Ostatnia kolejka sezonu 2016/17. Wszystko będzie jasne w niedzielę około godziny 20. Kto mistrzem, kto na podium, a kto zdobędzie tytuł największego przegranego. Lechia jedzie na Łazienkowską, aby spełnić marzenia. Jeśli wygra, może dostać koronę. A na pewno paszport do Europy. Początek spotkania z Legią 4 czerwca o godz. 18.
Ależ to był sezon. Z początku nic nie zapowiadało takiego finiszu. Piłkarze Legii i Lecha prezentowali beznadziejną formę i nikt się nie spodziewał, że w końcu uda im się doskoczyć. Stało się tak dopiero pod koniec drugiej części sezonu zasadniczego. A Lechia, która cały czas była w czubie i ścigała się z Jagiellonią o fotel lidera, ostatecznie zakończyła trzydziestą kolejkę na czwartym miejscu. I teraz wciąż na tym miejscu pozostaje. Bo mimo lepszego bilansu meczów bezpośrednich z Jagiellonią nie może jej przeskoczyć z powodu absurdalnego i niesprawiedliwego zapisu w regulaminie ESA37, który mówi, że z przodu jest zespół, który był wyżej przed podziałem na grupy. Chore. Jest to jeden z niewielu mankamentów tej formuły, ale i tak odchodzi ona do lamusa. W przyszłym roku zagramy inaczej. Nie wiadomo jeszcze jak, bo PZPN wstrzymał reformę.
Lechia, gdyby nie idiotycznie pogubione punkty z Ruchem, Bruk-Betem, Koroną czy Pogonią Szczecin, już dawno mogłaby otwierać szampana, bo wyprzedziłaby stawkę o dobrych kilka punktów. Niestety, jest jak jest i teraz trzeba wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, bo spotkanie z Legią zdefiniuje ten sezon. Czy tylko dobry, ale z ogromnym rozczarowaniem na koniec, czy najlepszy w historii klubu. Lechia musi w Warszawie wygrać. Jeśli tak się stanie, a Jagiellonia zremisuje z Lechem – tytuł powędruje nad morze. Jeśli natomiast w tym meczu któraś ze stron wygra, gdańszczanie zdobędą srebrny medal. Przegrana niweczy wszystko. Remis jeszcze daje jakieś nadzieje, ale nie oszukujmy się – przy Łazienkowskiej 3 trzeba zagrać o pełną pulę.
W lepszych nastrojach są gdańszczanie, którzy bezproblemowo rozbili Pogoń 4:0. Legia zaś mocno męczyła się w Kielcach i nie wiele brakowało, a straciłaby tam dwupunktową przewagę nad pozostałą trójką. Nie będzie to mecz łatwy. Biało-zieloni rzadko wygrywali z Legią, chociaż od powrotu do ekstraklasy są solą w oku stołecznej drużyny. Dwukrotnie pozbawiali ją tytułu mistrzowskiego. Warto to zrobić trzeci raz. A jest to możliwe. Sześć meczów z rzędu bez straconej bramki. Mądre prowadzenie gry. Legioniści u siebie są jedną z najsłabszych drużyn w sezonie i trzeba to wykorzystać.
Kluczem do sukcesu będzie także wyłączenie z gry Odjidjy-Ofoe, mózgu ekipy Jacka Magiery. Wydaje się jednak, że Simeon Sławczew może sobie z tym poradzić bez większych problemów. Co jeszcze? Przede wszystkim nie stracić bramki jako pierwsi. Najlepiej w ogóle nie tracić, ale jeśli już miało by się to stać, to wcześniej trzeba pokusić się o jej strzelenie.
Ale jak to zrobić? Lechia na wyjazdach gra przeciętnie. Czasem wręcz słabo. W grupie mistrzowskiej udało się jednak ustabilizować formę – wygrana w Krakowie, remis w Poznaniu. W Warszawie trzeba zagrać tak, jak z Wisłą i dorzucić do tego nieco więcej szaleństwa w ataku. Piłka musi chodzić szybko. Inaczej nie zaskoczy się niezłej przecież defensywy Legii. Gdańszczanie muszą wykreować przynajmniej trzy świetne okazje do zdobycia gola. A biorąc pod uwagę w jakiej formie jest w końcówce sezonu Marco Paixao, należy uznać, że przynajmniej dwie z nich wykorzysta.
Tak ważnego meczu Lechia jeszcze nigdy w lidze nie grała. Musi do niego podejść spokojna, ale i zarazem podwójnie zmotywowana. Musi być wyrachowana i skuteczna, tak jak w ostatnich sześciu kolejkach. No i musi być przede wszystkim skuteczna. Czy może być coś piękniejszego niż odebranie tytułu mistrzowskiego Legii na jej stadionie? Ale to już hurraoptymistyczny scenariusz. Po prostu trzeba wygrać. I wtedy czekać na wieści z Białegostoku. Do ostatnich sekund wszyscy będziemy jak na szpilkach. Kibice w czterech miastach będą na granicy zawału, a wraz z końcowym gwizdkiem gdzieś będą płakać z radości, a gdzieś poleją się łzy rozpaczy.
Tak emocjonującego sezonu nie było chyba od czasu pamiętnego boju Legii z Widzewem w latach 90.. Teraz zespołów w takiej sytuacji jest dwa razy więcej. Kto wygra, kto przegra? Odpowiedź przyniesie nam ta ostatnia niedziela.
Patryk Gochniewski
- 04/06/2017 07:51 - Zdunek Wybrzeże - Polonia Piła LIVE - mecz przełożony
- 03/06/2017 20:58 - Znamy finalistów 9. finału Energa Basket Cup
- 03/06/2017 20:21 - Przemysław Zamojski: Energa Basket Cup otwiera okno na zupełnie inną przyszłość
- 03/06/2017 06:23 - "Dzień Dziecka z ENERGĄ - Sprawni i Niepełnosprawni Razem z ENERGĄ" przy pingpongowym stole
- 02/06/2017 21:06 - Arka utrzymała się w Lotto Ekstraklasie - wynik
- 02/06/2017 15:28 - Wielki Finał Energa Basket Cup po raz dziewiąty
- 02/06/2017 12:21 - forBET partnerem strategicznym gdańskich żużlowców
- 31/05/2017 19:58 - Gdańscy juniorzy wygrali rundę MDMP w Gnieźnie
- 31/05/2017 13:23 - Składy na mecz Zdunek Wybrzeże - Euro Finannce Polonia Piła
- 29/05/2017 19:46 - Wsparcie miasta umożliwi start hokeistów w lidze