W niedzielę może paść rekord frekwencji na PGE Arenie podczas meczu z udziałem Lechii Gdańsk. Wejściówki na mecz z Lechem Poznań sprzedają się jak świeże bułeczki. Czy piłkarze zaspokoją apetyt kibiców i wygrają trzeci mecz z rzędu? Początek meczu o 15.30.
Biało-zieloni zanotowali najlepszy start od początku powrotu do ekstraklasy. Remis i dwa zwycięstwa mogą cieszyć. Nic więc dziwnego, że jest tak duże zainteresowanie meczem z Lechem. Największe od czasu pierwszego meczu na PGE Arenie w 2011 roku. Nic więc dziwnego, że po cichu liczy się na pobicie rekordu frekwencji podczas ligowego meczu. Gdyby tak się stało, a do tego piłkarze odnieśliby zwycięstwo, było by to nie tylko święto gdańskiej piłki, ale także nadzieja, że frekwencja będzie się utrzymywać na poziomie około dwudziestu tysięcy sympatyków Lechii.
Szansa na zwycięstwo jest spora. Mimo że gdańszczanie nie zachwycają jeszcze swoją grą, to są dość skuteczni oraz dopisuje im szczęście, co też jest bardzo istotnym czynnikiem w sportowej rywalizacji. Ostatni mecz z Piastem Gliwice pokazał, że najbardziej europejski w „Nowej Lechii” jest „stary” Piotr Wiśniewski. Jeśli dalej będzie utrzymywał taką formę, może mu się trafić sezon życia. Gdy do tego „odpali” reszta biało-zielonej świty, wtedy sukces murowany.
Wciąż jednak w drużynie brakuje zgrania, niektórzy piłkarze grają poniżej oczekiwań, niektórzy mają spadek formy. Mimo to nie można skreślać szans Lechii w pojedynku z Lechem. Przede wszystkim dzięki coraz lepiej współpracującej ze sobą formacji defensywnej. Jeśli nie straci ona koncentracji, wtedy poznaniacy będą mieli ogromne problemy ze skonstruowaniem bramkowej sytuacji.
Pytanie o zwycięstwo raczej należy skierować do przodu. Potencjał jest ogromny. Ale wciąż niewykorzystany. Do tej pory bramki w lidze nie strzelił żaden z napastników! To daje do myślenia. Jednak jeśli pomocnicy dalej będą mieli tak dobrze nastawione celowniki, to nie mamy się chyba o co martwić. Mimo to warto by było wypracować sytuację dla Sadajewa. W minionym sezonie pokazał, że jak już strzeli, to budzi się w nim typowy snajper. Gdyby jeszcze on zaczął strzelać, kibice mogliby spać spokojnie.
Patrząc w statystyki dotyczące meczów rozgrywanych w ekstraklasie nie jest najgorzej. Na trzydzieści dziewięć meczów osiemnaście wygrał Lech, trzynaście Lechia i padło osiem remisów. Czy gdańszczanie dopiszą plus jeden po niedzieli? Nie ma co zapeszać. Jednak patrząc na to, co wyprawiają ostatnio poznaniacy – zarówno w lidze, jak i pucharach – to trener Mariusz Rumak może mieć powody do obaw.
W każdym bądź razie to spotkanie będzie pierwszym poważnym sprawdzianem dla podopiecznych Joaquima Machado. Odpowie ono na pytanie czy Lechia faktycznie może mierzyć tak wysoko, jak się o tym mówi. Owszem, to dopiero początek sezonu, przed nami jeszcze mnóstwo meczów. Ale wygrywanie z tymi potencjalnie najsilniejszymi rywalami da spokój w końcówce sezonu zasadniczego. Lepiej patrzeć na nich z góry niż gonić za plecami.
Patryk Gochniewski
- 10/08/2014 17:37 - Trenerzy po meczu Lechia - Lech
- 10/08/2014 15:18 - Osłabiona Lechia nie dała rady Lechowi
- 10/08/2014 12:16 - Gdańszczanie poddali mecz? Nie pojadą Madsen, Jonasson, Pieszczek?
- 09/08/2014 19:09 - KantorOnline Viperprint Włókniarz - Renault Zdunek Wybrzeże LIVE
- 09/08/2014 19:01 - Będzie cud w Częstochowie?
- 09/08/2014 14:28 - Biednemu szwedzka skarbówka w oczy?
- 08/08/2014 19:25 - Pieszczek drugi w finale Brązowego Kasku
- 06/08/2014 21:30 - Pod Jasną Górą gdańszczanom nie idzie
- 06/08/2014 13:25 - Optymalne składy awizowane na mecz o wszystko w Częstochowie
- 06/08/2014 08:27 - Wspomnienie o Jacku Dziubińskim