Lechia króluje w końcówkach. Po beznadziejnej pierwszej połowie, w której brak jakiegokolwiek zagrożenia ze strony Lechii, nastąpiła lepsza i bardziej emocjonująca połowa druga.
Korona Kielce - Lechia Gdańsk 2:3 (1:0)
Jovanović 24’, Niedzielan 52’ - Stano 67’(s), Surma 84’, Nowak 90’
Korona: Małkowski - Golański, Stano, Hernani, Lisowski - Sobolewski, Jovanović, Vuković (83’ Markiewicz), Lech (69’ Andradina), Korzym - Niedzielan (71’ Puri).
Lechia: Kapsa - Deleu, Vućko, Janicki, Andriuskevicius - Traore (90’ Bąk), Pietrowski (55’ Poźniak), Surma, Nowak, Lukjanovs - Buval (74’ Bajić).
W pierwszej części gry o grze Lechii nie można powiedzieć nawet dobrego słowa. Zawodnicy snuli się po boisku i nie potrafili stworzyć żadnej akcji. Dobrze pilnowany Traore nie mógł się wykazać indywidualną akcją, stąd tak słaby wynik do przerwy. W drugiej części początkowo nic nie ulegało zmianie. Po drugiej bramce dla Korony piłkarze Kafarskiego byli wyraźnie podłamani, ale nie dali za wygraną. Do 67. minuty grę prowadzili gospodarze, którzy wyraźnie chcieli dobić rywala. Wtedy jednak szkolny błąd popełniła defensywa Korony. Paweł Nowak próbował atakować bramkę, piłkę wybił mu Hernani, ale tak niefortunnie, że trafił w Stano. Piłka odbiła się od Słowaka i wpadła do bramki. Lechia wyczuła szansę na remis, więc troszkę śmielej zaatakowała. To się dość szybko opłaciło, gdyż w 84. minucie Andruskevicius pociągnął skrzydłem, podał na 18 metr do Surmy, który ładnym strzałem pokonał Małkowskiego. Na tym na szczęście gdańszczanie nie poprzestali i dalej próbowali atakować. Opłaciło się, gdyż w 90. minucie ładną akcję przeprowadzili Deleu z Nowakiem. Ten pierwszy dogrywał piłkę ze skrzydła, a Nowak z podobnego miejsca co Surma, pokonał bramkarza Korony. Mecz wygrała Lechia, znów w samej końcówce strzelając gole, ale styl jeszcze pozostawia sporo do życzenia.
Po meczu powiedzieli (korona-kielce.pl):
Tomasz Kafarski (trener Lechii): Widzieliśmy dzisiaj dwie Lechie. Jedna do przerwy nie potrafiła podejmować żadnych dobrych decyzji na boisku. Druga natomiast po stracie drugiej bramki zaczęła grać troszeczkę inaczej. Kluczowym momentem był szybko strzelony gol na 1:2 oraz zejście Andrzeja Niedzielana, który był super dysponowany. Przy tak grającej w drugiej linii Koronie, nadzialibyśmy się na jeszcze jakąś kontrę. To co pokazał mój zespół w końcówce jest rzeczą niesamowitą. Jestem szczęśliwy, chociaż w przerwie byłem w zupełnie innym nastroju. Taki jest sport, że czasami 15 minut może zmienić całą pracę, jaką wykonano w trakcie całego sezonu.
Marcin Sasal (trener Korony): - Zamiast prowadzić 3:0, przegraliśmy 2:3. W pierwszej i w części drugiej połowy graliśmy mądrze. Chłopaki zagrali poprawnie i utrzymywali się przy piłce. Mogliśmy prowadzić jeszcze dużo więcej. Jednak katastrofalne błędy indywidualne, które popełniliśmy przy wszystkich bramkach to zgroza. Sam nie wierzę w to, co się stało. Takich goli się nie traci. Takiego spotkania nie można przegrać. Nie można mieć nic do zarzucenia do gry ofensywnej. W obronie natomiast to był dramat. Andrzej Niedzielan poprosił o zmianę, bo delikatnie poczuł ból w pachwinie i nie można było go dłużej trzymać na boisku. Zmiennicy nie spowodowali, by Korona grała na tym samym poziomie, co do 70. minuty.
FA
- 13/05/2011 16:42 - Asseco zagrało na swoim poziomie
- 12/05/2011 18:50 - Asseco wzięło srogi rewanż
- 12/05/2011 17:11 - Zafascynowana muszkieterami
- 12/05/2011 17:06 - Lider nie zwalnia tempa
- 12/05/2011 10:40 - Lechia "zwolniła" trenera
- 11/05/2011 20:48 - Lechia wygrywa w Kielcach!
- 11/05/2011 16:58 - Arka nie chce się utrzymać!
- 11/05/2011 11:06 - Lechia spróbuje podbić Kielce
- 11/05/2011 11:00 - Arka: jeden z meczy o wszystko
- 11/05/2011 10:51 - Junior Ross nie jest już piłkarzem Arki