„My nie jesteśmy prounijni, proeuropejscy, my jesteśmy, k***a, antypisowscy” – to są słowa, które miała powiedzieć na taśmach posłanka Lewicy Beata Maciejewska. Na nagraniach zarejestrowanych przez byłego współpracownika posłanki miały także pojawić się zarzuty o mobbing. W maju taśmy trafiły do szefów Lewicy, którzy zawiesili posłankę, a teraz treść części nagrań ujawniły media.
– To są słowa, które zostały nagrane – jako jedne z wielu – i przekazane liderom Lewicy po to, żeby wyciąć mnie z list wyborczych. Pytanie: komu zależy na tym, żeby mieć dobre miejsce na gdańskiej liście? Kto dzisiaj także kontaktuje się z Polskim Radiem 24, a być może jest z tego radia, i twierdzi, że miał możliwość odsłuchać nagrania z moim udziałem, jednak dla dobra sprawy chce, by jego imię i nazwisko pozostało wyłącznie do wiadomości redakcji? Twierdzi, że miał dostęp do 36 godzin nagrania i to jest prawda, bo to jest zlecający nagranie. Jeśli mamy do czynienia z przestępstwem, to tu jest przestępstwo. Zlecanie nagrania posłanki w jej biurze poselskim pracownikowi tego biura jest przestępstwem. I tak samo przyjmowanie takiego zlecenia, żeby nagrywać posłankę po to, żeby dwa lata później wyciąć ją z list wyborczych, jest przestępstwem – mówiła na antenie Radia Gdańsk Maciejewska.
– Ja zostałam zawieszona przez liderów Lewicy nie z powodu tego, że coś mówię niewłaściwie o kimkolwiek, czy kogoś mobbinguje, tylko dlatego, że moi dotychczasowi szefowie stwierdzili, że – mogę zacytować, bo tego jeszcze nie mówiłam – „z nagrań, które trafiły do współprzewodniczących partii, wynika, że Beata Maciejewska mogła dopuścić się czynu zabronionego o charakterze przestępstwa skarbowego lub wykroczenia skarbowego” – mówiła posłanka.
Maciejewska przyznała, że domyśla się, kto zlecił te nagrania. – Nie ja jedna się domyślam. Ktokolwiek słyszy o tych taśmach, to mówi „a, to on za tym stoi”. Moim zdaniem to jest sprawa do tego, żeby zajęli się nią prokuratura i media. Mnie przez wiele miesięcy próbowano wciągnąć w tę grę. Mariusz K., były dyrektor mojego biura poselskiego, wynajął jedną z najdroższych kancelarii w Polsce, próbowano ze mną jakichś negocjacji, nie wiadomo w jakiej sprawie, bo wiadomo, że gdyby tę sprawę przedstawiono, to byłby to szantaż. Następnie pan Mariusz wydzwaniał do liderów Lewicy. Potem wysłał do liderów partii, do pięciu czy sześciu osób, 20 minut nagrań z tych 36 godzin. Ja doskonale wiem, co jest na tych nagraniach – mam tego maila i te nagrania – i dlaczego one stały się powodem do zablokowania mnie. Bo o to chodziło osobie, która zleciła nagrania, żebym ja nie startowała w wyborach. I dzisiaj liderzy Lewicy realizują ten plan i stoją po stronie osoby, która zleca nagrywanie posłanki w biurze poselskim, po to by mieć dobre miejsce na listach – stwierdziła.
Na pytanie „Czy osoba zlecająca zamierza startować w wyborach i chce po prostu «wygryźć», mówiąc kolokwialnie panią z list?” posłanka odpowiedziała: - Tak, i zaplanowała to już bardzo dawno temu, czyli około trzech lat. Te taśmy teraz weszły, bo toczy w tej chwili bój o to, żeby mieć jak najwyższe miejsce. To jest cała sprawa, to jest całe przestępstwo, o którym możemy mówić. Jestem zaskoczona, że organy ścigania nie zajmują się tym aspektem.
Maciejewska została zawieszona w członkostwie partii w maju. Dlaczego więc dopiero teraz ta sprawa wypłynęła? - Moim zdaniem zlecający zaczął się niecierpliwić, że ta sprawa nie wychodzi, i po prostu poszedł do mediów, żeby się upewnić, że ja nie będę startować – stwierdziła posłanka. - Z tego powodu zlecającego macie w Polskim Radiu 24, przecież to zlecający przygotowuje materiał pt. „Wiemy, co jest na taśmach poseł Maciejewskiej”. Zlecający, to jest jedyna osoba, która w ogóle mówi co jest na tych taśmach. To nie jest jakiś anonim, który przez przypadek przesłuchał jako dziennikarz. Ten zlecający faktycznie odsłuchał te trzydzieści sześć godzin taśm. Skompilował być może w Polskim Radiu te taśmy.
