Od spotkania z GTŻ minęło kilka dni, a gdańscy kibice nadal szukają przyczyn tak słabej postawy Lotosu Wybrzeże i wygranej "tylko za dwa".
Kibice wynik meczu z ekipą z Grudziądza odbierają jako porażkę. Wszyscy spodziewali się pewnego zwycięstwa i zdobycia bonusa. Skończyło się na wygranej najmniejszą możliwą różnicą punktów czyli jednym. Wielu kibiców uważa, że wynik mógłby być jeszcze gorszy gdyby arbiter zaliczył bieg jedenasty, a nie nakazywał jego powtórkę.
Gdańscy zawodnicy zdają sobie sprawę, że zawiedli. - To był bardzo ciężki mecz - ocenił Magnus Zetterstroem. - Myślałem, że wygramy i tak się stało, ale powinniśmy zdobyć też bonus. Były problemy w trakcie meczu. Były biegi w których popełnialiśmy błędy. Grudziądzanie byli od nas lepsi na starcie. Jak popatrzymy w program to widać, że ja mogłem zrobić ze dwa punkty więcej, ktoś inny też. Renat zdobył tylko jeden. Małe sprawy złożyły się na to, że nie zdobyliśmy bonusa. Tak naprawdę jechaliśmy w piątkę. Nie było szansy, żeby wywalczyć bonusa.
- Było dziś lepiej niż w ostatnich meczach - przyznał Dawid Stachyra. - Ciężko było mi się wygrzebać ze startu. Na dystansie było ciężko. Przejść kogokolwiek na trasie to była męka. Występ w miarę dobrych, szkoda, że nie zdobyliśmy bonusa. Można było jeszcze wszystko uratować w piętnastym biegu, ale rozegrał się jak rozegrał. Czy była myśl, żeby upaść i doprowadzić do przerwania biegu? Nie. Nigdy nie posunąłbym się do takich niesportowych zagrań, to byłoby nie fair. Nie chciałbym, żeby ktoś zrobił coś takiego mi, więc może dlatego nawet przez sekundę nie było takiej myśli. Przy równym starcie z Wattem chciałem z nim pojechać szeroko, wypchnąć go i zrobić miejsce dla Jonassona. Niestety on tam właśnie był i tak naprawdę zatrzymaliśmy sami siebie, a nie rywali. Powinniśmy rozstrzygnąć mecz wcześniej, a nie dopiero w piętnastym biegu.
Gdzie kibice widzą przyczyny "porażki"? Jaką główną wskazują wstawienie do składu Renata Gafurowa, a nie Mikaela Maxa. Rosjanin zaliczył bardzo słaby mecz. Zdobył jeden punkt w trzech startach. Czy Szwed pojechałby lepiej? Prawdopodobnie tak. Trudno to jednak przewidzieć. Tak samo kibice przed spotkaniem gdyby mieli stawiać kto zdobędzie więcej punktów - Hlib czy Stachyra postawiliby na tego pierwszego. Tymczasem Paweł miał pecha i wywalczył dwa punkty, a dwóch biegów nie ukończył.
Spotkanie z GTŻ po raz kolejny pokazało, że gdańska drużyna jest bardzo nierówna. Nie zawodzą Darcy Ward i Thomas Jonasson, którzy są najpewniejszymi punktami w ekipie Stanisława Chomskiego. Pozostali zawodnicy są nieobliczalni. Poniżej pewnego poziomu nie schodzi Zetterstroem, który jest najczęściej trzecim punktującym w zespole. Max poza jedną wpadką jeździ przyzwoicie, ale swoją jazdą nie przekonuje. Hlib zazwyczaj robi swoje punkty. Niewiadomą są występy Gafurowa i Stachyry oraz Brzozowskiego. Dwaj pierwsi w ubiegłym roku byli liderami drużyny, a w tym mają więcej wpadek niż udanych występów, które w sumie dałoby się zliczyć na palcach jednej ręki. Kamil tak naprawdę nie miał okazji pojechać z mocniejszym rywalem i trudno powiedzieć jak spisze się w rundzie finałowej. Pojedyncze udane biegi ma Sperz.
Z taką nierówną i nieobliczalną drużyną trudno przewidzieć jak potoczy się walka o ekstraligę.
Tomasz Łunkiewicz
Inne artykuły związane z:
- 23/07/2011 18:00 - Arka z Wartą bez bramek na inaugurację
- 23/07/2011 11:56 - Przepłynąć Wartę
- 21/07/2011 15:58 - Efektownie, ale oby efektywnie
- 21/07/2011 15:55 - Gortat odwiedził Gdynię
- 21/07/2011 07:25 - Prof. Moska: Mamy szanse zostać wiodącą uczelnią kształcącą dla potrzeb sportu
- 20/07/2011 13:30 - Zmarł Rafał Balcewicz, były hokeista Stoczniowca
- 20/07/2011 08:10 - "Zorro" pisze historię
- 19/07/2011 09:22 - Hala Gimnastyczna Leszka Blanika w 2014
- 18/07/2011 20:42 - Benson na dwa lata w Lechii
- 18/07/2011 20:34 - Terminarzowe przymiarki do fazy finałowej I ligi żużla