Lechia Gdańsk cały czas liczy się w walce o europejskie puchary. Jak mawia trener Moniz, przed nią kolejne trzy finały. Pierwszy z nich w niedzielę z Zawiszą. Początek spotkania w Bydgoszczy o 18.
Biało-zieloni mają ogromną szansę przejść do historii. Bo jeszcze nigdy z ligi nie awansowali do europejskich rozgrywek. Jedynie z Pucharu Polski w 1983 roku. Tym razem jest nie tylko szansa powtórzenia jedynego w dziejach miejsca na podium (Lechia była trzecia w 1956 roku), ale także zapisać nowe zgłoski na kartach klubu.
Jednak może i lepiej by było, gdyby tak się jeszcze nie stało. Z prostej przyczyny – drużyna mogłaby być spokojnie budowana na nowy sezon. Inaczej wszystko działo by się na wariackich papierach. Ledwo rozpoczęto by okres przygotowawczy i już trzeba by było walczyć w eliminacjach Ligi Europy. Mogło by to się wiązać z szybkimi, nieprzemyślanymi transferami, a tego byśmy nie chcieli. Gdyby biało-zieloni zajęli czwarte lub piąte miejsce też było by dobrze. Drużyna mogłaby spokojnie przygotować się do sezonu, trener Ricardo Moniz miałby czas na zbudowanie optymalnego kształtu zespołu oraz jego formy. I dopiero wtedy najlepiej by było awansować do Europy. To wszystko jest jak wróżenie z fusów, bo przecież – jak wiemy - nawet i siódme miejsce może dać awans do pucharów.
Skupmy się jednak na chwili obecnej. Lechia jest teraz groźna dla wszystkich. Gdyby nie nieskuteczność w Chorzowie i dodatkowy pech w meczu z Legią, gdańszczanie już dziś mieliby niemal pewne podium. Jednak biało-zieloni zaczęli wykorzystywać swoje szanse, grają mądrzej w obronie, nie pozwalają narzucić przeciwnikowi jego stylu gry. To zaowocowało dwoma zwycięstwami – z Pogonią Szczecin i Lechem Poznań – które wywindowały Lechię na czwarte miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Teraz przed ekipą Moniza kolejne trzy finały, jak to zwykł mówić Holender. Pierwszy z nich już w niedzielę w Bydgoszczy z Zawiszą. Obie drużyny na najwyższym szczeblu rozgrywek spotkały się jedynie czterokrotnie. Dwa razy wygrywała Lechia, raz Zawisza i raz też był podział punktów. W tym sezonie najbardziej zapadł w pamięć Tuszyński show w Bydgoszczy, kiedy to zawodnik biało-zielonych strzelił hat-tricka. Teraz trochę spuścił z tonu, ale na szczęście przełamał się w końcu czeczeński czołg, Zaur Sadaev. Dodatkowo świetnie gra Grzelczak, dobrze wygląda Makuszewski, coraz więcej też w tworzeniu groźnych akcji ofensywnych mają do powiedzenia obrońcy – Deleu i Dawidowicz. Do tego dochodzi król środka pola, Stojan Vranješ.
To wszystko daje świetne efekty. Lechia zaczyna pracować jak dobrze skalibrowana maszyna, która wykorzysta każdą chwilę słabości przeciwnika. Biało-zieloni najtrudniejsze boje w grupie mistrzowskiej mają za sobą. Teraz grają z Zawiszą, który już nie gra o nic, bo wygrał Puchar Polski, z chimeryczną Wisłą Kraków oraz, na zakończenie ligi, z będącym w dołku Górnikiem Zabrze. Komplet punktów jest realny. Podobnie jak podium i awans do europejskich pucharów. Nie ma jednak co zapeszać. Zawodnicy również nie powinni się na tym skupiać, bo może im to trochę splątać nogi. Na razie jest dobrze. A jeśli będzie lepiej, to świetnie.
Patryk Gochniewski
- 25/05/2014 17:33 - Chomski odchodzi z Renault Zdunek Wybrzeże!
- 25/05/2014 11:38 - Renault Zdunek Wybrzeże - Fogo Unia LIVE - 32:58
- 24/05/2014 11:15 - Renault Zdunek Wybrzeże - Fogo Unia LIVE - przełożony na niedzielę na 16.30
- 24/05/2014 11:00 - Regaty o puchary Przewodniczącego Rady Miasta Gdańska
- 23/05/2014 16:39 - Wziąć "Byki" za rogi
- 21/05/2014 11:35 - Leys zostaje w Atomie Trefl
- 21/05/2014 10:59 - Żużel nieatrakacyjny promocyjnie dla Gdańska?
- 20/05/2014 20:18 - Nowi członkowie rady nadzorczej Lechii
- 20/05/2014 15:47 - Składy na mecz Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk - Fogo Unia Leszno
- 20/05/2014 13:17 - Dawidowicz oficjalnie w Lizbonie