– To są bezpodstawne zarzuty, pani poseł – zauważył Jarosław Popek.
– Wie Pan, gdzieś te taśmy trzeba było skompilować – odpowiedziała posłanka
– Można to zrobić w domu na komputerze – kontynuował prowadzący
– Ja nigdy czegoś takiego nie robiłam, żebym kompilowała jakieś podsłuchy, więc być może można to zrobić w domu na komputerze – mówi Maciejewska.
W ocenie posłanki fakt, że treść taśm trafiła do mediów, jest niewygodny dla liderów Lewicy.
– Oni robią wszystko zgodnie z założeniem zlecającego i dyrektora mojego biura, który przyjął to zlecenie. Im zależy na tym, żeby te taśmy nie wyszły. Z ich działania raczej wynika, że oni stoją po stronie zlecającego, po stronie tych osób, które próbowały mnie wciągnąć w szantaż, chociaż nie postawiły wprost swoich roszczeń, ale teraz media już o tym piszą, tym roszczeniem było, żebym ja opuściła sferę publiczną. Czyli roszczenie, zmuszenie do określonego zachowania skierowane zostało ostatecznie nie do mnie, a do liderów Lewicy. Powodem, dla którego miałam zostać zablokowana, była groźba ujawnienia taśm. Przeczytam fragment maila Mariusza K. do liderów Lewicy: „w związku z ignoranckim podejściem tej i tej oraz sekretarza generalnego nowej Lewicy, rozpocząłem rozmowy z TVP i przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości. Na chwilę obecną toczące się rozmowy mogę jeszcze przerwać, gdyż nie przekazałem jeszcze żadnych materiałów dowodowych. Informuję, że jest to moja ostatnia próba rozwiązania sprawy w sposób ugodowy”. Czy gdyby ktoś był mobbingowany, to trzymałby taśmy dwa lata w szufladzie, a następnie chodził z 20 minutami pociętymi specjalnie do liderów Lewicy, zamiast skierować sprawę do sądu? – pytała posłanka.
– Ja tego człowieka nie widziałam przez dwa lata, nie miałam z nim w tym czasie żadnego kontaktu – dodała.
Prowadzący rozmowę Jarosław Popek zapytał, czy w obronie posłanki stanął Robert Biedroń, z którym ona długo współpracuje.
– Mamy okres przedwyborczy, musi pan zapytać Roberta Biedronia, jakie są jego motywacje. Ja nie jestem jego rzeczniczką. Robert Biedroń najwyraźniej dzisiaj, razem z Włodzimierzem Czarzastym, Adrianem Zandbergiem i innymi osobami, które miały dostęp do tych taśm, stoją po stronie potencjalnego szantażysty. Tym bardziej, że na taśmach są kompromitujące materiały, gdzie ja mówię, że – rzeczywiście – jedna z osób z klubu parlamentarnego stosuje mobbing wobec pracownika. Dlaczego ta sprawa na przykład nie została przekazana do prokuratury? – zauważyła Maciejewska.
– Polityka to jest taka gra jaka jest. Ja poszłam do polityki po to, żeby zmieniać rzeczywistość na lepszą. Przez ostatnie cztery lata bardzo ciężko na to pracowałam. To jest okrutna gra.
Posłanka zapowiada, że będzie walczyła o dobre imię. Czy będzie startować w wyborach?
– Na ten moment interesuje mnie to, żeby organy ścigania i opinia publiczna poznały wszelkie szczegóły dotyczące zlecenia nagrań, podsłuchiwania, nagrywania posłanki w biurze poselskim. I żeby osoby stojące za tym przestępstwem zostały ujawnione. To jest dla mnie na ten moment najważniejsze – powiedziała.
źródło radiogdansk.pl
- 11/08/2023 14:56 - Wybory parlamentarne: jakie zmiany w procedurach nastąpiły ostatnio?
- 10/08/2023 08:26 - 15 października br. wybierzemy posłów i senatorów. Oficjalnie zaczęła się kampania wyborcza
- 09/08/2023 17:38 - Była siedziba PUP-u na sprzedaż
- 08/08/2023 08:23 - DRMG: informacyjny chaos czy niekompetencja?
- 07/08/2023 10:11 - W tygodniku „Sieci”: Tylko PiS może zatrzymać Tuska
- 03/08/2023 19:03 - Kacper Płażyński: „Największy przekręt w historii miasta”
- 03/08/2023 18:11 - Kartel senacki - zmowa (po)morska
- 02/08/2023 07:40 - Gdańska Godzina "W"
- 01/08/2023 11:07 - ORLEN Grupa Akrobacyjna Żelazny odda cześć Powstańcom
- 31/07/2023 16:23 - Dworzec Gdańsk Główny otwarty dla podróżnych