzji odbędzie się w czwartek o godzinie 13.30 na cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu.