Lechia kończy rok porażką w Poznaniu. Bramkę na wagę trzech punktów dla gospodarzy zdobył – po fatalnym zachowaniu Marcina Pietrowskiego – Dariusz Formella. Przed gdańszczanami teraz bardzo pracowity zimowy okres przygotowawczy. Inaczej nie ma co liczyć na grę w pierwszej ósemce.
Trener Jerzy Brzęczek zmuszony był dość mocno namieszać w składzie. Przede wszystkim w linii obrony, gdzie niezdolni do gry byli Janicki, Leković i Bougaidis. W ich miejsce wskoczyli Valente, Pietrowski i ponownie młody Garbacik. Ponadto w pomocy za Macieja Makuszewskiego pojawił się Bartłomiej Pawłowski.
Początek meczu to było tradycyjne badanie przeciwnika. Obie ekipy starały się wyczuć, jednak trzeba jasno powiedzieć, że to Lech sprawiał lepsze wrażenie. Był zdecydowanie lepiej poukładany. Lechia zaczęła grać dopiero od około piątej minuty, kiedy zawodnicy agresywniej podeszli do przeciwnika, co zaowocowało kilkoma niezłymi akcjami. W 13. minucie powinno być 1:0 dla Lecha. Świetne podanie od Formelli otrzymał Keita, ale jego strzał z pola karnego świetnie obronił Mateusz Bąk. Inna sprawa, że ta sytuacja by nie zaistniała, gdyby Marcin Pietrowski pilnował swojej lewej strony. Gospodarze czuli się dużo pewniej na boisku i bramka dla nich wisiała w powietrzu od pierwszego gwizdka sędziego.
W 18. minucie bramkę roku mógł strzelić Damian Garbacik, ale jego uderzenie z ponad trzydziestu metrów końcami palców obronił Jasmin Burić. Po dwudziestu minutach na boisku istniał praktycznie tylko Lech Poznań. Biało-zieloni nie byli w stanie przeciwstawić się dobrze rozgrywającemu i broniącemu się zespołowi Macieja Skorży. Przed gdańszczanami jeszcze bardzo dużo ciężkiej pracy, żeby być silną drużyną. Spore spustoszenie w szeregach obronnych Lechii siał Zaur Sadajew. Jednak nie za sprawą swojej dobrej gry, ale przede wszystkim fatalnej postawy Marcina Pietrowskiego. W 32. minucie to właśnie wielbłąd lewego obrońcy Lechii sprawił, że Dariusz Formella strzelił swojego drugiego gola w sezonie. Trzeba też zaznaczyć, że akcja rozpoczęła się od niechcianego w Gdańsku Zaura Sadajewa, który po raz kolejny udowodniał, że jest bardzo przydatnym zawodnikiem.
Pierwsza połowa była kompletnie zdominowana przez gospodarzy. W Lechii można było tylko wyróżnić Piotra Wiśniewskiego i jeśli ktokolwiek mógłby zmienić losy meczu, to właśnie on. Jednak nawet przy najlepszej postawie „Wiśni”, obecność na boisku takiego asa, jak Pietrowski, nie mogło skończyć się dobrze. Chyba czas najwyższy pomyśleć nad tym, aby się z nim pożegnać.
Od początku drugiej połowy lechiści starali się odważniej zaatakować bramkę Buricia, jednak brakowało im jakości w grze. Lech natomiast konsekwentnie budował swoje akcje i chciał podwyższyć prowadzenie, jednak wynik 1:0 wyraźnie ich uspokoił. W 57. minucie Darko Jevtić ośmieszył obrońców Lechii, w końcu faulował go na granicy pola karnego Garbacik, ale sędzia podyktował jedenastkę. Na szczęście beznadziejny strzał Hamalainena obronił Mateusz Bąk.
Od tego momentu na boisku panował spory chaos. Wprawdzie Lechia starała się kreować grę, ale wychodziło jej to tak sobie. Tak, jakby piłkarzom Jerzego Brzęczka brakowało koncentracji. W 79. minucie piłkę meczową miał Zaur Sadajew. Jednak chyba nie chciał krzywdzić byłych kolegów, bo stojąc na drugim metrze przed pustą bramką, zamiast po prostu dostawić nogę, to tak się zamachnął, że piłka przeleciała mu między nogami. Chwilę później po wybiciu Bąka, który wybiegł przed pole karne do pustej bramki nie trafił z kilkudziesięciu metrów Jevtić. Znów mieliśmy obraz z pierwszej połowy – bezradna Lechia i nieźle grający Lech.
W 82. minucie bardzo składną akcję przeprowadzili Wiśniewski z Łukasikiem (wszedł za Vranjesa). Ten ostatni dobrze podawał do Colaka, ale Chorwat fatalnie przyjął piłkę i zaprzepaścił szansę na wyrównanie. W 87. minucie minimalnie z szesnastu metrów chybił Piotr Grzelczak, który zastąpił Bruno Nazario. Do końca meczu ani obraz, ani wynik nie uległy zmianie. Jeszcze w 90. minucie sam na sam z Bąkiem wyszedł Hamalainen, ale w polsko-fińskim pojedynku znów górą był bramkarz z Gdańska. Lechia kończy rok porażką w Poznaniu, w którym nie może wygrać już od 48 lat.
Patryk Gochniewski
- 14/12/2014 16:06 - PGNiG Nafta - PGE Atom Trefl LIVE: 0:3 - 17:25, 18:25, 13:25
- 13/12/2014 23:53 - "Fahrenheit 1709 - Mistrzowski Test" po raz piąty
- 13/12/2014 23:27 - Hokeiści bawili się z kibicami
- 13/12/2014 22:21 - Lotos Trefl z trzynastą wygraną w sezonie
- 13/12/2014 19:25 - W meczu z Lechem zabrakło wszystkiego - oceny lechistów po meczy w Poznaniu
- 13/12/2014 08:59 - Lechia kończy rok z „Kolejorzem”
- 11/12/2014 21:36 - "Atomówki" rozbiły Belgijki
- 11/12/2014 11:36 - Wyjdź na lód z zawodnikami Stoczniowca 2014
- 10/12/2014 21:01 - Miasto deklaruje pomoc żużlowcom
- 10/12/2014 14:30 - Lechia i kibice ukarani za racowisko