Rozmowa z dr Andrzejem Górzyńskim, b. powiatowym lekarzem weterynarii w Tczewie, sygnatariuszem listu otwartego do premier Beaty Szydło.
- Warto było pisać do pani premier?
Andrzej Górzyński: Nie mam wątpliwości że tak. O sytuacji w pomorskiej weterynarii wcześniej informowaliśmy wielokrotnie. Ówczesny wojewoda, pan Stachurski, nawet prosił, żeby to co przedstawiliśmy mu podczas rozmowy, trafiło do niego w formie pisemnej skargi. Nic z tego jednak nie wynikało...
- A co miało wynikać?
Andrzej Górzyński: Powołanie niezależnej komisji i wszechstronne zbadanie naszych zarzutów czyli równoprawne traktowanie stron tego konfliktu zamiast przyjmowania racji ówczesnego lekarza wojewódzkiego. To był główny powód dla którego zdecydowaliśmy się wyjść poza strefę lokalną i napisać do pani premier. W jakimś stopniu czuliśmy się osaczeni i bezradni. To był zły czas. Mieliśmy poważne zastrzeżenia do bezstronności głównego lekarza kraju i ówczesnego wojewody.
- Złożył Pan rezygnacje ze stanowiska powiatowego lekarza weterynarii w Tczewie...
Andrzej Górzyński: Zrobiłem to sam składając wypowiedzenie, bo uznałem dalszą współpracę z ówczesnym szefem inspekcji weterynaryjnej na Pomorzu za niemożliwą.
- Doktor Włodzimierz Przewoski złożył na Pana zawiadomienie do prokuratury i...
Andrzej Górzyński: Najpierw prokurator uznał zarzuty o wypłacanie należnych pracownikom kilkudziesięciozłotowych dodatków za bezpodstawne, a potem zażalenie szefa inspekcji odrzucił sąd, nie dopatrując się żadnych nieprawidłowości. Nowy szef inspekcji zaproponował ugodę w sądzie pracy wynikającą z treści mojego wypowiedzenia, wypłatę odszkodowania i sprostowanie świadectwa pracy. Nasze relacje są całkowicie normalne, podobnie jest w powiecie wejherowskim, gdzie protestowali rolnicy, którym perturbacje w inspekcji zaczęły bezpośrednio zagrażać.
- Wraca pan do inspektoratu?
Andrzej Górzyński: Już nie. Okazuje się, że mogę normalnie wykonywać swój zawód, przywrócono mi prawo do wystawiania świadectw zdrowia i poczucie zawodowej godności.
- Inny sygnatariusz listu, doktor Edward Kowalke, został zastępcą szefa pomorskiej weterynarii.
Andrzej Górzyński: To najlepszy dowód, że nasza argumentacja miała podstawy merytoryczne, choć pewnie gdyby nie jesienna zmiana władzy w Polsce, to mimo zaangażowania w rozwiązanie konfliktu posłów PO i PiS, na Pomorzu wszystko mogłoby zostać po staremu.
- Kadencje po 25 lat?
Andrzej Górzyński: To się już chyba nie zdarzy. Minister myśli o reorganizacji i utworzeniu jednolitej inspekcji. Jest okazja by wprowadzić kadencyjność na głównych stanowiskach. To olbrzymia władza i nie powinna być zbyt długo kumulowana w jednych rękach.
(mag)
- 28/03/2016 15:34 - Zmarł ksiądz Jan Kaczkowski
- 26/03/2016 13:56 - Wielkanocne śniadanie dla ubogich
- 25/03/2016 19:53 - XI Misterium Męki Pańskiej na ulicach Gdańska
- 25/03/2016 19:27 - „Polska ryba na świąteczny stół” od rybaków i posła Jaworskiego
- 25/03/2016 17:37 - Limitowana edycja piwa Dymione Marcowe na powitanie wiosny
- 24/03/2016 22:23 - Nowożeńcy czy rozwodnicy – kto wydał więcej?
- 24/03/2016 19:26 - Audiodeskrypcja czyli przybliżyć sztukę wizualną niewidomym
- 24/03/2016 15:31 - Liberadzki nowym prezesem Radia Gdańsk
- 24/03/2016 12:02 - Crist zakończył testy "Ośmiornicy" budującej morskie autostrady
- 24/03/2016 07:19 - „Miasto niepokorne” – debata