Z senatorem Grzegorzem Biereckim rozmawia Artur S. Górski
- W piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę w reakcji na planowane zmiany w pracy dziennikarzy w parlamencie po wykluczeniu z obrad posła Michała Szczerby. Kto pod tym kotłem wrzących emocji pali? A może jest to bunt społeczny?
Grzegorz Bierecki: Byłby to pierwszy spontaniczny bunt społeczny zgłoszony z kilkudniowym wyprzedzeniem do stosownego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Został on drobiazgowo zaplanowany przez inżynierów społecznych i specjalistów od szukania pretekstu do zamieszek. Plan spłonął na panewce. Nie widać rezultatów oczekiwanych przez reżyserów tych wydarzeń. Opadły maski. Ludzie widzą do czego mają służyć protesty zwołane jakoby w obronie demokracji i jakoby zagrożonych wolnych mediów. Jest to po prostu pretekst do ataku na demokratycznie wybrany rząd. Wcześniej takimi pretekstami do atakowania rządu premier Beaty Szydło były wieszczona klęska budżetu w związku z planem „500 plus” na drugie i kolejne dziecko. Później, gdy plan był realizowany, atakowano za niewprowadzenie owych 500 złotych na wszystkie dzieci. Mamy swoistą dowolność w sięganiu po arsenał do ataku, w sytuacji, gdy „starzy ubecy” walczą o wolne media…
- Czyli była to próba dokonania nocnej zmiany II, jak to miało miejsce 4 czerwca 1992 roku?
Grzegorz Bierecki: Gdyby miała to być powtórka, to musiałby być w to zaangażowany prezydent, musiałaby być większość parlamentarna, skłonna do poparcia takiej operacji. Widzę to raczej w kategorii próby destabilizacji sytuacji w kraju w przededniu rozmieszczenia wojsk NATO w Polsce. Brygady pojawią się za miesiąc. Amerykańskie oddziały są najmocniejszymi gwarantami obrony naszej suwerenności dopóki nie odbudujemy własnej silnej armii, o silnym propaństwowym morale.
- Jaka jest rola byłego prezydenta Lecha Wałęsy w konflikcie politycznym?
Grzegorz Bierecki: Jest ona tak ważąca, jak siła którą zbierał w wyborach po 1995 r. Jest to poparcie nader mizerne. Jest ono tak śladowe, jakie ma jego następca Aleksander Kwaśniewski. Złośliwie powiedziałbym – na poziomie promili (śmiech).
- A może inny znaczący gracz, czyli Donald Tusk ma możliwość wpływania na bieg spraw w kraju?
Grzegorz Bierecki: Gwałtownej erozji ulegają autorytety Wałęsy, Tuska, Komorowskiego, który tak rubasznie cieszył się z napaści na starszą kobietę (posłankę Krystynę Pawłowicz, opuszczającą Sejm – dop. red.). Dobrze, że maski poopadały i widać prawdziwe oblicza.
- Jaki zatem wpływ na bieg spraw ma prezydent Andrzej Duda. Spotkał się on z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, z szefami partii opozycyjnych. Jest mediatorem?
Grzegorz Bierecki: Na czym owa mediacja miałaby polegać? Na tym, że nie będzie uchwalona ustawa dezubekizacyjna? Bo przecież o to chodzi. Myślę, że prezydent Duda, dysponując pełną wiedzą dotyczącą bezpieczeństwa Polski jest w stanie rzeczywiście pokazać liderom opozycji rolę, w jakiej się obsadzili, prowadząc tę działalność. Wkrótce zapewne dowiemy się w jakim języku napisany został ten scenariusz i w jakiej walucie opłacani są ludzie, którzy go realizują.
- 22/12/2016 16:21 - SLD apeluje...
- 22/12/2016 15:41 - Absolwenci kursu audiodeskrypcji
- 22/12/2016 05:47 - Świąteczne co nieco, czyli przepis na domowy pasztet
- 22/12/2016 05:13 - Muzeum II Wojny Światowej jest prawie gotowe
- 21/12/2016 18:12 - Księga kondolencyjna dla ofiar zamachu w Berlinie
- 21/12/2016 10:58 - Rozmowa z Piotrem Walentynowiczem - kandydatem na prezydenta miasta Gdańska
- 20/12/2016 22:48 - Spotkanie opłatkowe gdańskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Stowarzyszenia Kwatera Akowska Cmenatrza Łostowickiego
- 20/12/2016 21:27 - Świąteczne wydanie "Gazety Gdańskiej"
- 20/12/2016 20:52 - Dośla za Struka pokieruje pracami Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego
- 20/12/2016 13:17 - 250 "Paczek dla Seniora"