Lechia Gdańsk rozpoczęła mini-passę. Trzy mecze bez porażki – dwa zwycięstwa i remis. Wydłużyć ją postara się już w piątek o godz 18, kiedy to na Stadionie Energa Gdańsk podejmie Koronę Kielce.
Trudno jednoznacznie ocenić gdańszczan po pierwszych czterech meczach sezonu. Widać, że się rozkręcają, ale wejdą na swój najwyższy poziom tak naprawdę nie wiadomo. Na pewno dobra gra u siebie z Wisłą Kraków i niezłe momenty w wyjazdowym meczu ze Śląskiem Wrocław trochę podbudowały morale podopiecznych Piotra Nowaka. Jest jeszcze sporo mankamentów, jak zbyt wolna gra, pojawiające się duże odstępy między formacjami, brak skuteczności czy nagły piknik na boisku, ale piłkarze pokazują jednocześnie, że kiedy chcą, to potrafią.
Na pewno dużo łatwiej znowu będzie im grać u siebie, co już w tym sezonie pokazali. Twierdza Gdańsk stoi niezdobyta od jedenastu spotkań i warto by było ten wynik poprawić na tyle, ile się da. To dobra rzecz, bo każdy, kto będzie przyjeżdżać nad morze, będzie się najzwyczajniej bał. Korona Kielce, która ostatnio rozbiła dramatycznie słabego Lecha Poznań aż 4:1 zapewne wybiera się na spotkanie z Lechią w bojowych nastrojach, ale nie oszukujmy się – obie drużyny różnią dwie klasy jakości.
To oznacza, że biało-zieloni nie powinni mieć większych problemów z Koroną, która we wszystkich pozostałych swoich meczach pokazała, że raczej cudów po niej nie należy się spodziewać. Jednak lechiści zawsze mieli problemy z kielczanami. Ileż to razy zawodnicy z Gór Świętokrzyskich ucierali nosa gdańszczanom – czy to u siebie, czy to w Gdańsku. Czas jednak zmienić ten nieprzyjemny bilans. Wszak cały czas mówi się w klubie o najwyższych celach. Żeby je osiągnąć, trzeba zacząć grać.
Przede wszystkim skutecznie. Niby na Stadionie Energa nie musimy się o to martwić, bo Lechia aplikuje swoim rywalom zazwyczaj po kilka bramek, ale nie sposób nie mieć obaw, kiedy widzi się takie sytuacje, jak te z Wrocławia, gdzie można było wygrać spokojnie 2:0. Zarówno Grzegorz Kuświk i Marco Paixao mieli autostrady do bramki gospodarzy, a nie potrafili dobrze przycelować. Tak być nie może.
Cieszyć może w końcu mecz na zero z tyłu. Obrona w końcu zagrała na odpowiednim poziomie, kasując praktycznie wszystkie niebezpieczne ataki rywala. Na plus jest także fakt, że kiedy trzeba, broni praktycznie cała drużyna. Chociażby Milos Krasić. Kto by pomyślał, że tak ofensywnie usposobiony gracz będzie potrafił grać niczym stoper.
Drażni natomiast postawa Rafała Wolskiego. Chłopak, który odbudował swoją formę w Krakowie, w Gdańsku wygląda znów strasznie mizernie. Nie ma w nim tego błysku, którym czarował na wiosnę pod Wawelem. Jest wolny, apatyczny i nieprzydatny. Chyba trzeba go na chwilę odsunąć od wyjściowej jedenastki i zastąpi go doświadczonym Sebastanem Milą. Przynajmniej na godzinę czasu gry. Może to podziała na niego mobilizująco i w końcu weźmie się w garść, bo to, że ma ogromne umiejętności, nie podlega żadnej dyskusji.
Mecz piątej kolejki będzie sporym sprawdzianem dla Lechii. Do Gdańska przyjeżdża może nie rywal mocny, ale na pewno wymagający. Z takimi drużynami gra się najtrudniej i sztuką jest nie tylko grać z nimi ładnie, ale przede wszystkim skutecznie. Życzymy sobie wszyscy tego, aby w piątkowy wieczór biało-zieloni mieli już dziesięć punktów na koncie i przynajmniej chwilowe miejsce na podium.
Patryk Gochniewski
Inne artykuły związane z:
- 14/08/2016 19:26 - Pomorzanie w Rio: Myszka stracił medal w wyścigu medalowym
- 14/08/2016 13:11 - Trzech kandydatów na prezesa Pomorskiego ZPN
- 13/08/2016 18:16 - IMME odwołane - aktualizacja
- 12/08/2016 22:27 - Determinacja w końcówce dała wygraną – oceny Lechii po meczu z Koroną
- 12/08/2016 18:01 - Horror na Stadionie Energa
- 10/08/2016 17:12 - Hokeiści 16 sierpnia wyjeżdżają na lód, 4 sparingi przed sezonem
- 10/08/2016 14:36 - W poniedziałek XXII Energa Maraton „Solidarności”
- 10/08/2016 13:15 - Siatkarz szuka klasy!
- 09/08/2016 21:19 - Gdańscy juniorzy ostatni w MDMP w Toruniu
- 09/08/2016 20:20 - Pomorzanie w Rio: awans Myszki i Białeckiej